Wobec ogromnej ilości dezercji z zaciągu do armii carskieji z samego wojska, jaka miała miejsce w Królestwie Polskim po upadku Powstnia Listopadowego, najezdniczy namiestnik Królestwa Polskiego feldmarsząłek Iwan Paskiewicz, książe warszawski, wydał w roku 1839 do wladz wojskowych i cywilnych Królestwa polecenie nakazujące śledzenie i wyłapywanie takich dezerterów bezterminowo, aż do skutku.
In extenso treśc tego zapisu brzmiała nasteopująco:
"Polecam wojskowym powierzonej mi armii rozłożonym w Królestwie Polskim, aby po każdej wydarzonej ucieczce żółnierzy, komunikowano o tym z dołączeniem ich rysopisu burmistrzom i prezydentom miast i miasteczek, w którym ten oddział konsystuje, a po wsiach wójtom gmin i sołtysom, jak również komisarozm obwodowym dla natychmiastowego oblyślenia środków w celu sledzenia zbiegłych. Prócz tego zawiadomic jeszcze i rządy gubernialne o tym dla uczynienia ogólnych o tym przedmiocie rozporządzeń z ich strony, i w wypadku bezskutecznego poszukiwania władz miejscowych, takowe dotąd kontynuowane było, póki dezerter złapanym nie zostanie".
Z powyższego rokazu Paskiewcza wynika, iż pod koniec roku 1839 carski namiestnik wzasadzie cały ciężar "obmyslania" procesu złapania dezertewów z wojska przesuwał na polskie władze cywilne, i to pratkycznie wszytskich szczebli. Zaskakuje tupełne pominięcie żandarmerii,o której Paskiewicz w soim rozkazie nie wspomina ani slowem (jakkolwiek dota dwyapywano średniorocznie w Kólestwie ok 800-900 do tysiaca zbiegów).Co więcje, przy załozeniu ewentualnej bezskuteczności takiego procesu, Paskiewicz jednoczeńsie nakazywał I Armii Czynnej podjęcie poszukiwan zbiega aż do skutku.
@copyright Marek Rutkowski
Inne tematy w dziale Kultura