... na nieszczęście, które spadło na Ukraińców.
Globalnie jest niby OK (a może łoKej) , a jak to wygląda z bliska dzisiaj i lokalnie?
*
Przyjąłem pod swój dach rodzinę-ojciec, matka i córka.
Wszelkie formalności zostały pozytywnie załatwione wraz z procedurą przyjęcia tej utalentowanej córki do IV klasy szkoły podstawowej.
Uczyło się to dziecko języka polskiego w systemie ogólnym plus lekcje mojej żony.
*
Przyjęto to dziecko do szkoły, ale...
..ale niebawem wystąpił "syndrom gołębia", który polega na tym, że należy zadziobać odmieńca na śmierć!.
Dziobaczami okazali się głównie przedstawiciele płci męskiej, ale nie tylko.
Dziewczynka znalazła tam sobie przyjaciół, ale niewielu- tylko paru palców jednej ręki!
*
Ostatecznie kartoteka tej dziewczynki została "zanieczyszczona" bez dochodzenia prawdy ze strony tych, których obowiązkiem było określić prawdę i gołębich dziobaczy.
"Polityczna prawda " poszła (wejszła) w system lokalnych informacji pedagogicznych , o którym to systemie matka nie miała pojęcia, że istnieje takowy w Polsce.
Dzisiaj rodzina ta wyprowadza się z mojego domu.
Znajduje ONA bowiem lokum bliżej do aktualnie odległego miejsca swojej trudnej pracy.
I jest problem;
"dyhrektor" (czy też REKTOR, a może RECHTOR) pewnej szkoły podstawowej stawia problemy, warunki, niedwuznaczne sugestie przyjęcia dziecka do IV klasy szkoły podstawowej.
-Horrendum!
Dyhrektorzy' (dawniej kierowniki') miejcie serce dla dzieci bez względu skąd one przychodzą (przychodzom.-aby było jaśniej).
Inne tematy w dziale Polityka