Otóż w Wielką Sobotę z samego rana dzwoni do mnie znajoma reporterka telewizyjna: „O rany, nie pytaj, to ja pytam, bo pewnie wiesz, a ja nie mam jak góglować, powiedz jak się żegnają prawosławni, natychmiast potrzebuję wiedzieć”. „A jakiej oni są narodowości?” – pytam jednak. „Polacy chyba, kurczę”. „Według mnie mówią do widzenia” – odpowiadam. Milczy chwilę. „Ty sobie nie rób jaj, jak oni się przeżegnująpytam poważnie, no, znak krzyża jak robią, cholera!” . „A. Hm. No… z grubsza tak jak katolicy, tylko trzema palcami…”. „Trzema palcami, którymi? Stary, błagam, nie wygłupiaj się, wygógluj to konkretnie jak się zaczyna i kończy, bo technicznie jest jakoś inaczej…”
Od razu polska Wikipedia i wklepuję słowa „znak krzyża”. Skupiam się zrazu na schemacie gestykulacji – według naszej Wikipedii po katolicku ów schemat dałoby się zapisać góra-dół-lewa-prawa (czoło-serce-lewe ramię-prawe ramię), natomiast w wersji prawosławnej byłoby to kolejno góra-prawa-lewa-dół… Marszczę czoło… To by znaczyło, że prawosławni robią zygzak, nie krzyż, rodzaj znaku Zorro. Szczęśliwie mam bogatą bibliotekę wschodnią. Wyszarpuję z półki książkę Liturgia Prawosławna,słownik napisany przez dr Elżbietę Smykowską (wydany w wydawnictwie katolickim). Tu jest całkiem inaczej: góra-dół-prawa-lewa! Oczywiście wolę wierzyć słownikowi.
Wertuję nerwowo, sprawdzam też indeks, spis treści: to się może wydać nieprawdopodobne, ale w całej tej skądinąd znakomicie napisanej i opracowanej księdze nie ma nic (!), o tym jak się przeżegnać. Może to dlatego, że katechizm jest francuski? Przerzucam się na rosyjską, internetową Encyklopedię Prawosławia.No i niet,kochani, ani słowa, jakby to była tajemnica. A katolicy?
Trzeba zaznaczyć, że tak popularny w Polsce katechizm Gasparriego to jedna z „ksiąg lefebrystów”, separatystów kościoła katolickiego, z którym aktualny papież próbuje negocjować. Ich poglądów ciągle jednak nie podziela, szczególnie w kwestii, które dokumenty Kościoła aktualnie obowiązują, a które nie. Gasparri nie jest całkiem legalny. W każdym razie sam schemat podaje za Bellarminem: góra-dół-lewa-prawa i przypisuje inkantację: poszczególnym ruchom mają odpowiadać konkretne słowa.
Odpowiedź znajduję na innym forum, na którym pewien duchowny z Krakowa tłumaczy, że katolicy powinni użyć pięciu złączonych palców. Jest tam jednak coś jeszcze ciekawszego, właściwie sensacja: ksiądz ubolewa, że Polacy nie wiedzą jak zrobić znak krzyża.Że na mszach robią nieokreślone kółka! Lecz co się dziwić, że kółko wygrywa z krzyżykiem, skoro fundamentalne pisma chrześcijaństwa milczą jak zaklęte?
Czy chłopcy z katolickiego harcerstwa, którzy ustawili drewniany krzyż na placu Bronka umieją prawidłowo się przeżegnać? Znaleźli się w oku cyklonu, w środku podwórkowej bitwy, więc na pewno przydałoby się.
Krzyż stoi przy Krakowskim Przedmieściu, stał się przydrożny, ale nie kojarzy mi się z typowym wiejskim obrazkiem, tylko z modą na stawianie krzyży w przydrożnych rowach, tzw. wypadkowych, dla tych, którzy gwałtownie pożegnali się z życiem. Przy nich chyba nikt się nie żegna, oprócz rodziny. Z reguły są nielegalne, ale nikt ich nie usuwa. Wielu uważa je za wartościowy rodzaj ostrzegawczego znaku drogowego.
Ten też powinien zostać. Będzie działał kojąco na ruch drogowy (a może i lotniczy) i może mieć zalety edukacyjne, gdyby na ramionach wyrysować mu strzałki i odpowiednie słowa, czyli rozrysować instrukcję jak prawidłowo robić znak krzyża. Ja wiem, że istnieje ryzyko, że mimo wszystko, jakimś nieodpowiedzialnym jednostkom i tak to się może kojarzyć z kółkiem (na czole), ale to przecież będzie margines, czyż nie?
Komentarze
Pokaż komentarze (1)