Co by się stało gdyby na ścianie katedry św. Jana w Warszawie pojawił się rzeźbiony w kamieniu napis „Allah jest wielki”, po arabsku? Pytanie czysto teoretyczne, bo przecież, kto miałby wpaść na taki pomysł? A jednak to się może zdarzyć i nawet zdarzyło, we Francji, w Lyonie, na średniowiecznej katedrze św. Jana. I stało się powodem charakterystycznej burzy w szklance wody…
Aszhadu an la ilaha illa-llah!
Przy okazji ogólnej renowacji pojawił się na lyońskiej katedrze nowy gargulec, który zastąpił starego, złamanego rzygacza – prawdopodobnie diabła tradycyjnego. Z dołu go widać dość słabo, bo wisi na wysokości mniej więcej piątego piętra i jeszcze zasłaniają go rusztowania. Mały napis pod nim - po francusku („Bóg jest wielki”) i arabsku („Allah jest wielki”) - jest w ogóle z dołu niewidoczny. Zresztą nawet z bliska można go przeoczyć, jak się przydarzyło pewnemu inżynierowi, który zabłądził na rusztowaniach. To on narobił pierwszego hałasu.
Nie zauważył on napisu, gdyż, przede wszystkim, zszokował go łeb gargulca, wyrzeźbiony na kształt nie diabelskiej wcale, lecz ludzkiej głowy, z otwartymi ustami (jak trzeba). Inżynier był pewien, że głowa przedstawia karykaturalnego Żyda, jak z nazistowskiej propagandy, że chodzi o złośliwą antysemicką diabolizację! Kiedy pobiegł na skargę, okazało się, że jest, kto wie, może jeszcze gorzej, bo ów łeb straszny przedstawiał Araba, muzułmanina, i to jeszcze żyjącego… Wszyscy od razu zapomnieli o panu inżynierze i skoncentrowali się na napisie.
Aszhadu anna Muhammadan rasulu-llah!
Miejscowe stowarzyszenie konserwatywnych katolików nazwało rzecz całą „skandalem”, „obrazą boską” i „propagandą islamu w chrześcijańskiej świątyni”. Jak do tego doszło? Ano tak, że koledzy pana Ahmeda, brygadzisty ekipy kamieniarskiej, która od 35 lat odnawia francuskie kościoły i katedry, postanowili go w ten sposób uwiecznić przed emeryturą. I to nie dlatego, że go nie lubili, tylko odwrotnie, szanowali bardzo. Uwiecznił tego robotnika kolega kamieniarz-chrześcijanin i wszyscy mu pomagali niezależnie od wyznania, a pan Ahmed, niewielkiego wzrostu, z wąsikiem, tylko w głowę się drapał. Nie sprzeciwił się, bo zapytali najpierw głównego architekta. Tenże myślał, że i tak nikt nie zauważy…
Kiedy zbiegli się dziennikarze autor rzeźby śmiał się tylko na początku. Potem zdjął kask i poważnie tłumaczył, że chodziło o rodzaj nawiązania do kamieniarskiej tradycji budowniczych katedr, którzy czasem „puszczali oko” w wizerunkach rzygaczy, czasem dowcipnie, a czasem nawet bardzo nieprzyzwoicie, ale że tu nic nieprzyzwoitego nie widzi… Co nieco przestraszony brygadzista zapewniał z kolei, że jest Francuzem i nigdy by Boga katolickiego nie obraził, a napis jest, jaki jest, no i on uważa, że Bóg i tak jest jeden dla wszystkich…
Hajja ala s-salah!
Media zorientowały się szybko, że władze kościelne nic o formie fatalnego gargulca nie wiedziały, co się wyraziło w pierwszych słowach rzecznika arcybiskupstwa lyońskiego: „Z naszej strony nie było ani zakazu, ani zezwolenia”. Kiedy już myślano, że kościół „umywa ręce”, rzecznik zaczął mówić jak katolicki kamieniarz: „W historii katedr rzygacze zawsze były figurami profanicznymi, niejednokrotnie naznaczonymi satyrą bądź ironią. Poza tym są umieszczone nie w kościele, tylko na zewnątrz.” Jednym słowem Kościół nie widzi afery.
Hajja alal-falah!
Najwyraźniej wkurzyło to organizację młodych katolików prawicowych, bo na ich stronie internetowej można przeczytać, że „… w Lyonie muzułmanie mają czelność bezkarnie przywłaszczać sobie nasze kościoły, a władze kościelne to akceptują.” Mikrofony pobiegły zaraz do rektora miejscowego meczetu, podobnie zaskoczonego jak duchowni katoliccy. „Jezus Chrystus należy do proroków również naszej religii, kochamy go i czcimy!” – zaczął, choć nikt go o to nie pytał, poczym wdał się w przypuszczenia, że „może kamieniarzom chodziło o wyrażenie przyjaźni chrześcijańsko-muzułmańskiej…”! Czytam komentarze na katolickim portalu: „Arabowie to zrobili, żeby na nas rzygać”.
La ilaha illa-llah!
Nie wiem czy wszyscy to wiedzą, głupia sprawa, ale wielu chrześcijan, w tym katolików, modli się do Allaha. W arabskich kościołach Palestyny, Libanu, Syrii ludzie oddają cześć Allahowi, gdyż to po prostu „Bóg” w ich języku. Formuła „Bóg jest wielki” (Allah Akbar) jest oczywiście tradycyjnie islamska, ale to w zasadzie odpowiednik chrześcijańskiego „Boga Wszechmogącego”. Przypomniało mi się, że na warszawskiej katedrze nie ma ani jednego gargulca, są za to na Wawelu. „Allah Akbar” w takim miejscu… czy podobny konflikt byłby u nas równie komiczny? I przyszło mi na myśl zdanko poety: „Dzięki Bogu, jest jeszcze diabeł”…
Komentarze
Pokaż komentarze (7)