Kiedy Krystyna Pawłowicz napisała o sytuacji, w której rodzice postanowili syna przemianować na córkę, a usłużne grono pedagogiczne pod przywództwem genderowa wzmożonej dyrektorki, przyjęło prawem kaduka, uchwałę, że od tej pory Ptysia mianować będą Balbinką, na Pawłowicz posypały się kalumnie w najgorszym, nitrasowym stylu.
Miała siedzieć cicho, a nie stygmatyzować nieszczęsnego malca, zupełnie jakby rodzice tego nie zrobili, nakładając na dzieciaka brzemię dziwactwa i płciowej abominacji. I jakby nie zrobiła tego rada pedagogiczna z lewacką dyrektorką, przebierając nogami, żeby było u nas tak jak w przykładowej Holandii albo Danii, a najlepiej Kanadzie.
Krystyna Pawłowicz miała siedzieć cicho, aby wychowana przez marksistowskich profesorów, lewacka kadra pedagogiczna miast i wsi, wciągu kilku lat zmultiplikowala nam owe przypadki rodzicielskiej, zdegenerowanej wpływami zidiociałego zachodu, nowomody na zmianę płci własnych dzieci, do rozmiarów satysfakcjonujących wszystkich, europejskich degeneratów.
Nie doczekanie wasze, polscy i europejscy degeneraci!
Inne tematy w dziale Rozmaitości