Mateusz Morawiecki - premier polskiego rządu, to człowiek mający niewątpliwe zasługi we wspieraniu Ukrainy, walczącej z rosyjskim najeźdźcą. Chwała mu za to, bo skutecznie, wraz z prezydentem Dudą, potrafił zawiązać koalicję pomocy dla Ukrainy i stworzyć polityczny front anty moskiewski.
Tym bardziej należy ubolewać, że taką skutecznością nie popisał się jeśli chodzi o Polskę i jej negocjacje z Unią Europejską. Tutaj, wykazał, jak określa to prezes Kaczyński, całkowity imposybilizm, graniczący niemal ze zdradą dyplomatyczną, a na pewno nacechowany gigantyczną wręcz naiwnością, brakiem dbałości o polskie interesy i uległością wobec interesów innych.
Przypomnijmy, Mateusz Morawiecki, zastępując na stanowisku premiera, twardą i nieugiętą Beatę Szydło, miał być tym, który jako, niemal doskonały ekonomista, znający finansową socjety Europy, doskonale mówiący po angielsku, dogada się z brukselską eurokracją i uzyska dla Polski wszelkie należne jej fundusze oraz sprawnie poprowadzi interesy Rzeczpospolitej.
I o ile Beata Szydło była takim polskim "mister niet" (tak nazywano byłego ministra spraw zagranicznych ZSRR Andrieja Gromyko, który na forum ONZ aż 79 razy wetował rezolucje tej organizacji), o tyle Morawiecki miał pełnić rolę cwanego Henrego Kissingera, który w Unii Europejskiej wynegocjuje dla nas wszystko.
Niestety, owoce działalności premiera Morawieckiego na niwie Unii Europejskiej okazały się nie tyle niejadalne, co wręcz zatrute. W pierwszej kolejności, anty zasługą Morawieckiego, okazał się precedens, na który ów człowiek wbrew elementarnej logice się zgodził, a mianowicie to, że pozwolił aby decyzje Komisji Europejskiej dotyczące Polski nie opierały się o podpisane traktaty tylko o jakieś nieformalne, wewnętrzne ustalenia, patrz - pieniądze za praworządność! Decyzja ta wyciągnęła za sobą szereg kolejnych, negatywnych konsekwencji w postaci godzenia się polskie rządu na kolejne, bezprawne roszczenia Komisji Europejskiej w postaci żądań zmiany ustawy o sądach, ustawy wiatrakowej i wymuszeniu na nas akceptacji jakichś wymyślonych, idących wbrew logice "kamieni milowych". Jednocześnie, wszystko to, doprowadziło do traktowania Polski przez Unię, jako kraju nieprawożądnego, represyjnego, kierowanego przez jakąś wyimaginowaną dyktaturę, niewiele różniącego się w u unijnej retoryce, od Rosji.
Następnym błędem, choć na usta cisną się mocniejsze słowa, była zgoda na pakiet klimatyczny -Fit for 55, niewolący Polskę do niewyobrażalnych granic. Zgodnie z jego zasadami, nasz kraj został zmuszony do likwidacji górnictwa, przyjęcia zasad klimatycznych, nakazujących ograniczenie emisji CO2 poprzez wprowadzenia rujnujących gospodarkę zasad tzw. energetyki odnawialnej, likwidującej transport spalinowy, przemysł drzewny, niszczący budownictwo i ograniczający hodowlę zwierząt gospodarskich. Wszystko to za sprawą jednego podpisu Mateusza Morawieckiego.
Premier obecnego rządu, w kontaktach z Unią Europejską, nigdy nie potrafił postawić na swoim, jego negocjacje zawsze przyjmowały dla Polski niekorzystny obrót, zaś on sam zawsze brał stronę Komisji Europejskiej, a nie swojego kraju. Okazał się Morawiecki politykiem tchórzliwym, albo wyrachowanym w kontekście swojej dalszej kariery, zaś jego tchórzostwo i wyrachowanie polegało na unikaniu jak ognia prawa weta.
Sumą jego działań jest całkowite poddanie Polski, niekorzystnym, ba - zabójczym decyzjom Komisji Europejskiej, sprowadzenie naszego kraju z państwa suwerennego do roli wasala Unii Europejskiej z pośpiechem i drżeniem ud, wykonującego wszelkie jej polecenia. Morawiecki doprowadził, także na niwie wewnętrznej ( ale o tym w innej notce), do tego, że każdy zwykły Polak z niepokojem patrzy na nadciągającą przyszłość. I tylko dziw bierze, że tego niepokoju nie odczuwa Jarosław Kaczyński?!
Inne tematy w dziale Polityka