„W nauczaniu Kościoła mamy konkretne stwierdzenia, które z jednej strony mówią o państwach prawa, które mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji, i jest to konkretnie uzasadniane, ale jednocześnie stawiają inne principium bardzo istotne i ważne: że interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe nie może być odniesieniem jedynym, ale jedynym musi być człowiek. Człowiek, który tej pomocy potrzebuje, konkretny człowiek. I my nie jesteśmy po to, żeby rozwiązywać sytuację od strony bezpieczeństwa narodowego, od strony granic państwowych, ale żeby przypominać, że to odniesienie musi dotyczyć konkretnego człowieka. My nie widzimy problemu, który nam się zrodził i mamy ten problem rozwiązać, tylko mówimy o człowieku, który cierpi i któremu trzeba pomóc w bardzo konkretnych realiach i rzeczywistości”
Powyższe słowa zostały wypowiedziane przez prymasa Polski arcybiskupa Polaka podczas debaty na temat. „Kościół w Polsce wobec migrantów i uchodźców”, zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną.
Znając bardzo liberalny stosunek arcybiskupa Polaka do kwestii islamskich emigrantów napierających na granice Unii Europejskiej i Polski, zacytowane we wstępie słowa nie dziwią. Jednak, chyba nigdy do tej pory, ów stosunek nie objawił się tak dosadnie, antyspołecznie i antynarodowo. Od dawna prymas dawał się poznać jak zwolennik kościoła usiłującego oderwać się od narodowych uwarunkowań i nakładającego maskę gazową aby tylko nie wdychać oparów polskości, a żyć jedynie uniwersalistycznym przesłaniem ewangelii, co samo w sobie nie jest złe, a wręcz przeciwnie, ale co z pewnością odbiega od tego, co wyznawali święty Jan Paweł II, błogosławiony kardynał Wyszyński i kilku innych ojców polskiego kościoła, nie wyobrażających sobie aby ewangelię i nauczanie kościoła oddzielić od spraw polskich i od Polaków jako społeczeństwa.
Obecny prymas widzi sprawę inaczej i idąc śladem papieża Franciszka omija społeczeństwo, a tym bardziej polskość. Atomizując naród zwraca się ku jednostce i temu, czego w jego mniemaniu potrzebuje, jak sam pisze: człowiek (...), konkretny człowiek. Dla arcybiskupa Polaka już od bardzo dawna przestało istnieć polskie społeczeństwo jako całość i jako owa biblijna trzódka, które oprócz cytowanego bez kontekstu i odniesienia się do aktualnych realiów, słowa bożego, potrzebuje łączności z tradycją i z polskością oraz z ciągłością historycznego trwania Wyrywanie z tego społeczeństwa jednostek i potrząsanie nimi w rytm hałaśliwych rytmów kościoła liberalnego z pewnością nie przysporzy kościołowi zwolenników, a jedynie pogłębi odpływ wiernych przekonanych, że nie jest to już ich kościół. Jednak Polak zdaje się tego nie dostrzegać, raz po raz zaskakując swoich wiernych kosmopolitycznym liberalizmem, usuwającym z przestrzeni kościelnej interesy narodu, albo pragnącym zrobić z niego całopalenie na ołtarzu jakiegoś pokracznego watykańskiego bożka nowych czasów.
Podczas debaty mówi przecież: że interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe nie może być odniesieniem jedynym, ale jedynym musi być człowiek. Spycha tym samym interes narodu, polską rację stanu na dalsze miejsce, daleko za interesem jakiejś wyimaginowanej jednostki, choć z kontekstu wyraźnie wynika, że chodzi mu o muzułmańskiego emigranta zarobkowego .Dalej machając ręką na obecną sytuację migracyjną, na napięcia na wschodniej granicy i alienując się całkowicie z polskiej rzeczywistości stwierdza: My nie widzimy problemu, który nam się zrodził i mamy ten problem rozwiązać, tylko mówimy o człowieku, który cierpi i któremu trzeba pomóc w bardzo konkretnych realiach i rzeczywistości. Owe konkretne realia i rzeczywistości to muzułmańscy uchodźcy, agresywni i nachalni, przystający do obrazu nieszczęsnego Żyda, którym opiekował się poczciwy Samarytanin, jak pięść do nosa! Owe realia to także polski grosz wyciągnięty przez prymasa z kieszeni Polaków, których rację stanu ma on w głębokim braku poważania, porzucając ją na rzecz muzułmańskiego dziecka o zaczerwienionych, nikotynowym dymem, "zapłakanych" oczach.
Inne tematy w dziale Polityka