Taka konkluzja nasunęła mi się po obejrzeniu Sandmana - nowego, skądinąd bardzo atrakcyjnego serialu firmy Netflix. Serial ten należy chyba do nowej fali dzieł wizualnych, w których wynikające ze scenariusza, sceny erotyczne, w najmniejszym, rzec by można, stopniu dotyczą normalnych, heteroseksualnych relacji.
Na pierwszy plan w Sandmanie wysuwają się relacje erotyczne relacje homoseksualne i lesbijskie. Zaraz po nich mamy do czynienia z drag Queen, a na samym końcu - poczciwy, staromodny hetero seks. Faceci w tym serialu namiętnie całują się (i nie tylko) z innymi facetami, a kobiety liczą językiem żeby innym kobietom. Pomijając zdeprawowane sił nad naturalnych, deprawacji ulegają zwykli ludzie, gotowi kopulować w najlepsze z własną płcią, jak dotknięte szaleństwem rui wiejskie kundle jebiki, wlazace na wszystko, co przypomina psa.
Gdyby na podstawie tego serialu jakiś kosmita próbował ustalić preferencje seksualne Ziemian, okazałoby się, że siedemdziesiąt procent to pederaści, dziesięć - drag Queen, a jedynie dwadzieścia procent to zwykli heteroseksualiści.
Najgorszym w tym wszystkim jest unormalnienie dewiacji, poczynione przez twórców serialu, podchodzenie do homoseksualnych stosunków na tych samych zasadach, co do stosunków heteroseksualnych i poprzez odpowiednie przedstawienie tych pierwszych oraz epatowanie zbliżeniami homoseksualnymi - afirmacje nienormalnością.
Następnym krokiem to unormalnienie kazirodztwa i zoofilii. W końcu jeśli przeszli dwaj faceci, wpychajacy sobie jęzory do ust, przejdzie także, jak marzą profesorowie Hartman i Fuszara, seks wewnątrz rodzinny, a dalej uwiedzenie przystojnej owieczki!
Inne tematy w dziale Kultura