Nie ma chyba na świecie kraju tak bardzo podzielonego niż Polska. Może jedynie Rwanda, w której Hutu postanowili wyrżnąć Tutsi i prawie im się udało. Należy więc zadać sobie pytanie, co by się stało gdyby w naszym kraju rozdano maczety i ogłoszono dzień oczyszczenia?
Jedyną kwestią w naszym przypadku byłoby to kto jest Tutsi, a kto Hutu, w której grupie antagonistów nienawiść urosła do takiego poziomu, że urżnęłaby łeb drugiej? W dzisiejszej Polsce odpowiedź może być tylko jedna. To opozycja totalna i jej zwolennicy zdają się być o wiele bardziej zdeterminowani aby siłowo rozwiązać konflikt z partią rządzącą i tymi, którzy ją wspierają.
Mnożące się ataki najpierw werbalne ale i fizyczne opozycji totalnej na tych, którzy nie podzielają jej przekonań. Opozycja spod znaku PO i lewicy chcąc dowalić rządowi przyjmuje retorykę najgorszych wrogów Polski byle by tylko wzmocnić swój werbalny i twitterowy przekaz. Ostatni kryzys graniczny udowadnia, że nie ma padliny, której nie podniosłaby opozycja totalna i jej zwolennicy aby cisnąć nią w rząd i wspierającą go część społeczeństwa.
Jednak najistotniejszym jest to, że część społeczeństwa zdaje się wspierać owo ciskanie padliną w przekonaniu, że opcja polityczna, która nią ciska lepiej sprawdziłaby się w roli zarządzającej Polską. Dla owej części nieistotnym jest, że opcja ta już rządziła ubezwłasnowalniając Polskę do roli niemieckiego padawana i europejskiego słabeusza. Ważnym jest, że pozwalała owej społecznej części europeizować się i zamieniać w pozbawionych jakichkolwiek obowiązków wobec państwa i narodu Polaków bezobjawowych. Co istotniejsze tworzyła dla niej iluzję bycia kimś lepszym, nowocześniejszym i bardziej lubianym przez lewackich władców Europy.
Tak to właśnie wygląda w Polsce! Jesteśmy krajem rozbitym politycznie i emocjonalnie. Przypominamy rozłupany piorunem wielki dąb, którego spinają co prawda klamry historii, wiary, obyczaju oraz samej państwowości, ale klamry coraz bardziej przerdzewiałe ze skorodowanymi nitami, gotowymi w każdej chwili puścić. Za owe klamry ciągną także ci, z zewnątrz, którzy źle życzą Polsce, ale i samo drzewo, tą swoją agresywną częścią napiera na nie jakby w jakimś irracjonalnym dążeniu do samozagłady.
Na dłuższą metę bardzo trudnym albo wręcz niemożliwym jest rządzenie takim krajem. Trudno jest w nim prowadzić politykę zagraniczną i jakiekolwiek, istotne działania społeczne, gospodarcze i geopolityczne. Każda bowiem decyzja, każdy ruch polityczny będzie kontestowany i poddawany świadomej dywersji, sięgającej nawet do możliwych sojuszy z wrogami zewnętrznymi. Tak się już praktycznie dzieje. Powoli, trudno jest rozróżnić opozycję totalną od zewnętrznych wrogów Polskich, opozycję brnącą w bagno nienawiści, na którego końcu czeka odium zdrajców i targowiczan. Jednak, co gorsze, część społeczeństwa, które jej kibicuje coraz trudniej nazywać Polakami bowiem poglądami i zachowaniem absolutnie ich nie przypomina. Całkowicie pozbawione zmysłu państwowego, w dużej mierze nie identyfikujące się z tą częścią Europy, całkowicie obojętne na losy kraju i państwa, w którym mieszkając, mające tylko jeden paradygmat - bezojczyźniany hedonizm, dla którego utrzymania zrobi wszystko - wyprze się kraju i narodu, sprzysięgnie z wrogiem i porzuci rodzimą mowę.
Dlatego jestem pesymistą! Nie widzę możliwości opanowania owej anty polskiej część narodu. Jak miałoby wyglądać lekarstwo na owe szaleństwo bezojczyźnianego hedonizmu? Jak zmienić tych ludzi, a jeśli nie zmienić to bezpiecznie spacyfikować, uniemożliwić zabijania Polski. Jeśli nie da się opanować tych, którzy wolą nazywać się Europejczykami a nie Polakami, jeśli nie uporamy się że zdradzieckimi działaniami opozycji totalnej Polska nie przetrwa!
Inne tematy w dziale Polityka