Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel
1016
BLOG

Houellebecq: Islam jako ratunek

Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel Polityka Obserwuj notkę 6

Kiedy rozmawiająca z bohaterem 20-latka w mini „rozchyla lekko białe uda”, jesteśmy od razu w świecie Houellebecqa. Oto nasz stary znajomy, to wręcz uspokajające. Jego Cząstki elementarnezrobiły na mnie kiedyś wielkie wrażenie, zakwalifikowałem wtedy pisarza jako „ciekawego psychopatę”, ale potem, z książki na książkę było gorzej, nie widziałem już wiele więcej prócz psychopatii, dobrze może oddającej postępującą nudę Zachodu, ale ze zbyt dużą przewagą nudy. Aż przeczytałem nowość: Soumission.

Od początku, jesteśmy więc w znajomym, bezuczuciowo-seksualnym kosmosie autora. Jego trupi wygląd, który wyziera ze zdjęć, wydaje się całkiem logiczny – oto jego bohater- zombie, uniwersytecki specjalista od literacko martwego Huysmansa, próbuje ożywić się za pomocą dziewczęcych tyłków, nie mogąc jasno rozstrzygnąć, czy kobiety  powinny mieć prawa wyborcze. Pierwsza połowa książki jest więc tradycyjnie nudna: krytyka zachodniej samotności, kobiecego, feministycznego  zagubienia, pod wyraźnym wpływem publicystyki nieznanego w Polsce Alaina Sorala, zakazanego w mediach socjologa. Soral nie jest nudny, ale prościej jest czytać bezpośrednio Sorala, niż Houellebecqa.

Dopiero później, gdy pisarz wciela wariację na temat Sorala bezpośrednio w swą powieść, w postać rektora muzułmańskiej Sorbony Redigera, książka staje się interesująca, i nie tylko: Soumission to pierwsze, naprawdę zabawne dzieło Houellebecqa. Zabawne z powodu słodkiej ambiwalencji wokół idei przedstawianych przez owego Redigera – pisarzowi chodzi o krytykę politycznego islamu, czy pochwałę? Wziąwszy pod uwagę sprawnie opisaną nędzę intelektualno-obyczajową Francji (Zachodu), islam dziarsko wstępujący na polityczną scenę wygląda jak ratunek, który nada sens i wszystkim przyniesie ulgę.

Szczyt szczęścia

Jestem ciekaw  jak tłumacze przełożą tytuł. Słyszę tu i tam o „Uległości” – niby pasuje do obrazu „boskiego porządku”, ale „uległość” to stan, charakter, a nie działanie wynikające ze świadomej decyzji, coś co może odnosić się jedynie do kobiet. Bardziej leżałoby „poddanie” lub jeszcze lepiej „oddanie się” , bo „soumission” to słowo teologicznie związanie z jądrem islamu („absolutne oddanie się  Jedynemu Bogu”). A skoro dla Redigera „boski porządek” to paralela między męskim poddaniem się Bogu i kobiecym, całkowitym seksualno-społecznym oddaniem się mężczyźnie, to drugie wydaje się trafniejsze. No, ale mniejsza z tym, ciekawsza jest argumentacja.

Jeśli brać pod uwagę ładunek duchowo-ideologiczny religii monoteistycznych, Europa stała się zombie, bo ostatecznie odrzuciła swoje chrześcijaństwo. Kościół stał się niezdolny do powstrzymania dekadencji obyczajów, a wśród przyczyn było w istocie anty-monoteistyczne przekonanie o boskości Jezusa, „fundamentalny błąd”, który doprowadził do humanizmu i „praw człowieka”, tj. postępującej atomizacji społecznej. Radziecki komunizm był pierwszą, nieudaną  próbą walki przeciw liberalnemu indywidualizmowi , w końcu wygrał kapitalistyczny neoliberalizm z jego walką przeciw rodzinie. To stanie się jednak jednocześnie przyczyną jego porażki. Wygra pojednanie dotychczasowych wrogów, tj. narodowych lewicowo-prawicowych „tożsamościowców” z islamem w cokolwiek totalitarnej wersji saudyjskiej. Przecież obie strony pozornego konfliktu łączą podstawy: odrzucenie ateizmu i humanizmu, postulat koniecznej uległości kobiet i powrót patriarchatu.

„Szczyt ludzkiego szczęścia mieści się w absolutnej podległości”, mówi Rediger.  Zgodnie z wizją Toynbee’ego  cywilizacje nie giną „zamordowane”, lecz popełniają samobójstwo, a jeśli cokolwiek ma przetrwać, musi się poddać – tu zdrowemu, muzułmańskiemu porządkowi społecznemu. Nowy prezydent Francji  Ben Abbes buduje śródziemnomorskie Imperium pełne ludzko-boskiego ładu, bez bezrobocia zresztą, bo kobiety, wraz ze swą nieposkromioną seksualnością, wrócą do domów.  

 Żarty i proroctwo

Przypomnijmy, że samobójstwo starego Zachodu bierze się w świetle tej książki nie tyle z upadku religijnego, czy dyktowanej chciwością elit globalizacji gospodarczej, ale prowadzonego z premedytacją „rozbudzania islamu” w postaci całego łańcucha ostatnich wojen napastniczych. Im więcej terrorystycznej  „wojny z terroryzmem”, tym więcej „terroryzmu”. A religie? Chrześcijaństwo jest więc martwe, a z judaizmu zostały tylko zaostrzające się formy kapitalizmu, neoliberalizm z jego nieprzytomnym wyzyskiem i post-żydowską lichwą jako podstawami życia gospodarczego. W końcu to wielki kapitał sprowadził miliony muzułmanów do Europy, by trzymać narody w nieustannym strachu przed bezrobociem. Tu zbliżamy się do Polski, gdzie te formy są szczególnie ostre, choć żadnej imigracji nie było.

Bohater Soumission,próbując początkowo wrócić do katolicyzmu, słucha w kościele recytacji „polskiego aktora”, konkretnie Andrzeja Seweryna, lecz to nazwisko wylatuje mu z głowy, jakby już było po polskim samobójstwie. Polska wraca do stanu „nigdzie”: Houellebecq wylicza nawet Estonię, jako członka przyszłego Imperium, Polski już nie ma, jakby uznano, że ten wyludniający się szybko kraj nie zasługiwał na tak duże terytorium. Może zostanie jakiś rezerwat, jakieś kuriozalne księstwo, ale szanse na to są niewielkie.

Oczywiście wszystkie te wizje są wyssane z palca, jak to w literaturze. W żadnym kraju europejskim muzułmanie nie stanowią jakiejkolwiek zorganizowanej  siły politycznej. Horyzont roku 2022 jest komiczny, jak też przedstawione idee, mocno nietzscheańskie. Książka nie krytykuje, ani nie okazuje żadnej wrogości do islamu, przystawia jedynie krzywe lusterko naszej  rozlazłej cywilizacji, w sposób zabawnie ironiczny. Jeśli to jest „proroctwo”, to kogo powinno zaniepokoić? Uśmiecham się.  

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka