Harley Porter Harley Porter
177
BLOG

Kiedy patrzy w otchłań, otchłań spogląda w Anne Applebaum

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 5

Swego czasu wybitna dziennikarka, laureatka Pulitzera odznaczona krzyżami i medalami całej flanki wschodniej. Niegdyś bojowniczka o prawdę tą dziennikarską, ale także o prawdę tą najważniejszą, czyli bez dodatkowych, określających przymiotników. Wszystko to jednak, zawarte zostało w czasie przeszłym, dokonanym i to dokonanym całkowicie, bez najmniejszych szans na ponowne zaistnienie w teraźniejszości,  bowiem Anne Applebaum, na trwałe przestała wyznawać idee, jakie wyznawała była dawniej.

Początek transformacji Anne Elizabeth Applebaum, rozpoczął się w chwili, kiedy całkowicie, bezwarunkowo i jednoznacznie przejęła ogląd i poglądy swojego męża Radosława Sikorskiego i nie ważnym jest czas kiedy to się stało, istotnym jest pytanie, dlaczego?  Jak to możliwe, że prymitywna i nienawistna retoryka Sikorskiego w stosunku do największej, konkurencyjnej partii politycznej spotkała się z akceptacją jego żony i uznana została  za jej własną? Dla czego, tak bardzo spodobała się Appelbaum tuskowo-POowska Polska i dla czego tak gorliwie akceptowała i akceptuje, te wszystkie głupie i ohydne rzeczy, które opowiada jej mąż o dzisiejszej, polskiej rzeczywistości?

Czytając artykuły Anne Applebaum, nie można oprzeć się celności jej spostrzeżeń i wniosków. Autorka zawsze trafia w sedno i potrafi znakomicie diagnozować dany stan rzeczy. Jednak w swoich opiniach i wnioskach Appelbaum przypomina psychologa, doskonale diagnozującego to, co dzieje się u innych i absolutnie nie dającego sobie rady z diagnozą tego, co wyrabia się u niej - patrz w Polsce (Appelbaum ma polskie obywatelstwo i na stałe mieszka w Chobielinie). Jednak, owo wyparcie, owa kurza ślepota na to, co dzieje się w naszym kraju, tylko w części jest endogenna. Druga część jest czysto wszczepienna, podana chobielińską strzykawą, jak najlepszej jakości heroina że Złotego Trójkąta.

Appelbaum,  od swojego dziennikarskiego urodzenia, a pewniejsze i wcześniej zanim jeszcze dziennikarką została, jawiła się jako pierwszej wody demokratka która  demokratyczny liberalizm wyssała z mlekiem matki. Od zawsze była pierwszej wody liberałka, kucająca z zachwytu nad prezydenturą Clintona czy Obamy, dziennikarką, jednoznacznie utożsamiającą demokrację z liberalizmem i nie umiejącą oddzielać jej od tego właśnie liberalnego przymiotnika. Jednocześnie, Appelbaum nie umiała, albo nie chciała spojrzeć krytycznym okiem na  ewoluowanie liberalizmu w stronę ideologicznego terroru i razem z jego potwornieniem, deewoluowały także jej własne poglądy. Appelbaum przypominała żabę w powolnie podgrzewanej wodzie, która nawet nie zorientowała się, kiedy została ugotowaną. A może najzwyczajniej, spodobał się jej  ów darwinistyczny liberalizm, sprowadzający ludzi do roli kopulujących ssaków, ginących, albo rozmnażających się, spętanych, niczym drutem kolczastym, tak bardzo ulubioną przez liberalne elity, poprawnością polityczną.

Anne Appelbaum, ewoluując z demokracją liberalną, której oddała swoją duszę i ciało, stała się jednocześnie jej bojowniczką, tropiącą i piętnujac wszystko to, co liberalizmowi przeszkadza. Przyjmując za swój ów nurt  z całym dobrodziejstwem inwentarza, stała się jego gorliwym wyznawcą i propagatorką. Jednocześnie jednak, być może wbrew swojej woli, ale w sposób nieodwracalny, taki, jaki dzieje się przy powolnej, ale stałej, zwiększającej się dawce narkotyku, Anne Appelbaum zapadła na, jak ja to nazywam, "zchobielinienie", na kompleks pani dziedziczki. Poczuła się elitarną perłą osadzoną w jaśnie pańskiej oprawie i ,o zgrozo, spodobało jej się to! Stało się z nią to samo, co dzieje się z pierwszym, lepszym profesorem, poczuła, że jest moralną alitą, a chobieliński dobrobyt tylko ją bardziej nakręcił przeciwko partii rządzącej, która nie tylko, w jej mniemaniu, godziła w klasę, z jaką się utożsamiała, ale także zagrażała jej mężowi, czyli bezpośrednio uderzała w jej status quo.

Koń z jakiego spadła Anne Appelbaum jest bardzo wysoki, jednak chobieliński dobrobyt to bardzo gruba, puchowa poducha, zaś poczucie wyższości i elitarności dodaje małych, nietoperzych skrzydełek, niepozwalających absolutnie wznieść się, ale z pewnością wystarczających aby złagodzić upadek. Anne Appelbaum cały czas jest aktywną dziennikarką, piszącą i wydającą swoje teksty. Być może owa pracowitość, owo dążenie aby nie wypaść z obiegu, spowodowało, że maszerując po swojej dziennikarskiej ścieżce, nie zauważyła, że już dawno zawędrowała na ciemną stronę księżyca, a jej dziennikarstwo, przestało bronić zwykłego człowieka, tylko gloryfikuje liberalny terror, nakładającego kajdany politycznej poprawności, wszystkim ludziom, na całym świecie.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka