Pierwszego sierpnia na balustradę w Warszawie małpa wskoczyła.
I w gaciach czerwonych, z czerwonym boa na ludzi z góry ślepiła.
A potem jak wioskowy głupek, co pierdzi i babole zjada
Po jajach drapać się zaczęła bo taka małpia to zasada.
I jak ten szympans z zoo w Poznaniu, co kupą rzucał w cnych przybyłych,
Łapą włochatą od jaj odjętą chwyciła za swe, małpie tyły.
Wszyscy zamarli ze grozy wielkiej, co ludzi w dole jak zbój spętała
Bo nie wiedziano, klocek wyleci, czy też pokaże im się pała?!
Z policj chłopcy w trosce o małpę w mieszkaniu drzwi sforowali
Dla spokojności, co by nie spadła w dłoniach banany trzymali.
Lecz jak się szybko okazało banan nie przydał się tu wcale,
Tęczowa małpa wylaza z krasnej klepiąc namiętnie się po pale
W świat poszedł przekaz elgebtowski jaśniejszy od naszego słońca
Gdy przyjdzie pora tęczowe małpy dobierą się do twego końca.
Wiedzieli o tym mądrzy ludzie, dzwoniły o tym wszystkie dzwony,
Że jak powiedział Lech Kaczyński: nie ufaj małpie co w czerwonym!
Inne tematy w dziale Rozmaitości