Odwiedzili nas kuzyni małżonki. Oboje trzydziesto-paroletni, pracujący w korporacjach. On w związku (nie małżeńskim i bezdzietnym), ona - sama (choć po wielu związkach nie małżeńskich i bezdzietnych). Spotkanie przebiegało całkiem nieźle aż do momentu, kiedy zachciało mi się zahaczyć o politykę. Na moje, jak sądziłem, niewinne i podane bardzo koncyliacyjnie, pytanie, czy nie uważają, że zwykłemu człowiekowi, w okresie rządów prawa i sprawiedliwości, żyje się lepiej, otrzymałem bardzo emocjonalną i negatywną odpowiedź, on: że przez PiS mniej zarabia o 9 procent (?) i, że kraj Morawiecki prowadzi do ruiny. Ona: że w Polsce wcale nie jest lepiej, szczególnie dla gejów (słowo - homoseksualista zanika w Polsce jak minoga w rzekach. Już nawet prawicowi dziennikarze o chrześcijańskich poglądach wybierają wesołka zamiast homoseksualisty), którzy są prześladowani i niszczeni.
Od razu wycofałem się z rozmowy, próbując powrócić do bezpiecznej rozmowy o bzdetach, ale naburmuszenie kuzynostwa, niechęć do moich poglądów i cały czas wisząca groźba karczemnej awantury nie zniknęła do końca naszego spotkania.
Bez wchodzenia w analizy porównawcze, bez odwoływania się do lemingowych autorytetów i opierając się jedynie na obserwacji i mojej wiedzy o kuzynowstwie żony, doszedłem do wniosku, że za ów stan, w którym wybiera się wartości reprezentowane przez tzw. świat zachodni i ową demokrację liberalną, odpowiada chyba głównie, i tu Państwa zdziwię, oderwanie od, chciałem powiedzieć duchowości, ale chyba trzeba to jeszcze uściślić, po prostu odejście od chrześcijaństwa na rzecz gadżetowo- hedonistycznego życia, nawet gdyby tego hedonizmu było tylko tyle, na ile pozwala karta kredytowa. Tradycja chrześcijańska, w związku ze znacznie łatwiejszym i bardziej dostępnym niż niegdyś, radości i przyjemności egzotycznych i futurystycznych niemal, których brak w czasach minionych tłumaczyła wiara i tradycja, stała się najzwyczajniej niepotrzebna, a to, co się z nią wiązało, a więc na przykład system wartości Prawa i Sprawiedliwości, zaczął drażnić, a niektórych nawet rozwścieczać gdyż przypominał o własnej bezideowości. I-phony zastąpiły Pana Boga, zagraniczne wycieczki stłumiły tradycje, a korporacyjna rzeczywistość zagłuszyły poglądy...
Nadal jednak nie rozumiem, jak można było się do takiego stanu doprowadzić!?
w Polsce, jak
Inne tematy w dziale Społeczeństwo