No może z tym pochyleniem Tuska trochę przesadziłem, ale w tych swoich atakach jadowitej retoryki anty moralnej i anty normalnej, przyjmuje on taką właśnie, pozę lekko pochylonego, damskiego boksera, któremu wydaje się, że jest bokserem prawdziwym. To chyba sylwetka przypisana dla rasowych bluźnierców i mowa ciała, jak to nazywano w Trylogii, wielkiej ręki oszczerców.
Wszystkie wystąpienia Tuska to taki mroczny teatr, gdzie Niemiec z ruskim są reżyserami, kapciowy bez zasad inspicjentem, a zdrajca i kłamca robi za aktorem. To z góry ustawione widowisko, na które przychodzą ci, którzy zbierać chcą tam, gdzie nie posiali, łowić ryby w mętnej wodzie i rechotać jak na najlepszym stand - ap'ie z patriotyzmu i Ojczyzny i wiary.
Pochylenie Tuska, na razie takie nieśmiałe, damskobokserskie, ma tą cechę, że w każdej chwili, przejść może w w pochylenie całkowite z wypięciem tylnej części ciała, gdyby tylko grupa Webera & consortes tego zapragnęła i zażądała. Mam odruchy wymiotne, kiedy na to patrzę! Po stokroć wolę pląsy Jarka na Jasnej Górze, bowiem widzę w nich jedynie niewinność i prostoduszność, oraz odwołanie się do starych jak świat paradygmatów: rodziny, wiary, wolności i patriotyzmu?
Inne tematy w dziale Polityka