Harley Porter Harley Porter
905
BLOG

Dlaczego premier Morawiecki jest jednak "miękiszonem"

Harley Porter Harley Porter Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Fraza "miękiszon" została do języka polityki wprowadzona przez Zbigniewa Ziobro i choć zalatuje plebejskim sznytem, zdaje się jak najbardziej pasować do działań polskiego rządu, a w szczególności premiera Morawieckiego w kontekście naszych stosunków z Unią Europejską. Temat "miękoszenizmu" najbardziej był nośny zaraz po powrocie Mateusza Morawieckiego z brukselskiego szczytu w sprawie przyznawania środków unijnych, podczas którego, świadomie, bądź nie (ale w tym przypadku moglibyśmy mówić o kardynalnej naiwności) nie wykorzystał prawa weta, zadawalajac się, za namową niejakiego Szymańskiego,  bliżej niesprecyzowaną, a przede wszystkim niesformalizowaną, obietnica unijna, że te środki wkrótce otrzymamy.

Właściwie od samego początku rządów Mateusza Morawieckiego, sprawia on wrażenie bardzo niepewnego w kontaktach z brukselską jaczejką. Wygląda to zupełnie tak, jakby Morawiecki miał problemy ze zrozumieniem tego jak bardzo cwana i kłamliwa jest Unia Europejska. Wydaje się, że mimo tylu upokorzeń i niedotrzymanych obietnic, Premier najzwyczajniej, nie przyjmuje tego do wiadomości. Jednocześnie, odnosi się wrażenie, że Morawiecki darzy Unię jakąś dziwną estymą i nie wyobraża sobie aby móc przeciw niej wystąpić.

O ile Polska w roku 2014 potrafiła być twarda w kwestii nie przyjmowania na swój teren emigrantów, o tyle kolejne działania rządu odnośnie kontaktów z Unią Europejską stają się pasmem porażek i niespełnionych nadziei. Cofamy się krok po kroku, a zapowiedzi Morawieckiego, że  zrobi wszystko aby pozyskać, należne Polsce środki unijne i obietnice Kaczyńskiego, że Polska nie ustąpi w walce o swoją podmiotowość, w obecnych okolicznościach wydają się absolutnie niewiarygodne.

Nie mam pojęcia co takiego w głowach mają prezes Kaczyński i premier Morawiecki. Pewnym jest jedno: jeśli mają jakiś wyjątkowo wysublimowany plan wyjścia Polski z tarczą z konfrontacji z Unią, to czas najwyższy aby go zastosować! W przeciwnym razie, wszystkie szczytne i wzniosłe wypowiedzi prezesa PiS, na początku pierwszej kadencji, o tym jakich to wielkich przewag dokonamy, będzie można obśmiać i opluć, czego opozycja nie omieszka zrobić.

Naprawdę nie wiem  skąd ten coraz bardziej widoczny imposybilizm w kontaktach z Unią? Dlaczego zawsze w konfrontacji z unijną machiną, mimo szczytnych zapowiedzi, wycofujemy się rakiem, a Unia dostaje to, co chce? Wygląda to tak, jakby Mateusz Morawiecki z niezrozumiałych powodów nie potrafił prowadzić z Brukselą ostrej gry, jakby był fabrycznie zakodowany na ciągłe wobec niej ustępstwa. Trudnym do przyjęcia jest także fakt, iż sam prezes nie widzi owego imposybilizm (ulubione przez prezesa słowo) w polityce unijnej jaką prowadzi Morawiecki?

W tej sytuacji, czy tego się chce, czy nie, nasuwać się muszą zdecydowanie negatywne wnioski. Pierwszy dotyczy jakichś nieformalnych powiązań Morawieckiego z brukselska kopułą, mających w późniejszym czasie przynieść mu bliżej nieokreślone korzyści. Jeśli tak nie jest, w co bardzo chciałbym wierzyć, oznaczać to może jedynie wyjątkowego pogubienia w materii unijnej polskich władz i pewnej niemożności decyzyjnej dotyczącej polskich interesów politycznych, które trzeba by położyć na szali otrzymania funduszów unijnych, które być może są jednak bardzo potrzebne gospodarce, a z pewnością ich otrzymanie staje się sprawą życia i śmierci w kontekście wyborów parlamentarnych!

Cholera, nie tak miało być!








Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj26 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka