Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ciała poległych w smoleńskiej katastrofie będą do Krakowa transportowane samolotem, i to znów dosłownie w ostatniej chwili.
Czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby powtórzenie wariantu z transportem kolejowym? Tak jak postąpiono w roku 1935 przy pogrzebie J.Piłsudskiego (przecież wtedy też były samoloty...).
Przy okazji ludzie z miejscowości między Warszawą a Kroakowem mogliby pożegnać Zmarłych. A ponadto do Krakowa przybyłoby na pogrzeb nieco mniej żałobników, bo wiele osób zrezygnowałoby z tej wyprawy w tłum, mogąc pożegnać ich w Kielcach, Jędrzejowie czy Miechowie.
Inne tematy w dziale Polityka