Wmawianie, że są głosem moralności, przyzwoitości i człowieczeństwa, to tak wielkie nadużycie, jak twierdzenie, że czapkę błazna wymyślono tylko po to, aby nosił ją Stańczyk! Za to słowa piosenki Kazika, że "wszyscy aktorzy to prostytutki, w oparach lepszych fajek w oparach wódki!" znacznie celniej trafia w środowisko owej brudno kolorowej bohemy, ja dodaję do niej jeszcze reżyserów, usiłującej wmówić nam wszystkim, że są sumieniem narodu!
Jak sprzedajne, małostkowe i groteskowe jest to środowisko, niech świadczą zdjęcia z kronik filmowych oraz treści z mówionych i to całkiem głośno, kronik towarzyskich, gdzie to możemy zobaczyć zblatowanie tychże środowisk z dawnymi komunistycznymi władzami i ich płynne przejście w różowe bagienko postkomunistyczne i liberalne z tym, kierowanym przez ryżego brigade fürera, na czele! Jakich też rzeczy nasłuchaliśmy się o moralności ujemnej tychże "gwiazd" kina i teatru, o ich wzwodach i rozwodach, romansach i moralnych fajansach, o ich kakalnych poglądach i tęczowych odlotach, o wstydzie do polskości, narkotycznych ekstazach i religijnych apostazjach, o synach pederastach i córkach lesbijkach, oraz o tym, że powinno być tak, jak było!
Jedna z takich brudnych Pytii, zaczadziałych swoją własną wizją świata, w którym istnieje niczym nieuzasadniony legitymizm moralny pewnych grup społecznych, które, wbrew własnemu mniemaniu o sobie, prezentują wyjątkowo wredną formę siedmiu grzechów głównych, a jednocześnie przejawiają ciągoty do wzięcia za mordę nas maluczkich, cobyśmy jaśniepaństwu aktorsko - celebrycko- reżyserskiemu po plażach za wakacyjne 500+ nie łazili i czapkowali w uniżeniu, choć sama owa samozwańcza elita z folwarcznego tałatajstwa się wywodzi, albo z czekistowskich antenatów o mordach zbójów i gwałcicieli. Otóż ta właśnie Pytia zaprezentowała film "Zielona granica" z moją " ulubioną" aktorką od ról neo moralnych przekręconych na nice feministycznych fruststek - Mają Ostaszewską!
Agnieszka Holland, bo ona jest autorką owego dzieła o łukaszenkowskich nachodźcach na polską granicę, idzie najwyraźniej drogą Andrzeja Wajdy, który wprost proporcjonalnie do blatowania się z tuskową rzeczywistością, kręcił coraz gorsze filmy, aby skończyć jako ten, który palił znicze na mogiłach czerwonych upiorów, którzy zabrali Polsce wolność na pół wieku. Moralnie rozmiękczona przez lewacko liberalne poglądy, które jednak nie stępiły jej przekonania o elitarności i, o zgrozo, kapitalistycznym dobrobycie, Holland potrafi docenić owe siedem lat rządów Tuska, kiedy to zwykli ludzie zarabiający 5, 70 zł na godzinę, byli jedynie tłem dla jej nieustającej afirmacji. Czuła się wtedy jak ryba w wodzie, jak główny bohater na tle dziwacznej scenografii składającej się z bezrobotnych Polaków, próbujacych przetrwać w tuskowym państwie fasadowym.
Dlatego "Zielona granicą" ma wzmocnić przekaz o bezduszności i braku człowieczeństwa obecnej władzy. Tylko ten motyw się ostał! Wszystkie inne statystyki walą po łbie Tuska, ukazując jakim beznadziejnym państwem była Polską za jego rządów. Więc jeśli nie można podważyć twierdzenia Sławomira Sierakowskiego, że w Polsce dobrze się żyje, to trzeba temu państwu odebrać duszę, uczynić z nas zimnych morderców, którzy tak, jak, według niektórych zbliżonych poglądami do pani Holland, mordowali Żydów, tak teraz mordują emigrantów!
Holland w swojej obrzydliwej narracji idzie znacznie dalej niż Wajda stawiający znicze czekistom. Ona tylko po to, aby znowu było jej dobrze, aby znowu mogła prządż sieć lewackich poglądów i kapitalistycznego dobrobytu, w których to mościły się wygodnie ona i jej córka, wysysające żywotne soki z polskiej kinematografii, gotowa jest, jak wielu obok niej, stojących po stronie Tuska, zamienić Polskę w stertę gruzów i na dodatek, opluć te gruzy przed całym światem...
Inne tematy w dziale Kultura