Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel
1719
BLOG

Feminizm i pedofilia: ukryta przeszłość

Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel Polityka Obserwuj notkę 17

Czytam w Gazecie Wyborczejzadziwiające opinie naszej polskiej feministki numer jeden prof. Magdaleny Środy. Jej niektóre ekscentryczne przekonania, że np. Jezus był „wyznawcą teorii gender” można traktować anegdotycznie, ale jej przeczenie jakoby feminizm miał cokolwiek wspólnego z pedofilią jest tak naładowany fałszem, że można przyjąć, że prof. Środa świadomie kłamie. Jej jedynym usprawiedliwieniem byłaby ignorancja i – znając wypowiedzi publiczne pani profesor – jestem raczej bliższy tej wersji.

To dziwne, ale całkiem możliwe, że p. Środa nie zna historii europejskiego feminizmu. Dziwne, bo prowadziła liczne seminaria na temat osoby, którą z całego serca podziwia – Simone de Beauvoir (prowadziła m.in. zajęcia z jej książki Druga płeć, która uchodzi za rodzaj myśli założycielskiej współczesnego feminizmu). Feministyczne przemyślenia doprowadziły prof. Środę do swoistych, romantycznych „teorii wspólnoty”, które ona woli nazywać „erotyzującymi wspólnotę”. Kto wchodzi w skład owej erotycznej wspólnoty? Jeśli należałoby polegać na zdaniu Simone de Beauvoir, należą do niej również dzieci.

Ikona europejskiego feminizmu popierała pedofilię i uważała, że więzienie pedofilów jest skandalem. 26 stycznia 1977 r. wraz z innymi podpisała list otwarty opublikowany w Le Monde i równolegle w Libération. Ogólnie rzecz biorąc sygnatariusze i sygnatariuszki byli oburzeni, że tyle lat po rewolucji seksualnej 1968 r. ciągle zdarza się, że pedofile są pozbawiani wolności. Chodziło konkretnie o trzech mężczyzn, którzy, cóż, robili z dziećmi różne rzeczy, pstrykając przy tym zdjęcia. Simone de Beauvoir podkreślała, że te dzieci „zgadzały się” na seks z dorosłymi i protestowała przeciw zacofaniu wymiaru sprawiedliwości, który odmawiał dzieciom „prawa do zgody” na taki seks. Nie widziała też nic złego w fotografowaniu tego rodzaju „zabaw seksualnych”.

 Zdanie Beauvoir na temat pedofilii w pełni podzielała inna wielka feministka, doskonale znana prof. Środzie – Françoise d’Eaubonne, jak też mniej dziś słynne, jak Madeleine Laïk, Catherine Valabrègue, Hélène Védrines czy Danielle Sallenave (no i Catherine Millet, której erotyczne książki wyszły też w Polsce). Takie listy, petycje i inne pisma na rzecz wyzwolenia pedofilii były w owych latach czymś banalnym. Podpisywali je intelektualiści, których prof. Środa zna na wylot: Roland Barthes, Gilles Deleuze, Jean-Paul Sartre i Michel Foucault. Seksu z nieletnimi broniła wielka dama psychoanalizy dziecięcej Françoise Dolto. Politycznie na rzecz pedofilii bardzo angażowała się trockistowska Rewolucyjna Liga Komunistyczna, z jej działaczkami i myślicielami, którzy porobili później kariery na lewicy i prawicy i do dziś biorą żywy udział w życiu polityczno-intelektualnym (ale w sprawie pedofilii pozostają już dyskretni).

Feministki szły ramię w ramię z męskimi i damskimi ruchami homoseksualnymi nakierowanymi na stosunki z dziećmi do mniej więcej połowy lat osiemdziesiątych. Nie było w tym nic wyjątkowego. W Niemczech feministyczno-ekologiczna Partia Zielonych, wspomagana przez młodzieżówki FDP (liberałów), SPD (socjaldemokratów) i nawet Kinderschutzbund (organizację ochrony dzieci), próbowała najzupełniej jawnie doprowadzić do legalizacji pedofilii. Cały ten trend nie był w Polsce szerzej znany, bo po prostu peerelowskie media nic o nim nie wspominały. Odwrócił się on ostatecznie w latach 90, po serii głośnych skandali pedofilskich w Belgii, Holandii, Niemczech i Francji. Odtąd feministki potępiają pedofilię jako wyraz męskiej dominacji, traktując jako tabu pedofilię kobiecą, zarówno homo, jak i heteroseksualną, choć jest coraz mocniej obecna w literaturze przedmiotu. Mogę zresztą się założyć, że prof. Środa nic na ten temat nie słyszała, tak samo, jak o skrywanych dziś poglądach swej idolki Simone de Beauvoir.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka