Trudno, nie dostrzegać, że portal Wirtualna Polska jest portalem opozycyjnym, anty rządowym i wspierającym... ryżego! Kto bogatemu zabroni,chciałoby się rzec, ale w tym przypadku, raczej - kto poprawnemu politycznie lemingowi zabroni? W końcu lewacko libertyńska opcja niemiecka, cyklopowo jednooczna i skierowana na Berlin, musi mieć swoją tubę propagandową, a nawet i sześć (Onet, Interia, GW, Rzeczpospolitą, Tygodnik Powszechny, Newsweek,TVN).
Jak przekonuję się po raz, niewiadomo który, mimo, że stary jestem i podejrzliwy, ci z tych, wyżej podanych mediów, zawsze potrafią mnie zaskoczyć i udowodnić, że nie ma dla nich świętości, której by nie skalali. Zupełnie tak samo, jak ich mesjasz prawd ujemnych, człowiek Timmemansa i Merkelowej. On także przekracza granice tego, co może powiedzieć przyzwoity człowiek, i tak sobie myślę, że za chwilę skończą mu się przymiotniki ujemne i przyjdzie do gestów, na przykład do rozrywania koszuli, jak robił to amerykański wrestler Hulk Hogan! To dopiero będzie się działo! Publika oszaleje z radości, a może z ekstazy!
"Nie wszystkim chodzi o modlitwę. Oto, co dzieje się na pielgrzymkach" to jeden z nowszych artykułów, zamieszczonych w Wirtualnej Polsce, napisany przez, jak to portal pisze, - "dziennikarkę" Aleksandrę Lewandowską. Treść zupełnie jak z Wyborczej, albo o zgrozo, z Tygodnika Powszechnego. Czytamy więc, że podczas pielgrzymek na Jasną Górę chleje się, rucha i zachodzi w niechciane ciąże. Nic nie było na temat ćpania, ale kto wie, może za jakiś czas, na WP pojawi się kolejny artykuł pani Lewandowskiej, ubogacające nas także o ten element "pielgrzymkowej dewiacji"?!
Tak, wszystkie te rzeczy o których pisze Aleksandra Lewandowska, dzieją się na pielgrzymkach, ale na Boga, dzieją się wszędzie tam, gdzie duże skupiska ludzi przebywają ze sobą i blisko siebie. Jednak Lewandowska pisze o tym wszystkim w klimacie deprawacji, jakby własnie takie pielgrzymki służyły przede wszystkim temu aby komuś ściągać majtki, albo urządzić sobie pijacką oktawę. Według tego, co przedstawia, w drogę ku Częstochowie, wyruszają zwykli ludzie, nawet normalni i przyzwoici, ale wspólne bycie że sobą, wspólna podróż ku Najświętszej Panience, zmienia niektórych z nich, a może i całkiem sporo, w seksualnych drapieżców i rozwydrzone, pijackie mordy. Mogli przecież spokojnie siedzieć w domach z betonu, w których nie ma miłości, a oni wybrali drogę do Boga, podczas której ulegli zepsuciu!
To idealna narracją dla namiętnych czytelników portalu WP. Musielibyście poczytać niektóre komentarze pod tym artykułem. Zapoznając się z nimi, miałem wrażenie, że piszą je jakieś stada zdegenerowanych Teutonów, nienawidzących katolicyzmu, Polski i Polaków tak, jak nienawidzić może jedynie największy wróg!
Posądzenie o pielgrzymkową deprawację jakie, rzecz jasna, nie wprost, ale wystarczająco jest czytelne i oczywiste, jakie przedstawiła Lewandowska, ma za zadanie "otrzeźwić", wyrwać z katolickiego zabobonu i kołtuna tradycji, nieszczęsnych Polaków, ulegających kościelnej indoktrynacji. Jednocześnie Lewandowska doskonale daje sobie radę z dualizmem moralnym, który dzieje się tuż obok niej, podczas konwencji nienawiści, jakie systematycznie urządza Tusk. Najwidoczniej nie przeszkadza jej, że opętańczo szalonymi monologami, wzywającymi swoich wyznawców do twórczego rozwijania siedmiu grzechów głównych, kumpel Webera rozwala zwolenników moralnie, wyciągając z nich, wszystko to, co najgorsze! Tutaj Lewandowska trzyma kciuki za powodzenie w swojej libertyńskiej doopie mając tuskowe manipulacje, kłamstwa i łajdactwa, a przede wszystkim szkody moralne i mentalne jakie ów łajdak czyni swoim lemingom - ludziom, pogubionym i zmanipulowanym, ale jednak naszym braciom i siostrom. Trudno na to wszystko patrzeć, a jeszcze trudniej nie odbezpieczać karabinu..., moralnego, rzecz jasna!
Inne tematy w dziale Polityka