Skoro Sławomir Nitras chce z domniemanych przywilejów opiłować katolików i skoro w jego środowisku politycznym nie budzi to żadnych negatywnych reakcji, zwłaszcza u tego, u którego w rodzinnym domu, przed pokrojeniem chleba, matka zawsze robiła na nim znak krzyża, a w domu obecnym, do niedawna , w pokoju, na poczesnym miejscu, stał mały ołtarzyk, to może warto przedstawić inną wersję opiłowywania. Wersję nazwijmy ją, alternatywną!
Zabranie immunitetów, ostra jak brzytwa kontrola medyczna, reforma sądownictwa - wbrew środowisku i wbrew Unii, racjonalność przyznawania dotacji na kulturę i sztukę oraz naukę. I wreszcie, odcięcie od kasy wszystkich tych, którzy szkodzą Polsce! To tylko kilka rzeczy, które teraz przychodzą mi do głowy, ale z pewnością jest ich znacznie więcej, aby " opiłować" tych, którym marzy się aby było tak jak było. A tak na marginesie, może Trybunałem Stanu warto także "opiłować" kłamcę, obiecujacego, że nie ucieknie z Polski, a który uciekł i służył Niemcom?
Są w Polsce środowiska, które jak czyrak, głęboko wgryzły się w społeczną tkankę, otorbiły się w niej trującą ropą przywilejów, obyczajów, tradycji i sofistycznie interpretowanego prawa i za cholerę nie idzie ich ruszyć. Przez dziesięciolecia wypracowały swoją kastowość, głosząc wszem i wobec, obligatoryjnie i nieformalnie, że są lepsze od pozostałego społeczeństwa. Lepsze tak bardzo, że wolno im znacznie więcej od przeciętnych Grażyny i Janusza, a nawet, wolno im wszystko! Oprócz tego, samoistnie mianowały się głosem i arbitrem tegoż społeczeństwa. I jak paskudny karzeł, udający dziecko, który wlazł na ramiona człowieka poczciwego i dusi jego szyję małymi i parszywym, ale silnymi nogami, tak ci samo mianowani koryfeusze narodowi, duszą społeczeństwo swoimi prawami i przywilejami oraz ferują wyroki i stawiają do politycznego oraz prawnego kąta, tych, którzy są dla nich niewygodni. Zaś, jeśli tego nie mogą, wykluczają ich poza nawias, przez nich relatywnie ustalanej, przyzwoitości! Mianując się kopułą społeczeństwa, jednocześnie bezczelnie na nim żerują, puchnąć i potworniejąc z każdym pokoleniem bardziej.
Są w znacznej mierze pozostałością dawnych czasów. Stanowią genetyczny kogel mogel styropianowej t.w. opozycji, kawiorowej komuny, leninowskiej profesury, lekarzy - łapówkarzy, czy też, pozostającego przez dekady bez nadzoru, prawniczego światka, libertyńskich, aktorskich błaznów i całej ich progenitury. Wszystkim im gruba kreska tfu Mazowieckiego otworzyła złote klatki i wieże z kości słoniowej, aby w nich zamieszkali i stamtąd, niczym olimpijscy bogowie, stentorowym głosem, strofowali, co nam wolno, a co nie! Dzięki służalczym mediom, zarządzanym przez im podobnych, wmówili nam, że odgrywają jakąś wyjątkową rolę w narodzie, że są największą emanacją społeczeństwa. Wielu z nich za powód tego, że mają prawo nami rządzić, podawało swoją walkę z komuną, nie mówiąc ani słowa o ich późniejszym z nią z zblatowaniu i osobistych, z tej " walki", czerpanych korzyściach. Inni powoływali się na swoje togi i łańcuch z orłami, które to przez długi czas, nosili pozbawione korony. Owe łańcuchy i togi dawały im ponoć prawo do ferowania każdych wyroków, jakie przyszły im do głowy. Można tak wymieniać przykłady owej moralnej ekwilibrystyki, która owych "lepszych" miała uprawniać do władania nami, maluczkimi. Wszystko to jednak jest dęte, ulepione przez zuchwałych cwaniaków, którzy teraz gotowi są zatłuc Rzeczpospolitą sędziowskimi łańcuchami, błazeńskimi berłami i lekarskimi stetoskopami, w imię uratowania swoich przywilejów. Pytanie: czy im na to pozwolimy?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
