W dyskusji do notki Eine; tajemnice-układu-slonecznego jakoś tak wyszło, że dyskusja i komentarze skupiły się głównie wokół problemu rezonansu orbita-orbita, a przypadek rotacja-orbita pozostał trochę na marginesie, chociaż dotychczasowe próby wyjaśnienia tego problemu nie są ani jednoznaczne, ani tym bardziej spójne, jak to widzimy na przykładzie Merkurego i Wenus. Stąd ten tekst jako oddzielna notka.
Przeanalizujmy na początek to, co wiemy o czterech wewnętrznych ciałach Układu Słonecznego i ich wzajemnych powiązaniach.
Merkury okrąża Słońce po orbicie eliptycznej o największym mimośrodzie w całym Układzie Słonecznym. Pod tym względem partnerem dla niego może być w US tylko Pluto i Charon, których orbita przecina nawet orbitę Neptuna.
Synchronizacja 3:2 spin-orbita dla Merkurego odkryta w r. 1965, okryta jest ciągle gęsta mgłą tajemnicy. W Nature (1965) czytamy:
“…However, from (…) discussion it is by no means clear why permanent deformations would imply a period of 88 days as a final rotation state after a slowing-down process(…)”
Wiki.pl cytat: „Jednak przyjęcie obecnych parametrów orbity i planety wymaga nienaturalnie dużych sił tarcia wywołanych pływami, by doszło do zablokowania w rezonansie.”
Precesja orbity Merkurego wynosząca 5,74", okazała się większa od tej wynikającej z prawa Newtona o 0,43". Różnica ta wydaje się być wyjaśniona dopiero po uwzględnieniu efektów relatywistycznych w ruchu orbitalnym Merkurego.
Rezonans rotacja-orbita i precesja orbity są zatem znane od wielu lat i podejmowane są próby wytłumaczenia tych zjawisk. Bardzo rzadko stawiane jest natomiast fundamentalne pytanie:
- jakie są przyczyny, że Merkury w ogóle ma taką eliptyczną orbitę, o największym mimośrodzie w całym Układzie Słonecznym
A co jeszcze ciekawsze, następna planeta, Wenus ma dla odmiany orbitę o najmniejszym(!) mimośrodzie w Układzie Słonecznym. Już zestawienie tych dwóch parametrów pokazuje, że niełatwo będzie znaleźć taki model powstania i ewolucji Układu Słonecznego, który te podstawowe parametry dwóch orbit planet wewnętrznych wytłumaczy.
Jeśli dodamy do tego zestawu problemów nietypowo wolną i do tego odwrotną rotację Wenus, a na domiar złego jej niewyjaśniony, synodyczny rezonans rotacji z Ziemią, to otrzymamy dość niejasny obraz naszego najbliższego sąsiedztwa w Układzie Słonecznym. Jedynym wytłumaczeniem tych problemów, jakie przychodzi fizykom do głowy, są najróżniejsze zderzenia, katastrofy kosmiczne jak 'giant impact' czy 'big splash', zależnie od potrzeby danej hipotezy. I tak, Księżyc Ziemi miałby powstać z 'giant impact', a potem jeszcze zostać 'chlapnięty' (Księżyc) przez 'big splash', żeby wyszła z tego różnica między stroną widoczną i niewidoczną.
Wenus, pomimo, że 'siostrzana' planeta Ziemi, nie ma księżyca, wiruje odwrotnie i do tego w jakimś 'dziwnym' synodycznym rezonansie. I co na to fizycy? Według fizyków ze znanych instytutów rozwiązaniem może być oczywiście znów tylko jakaś 'kosmiczna katastrofa', zderzenie z czymś dużym i szybko latającym. Profesor z dużym dorobkiem z CALTECH D.J. Stevenson wraz jego studentem Alexem Alemi publikują ich pomysł pt. :
Double Impact May Explain Why Venus Has No Moon
A tam czytamy (streszczenie artykułu: George Musser, Scientific American):
"The first hit on the side of Venus that caused the planet to spin counterclockwise. It created a moon that began to drift away, like Earth's. The second slammed into the side of Venus that caused it to spin clockwise--canceling the effect of the first collision."
W tym miejscu wypada tylko zakrzyknąć 'LITOŚCI' Panie Profesorze Stevenson.
Litości na Boga, dla naszej uroczej sąsiadeczki Wenus, litości dla logicznego myślenia i litości dla Pańskich studentów. Jeśli Alex Alemi przyswoi sobie te wszystkie 'impact'y Stevensona' "raz z jednej strony, a potem na odlew z drugiej", to czy taki Alex wymyśli potem coś innego niż 'katastrofa przed miliardami lat'? Na mój list sprzed lat D.J. Stevenson do dzisiaj nie odpowiedział, tak jak i inni z CALTECH (np. Michael Gurnis).
Merkury ma średnią gęstość prawie taką jak Ziemia, z czego można wnioskować, że wewnątrz ma duże, w porównaniu z jego średnicą jądro żelazne. Jądro to musi być zaskakująco duże w porównaniu z innymi planetami grupy ziemskiej.
I teraz możemy zgadywać:
- jakie rozwiązanie proponują fizycy dla tego przerośniętego żelaznego jądra Merkurego?
Tak jest(!) Wygrywa ten, kto obstawił katastrofę pt:
"Zderzenie z dużą asteroidą", która 'oskrobała' Merkurego z jego skorupy"!!!
Tutaj mogę już tylko ponownie zawołać: 'LITOŚCI'!
Litości dla zdrowego rozsądku i logicznego myślenia.
cdn...
Tu przerwę, lecz mysz(myśl) trzymam,
żeby wyglądało,
że ciąg dalszy będzie.
Nie, że się nie chciało.
Pozdrawiam
Ciekawy (i szukający) odpowiedzi na pytania odsuwane w kolektywną podświadomość fizyków zawodowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie