Jak wiarygodną jest Światowa Organizacja Zdrowia wykazał prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ujawniając nierzetelność i jawne zaprzaństwo organizacji w kontekście koronawirusai wstrzymując jej finansowanie.
Ta sama organizacja cirka pół wieku wcześniej indoktrynowana i naciskana przez homoseksualne lobby, tak jak obecnie przez Chińczyków w sprawie podejmowania określonych decyzji odnośnie pandemii covid 19, wykreśliła wtedy homoseksualizm z listy chorób.
W kwestii formalnej: Rzeczpospolita była zawsze krajem tolerancyjnym także w sprawach orientacji seksualnej. Kiedy w państwach ościennych homoseksualistów prześladowano i zamykano w więzieniach, w Polsce byli oni bezpieczni i mogli korzystać z pełni praw człowieka i obywatela. Czasy jednak się zmieniły i gdy tylko opadł kurz po prześladowaniach, homoseksualiści oprócz praw zażądali przywilejów...
I w tym miejscu zaczyna się moja "mowa nienawiści, homofobiczne zacietrzewienie i ujadanie przeciw różnorodności!
Trudno znaleźć portal, w którym sprawy związane z krytyką homoseksualizmu puszczane byłyby w pierwszej kolejności zaś dyskusja na temat jego aspektów mogła toczyć się otwarcie i w pełnym świetle opinii internautów. Zasada ta dotyczy też klasycznych nośników informacji. Także Salon nie jest wolny od tej przypadłości albowiem dla wielu rozmowa kojarzy się z atakiem, a słowo homoseksualizm zapala w nich lampkę ostrzegawczą, zaś ręce same sięgają ku autocenzurze. Taki bowiem jest efekt pięćdziesięcioletniego ucierania naszych postaw, zaś dziennikarze jako najbardziej otwarci i gotowi do łamania zasad, tak jak pani Bogna Janke, kiedyś dawno temu, u zarania kariery dziennikarskiej nie miała oporów aby podczas podniesienia w czasie mszy świętej komentować wydarzenia dziejące się w kościele - sama zresztą do tego się przyznała w jednym ze swoich artykułów, a więc dziennikarze na takie utarcia poglądów są właśnie najbardziej czuli. Jestem przekonany, że odnośnie omawianej kwestii stosują oni być może nieświadomie, ale jednak cenzurę, która nie przejawia się póki co, w nie wpuszczaniu na łamy tekstów krytycznych odnośnie homoseksualizmu, ale na nie nadawania im ważności i pozostawiania w szarej strefie portalu. Niestety tak dzieje się także tutaj bowiem moderatorzy boją się konsekwencji. Rzecz jasna owa zasada nie dotyczy opisywania zdarzeń medialnych ale już notki podejmujące dyskusję nie są mile widziane.
Nie chcę rozwodzić się nad tym czy homoseksualizm to choroba czy nie. Moje zdanie jest takie, że to dewiacja, odejście od normy podyktowane wieloma czynnikami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Faktem jest, że homoseksualiści nie posiadają specjalnych organów przeznaczonych do odbycia stosunku seksualnego, a więc sama czynność nie jest nacechowana prokreacją tylko czystą przyjemnością i hedonizmem. Nieco trywializując, homoseksualizm to takie uzależnienie od cukierków, z tą różnicą, że ci, którzy owej pasji do słodkiego ulegli nie żądają prawa do adopcji dzieci, ani z tytułu cmokania cuksów nie domagają się specjalnych praw małżeńskich i możliwości adopcji dzieci. Tyle moje zdani, można się z nim zgodzić albo nie, ale nie wolno odmówić mi prawa do jego głoszenia.
I właśnie owo ostatnie zdanie staje jako pierwsze na drodze walki o zdobycia przez różne lobby homoseksualne nienależnych im praw i przywilejów. Tak się bowiem dzieje, że gdy kontestuję homoseksualizm jako normę i nie zgadzam się na działania różnych stowarzyszeń chcących oswoić społeczeństwo z zachowaniami, w moim przekonaniu, anormatywnymi czyni się ze mnie nienawistnika nawołującego do zrobienia krzywdy homoseksualistom dużym i małym choć wcale nie jest to prawda. Nakłada mi się też na plecy obowiązek myślenia pro homoseksualnego, a jeśli tego nie robię zrównuje się moją skromną osobę z Pol Potem i straszy więzieniem. Tak więc nie trzeba grozić uczynieniem krzywdy ani do zrobienia takiej nawoływać aby stać się wrogiem wolnego świata homoseksualizmu.
W imię walki o akceptację pederastii i więcej - jej afirmacji powstała nowomowa dotycząca tego środowiska i nowa obyczajowość. Tak jak różne środowiska tworzą swój własny kod kulturowy, co samo w sobie jest jak najbardziej normalne, to w kontekście nawały ideologii wojującego homoseksualizmu jej przedstawiciele wymagają i żądają wręcz, stosowania tej nowomowy jak i czerpanie z owej obyczajowości przez inne środowiska, także te, które z ową obyczajowością diametralnie się nie zgadzają. Ów nacisk i oddziaływanie wału ideologicznego przynosi skutki. W przestrzeni publicznej absolutnie nie słyszy się już o sodomitach, zanikli też prawie całkowicie pederaści i coraz mniej jest nawet homoseksualistów. Królują geje - wesołki, choć genealogio tej nazwy nie jest budująca. Chodziło w niej o ukazanie pederastii jako luzackiej zabawy, ot takiego mało poważnego, hipisowskiego życia, w którym skacze się z jednego męskiego na drugi męski kwiatek. Poprzez stosowanie tego słowa jako nazwy własnej robi się to, o co namawiającym do homoseksualnych uciech najbardziej chodziło - całkowicie relatywizuje się to pojęcia i czyni z niego akceptowalną nazwę. Obawiam się, że gdyby takiemu propagatorowi "nowego, wspaniałego świata" jak np. Soros przyszłoby do głowy wylansowanie nowej nazwy homoseksualizmu, to za dziesięć lat polityczni, prawicowi dziennikarze jak Semka czy Karnowscy nazywali by pederastów (gdyby Soros tak sobie wymyślił) myszkami Miki albo kaczorami Donaldami. Stało by się tak z całą pewnością, bo nawet zagorzali prawicowcy stają się coraz bardziej oswajani, a w kwestii pojęć - konfraterscy.
I to jest właśnie największa promocja homoseksualizmu, bo odbywająca się po za świadomością promujących i redaktor Semka może żonglować poglądami jakimi tylko chce i układać z nich nie wiem jak istotne analogie, ale na samym końcu i tak pozostaje wesołek.
Inne tematy w dziale Polityka