Po wielkich powodziach z lat 1837 -1838 zabezpieczano się z uprzedzeniem w paskiewiczowskim Królestwie Polskim na wypadek powodzi – przypisując (na podstawie specjalnie w tym celu sporządzonego rozporządzenia – ukazu), stosownie do ich wielkości, każe miasto, wieś lub osadę „do pewnego wydziału obwałowania”. Wszystke te cznnosci realizowano zresztą zgodnie z opracoanym w Radzie Administracyjnej postanowienim i instrukcją Zarządu Komunikacji Lądowych i Wodnych z połowy lat czterdziestych XIX wieku.
Otóz dowiadujemy się m.in. z tyhc przepisów, iż konkretny fragment wałów na stałe, a szczególnie w czasie wylewów musiał się znajdować pod stałą kontrolą swoich opiekunów.Taka ochrona specjalna (wykonywana podczas wylewu i sukcesywnie do wzrostu grożącego niebezpieczeństwa) kontrolowana była przez urzędników administracyjnych i władze państwowe zajmujące się ochroną obwałowań.
Wobec zasadniczego zagrożenia do ochrony wałów powoływano część lub całość lokalnej populacji, która „bez zwłoki i tłumaczenia się posłuszna być winna”.
Zastosowano zresztą zasadę wzajemnej pomocy lokalnych społeczności podczas przerwania czy zagrożenia przerwani sąsiadujących odcinków wałów.
Ludność odpowiedzialna za ochronę została podzielona naoddziały aby zapewnić lepszy porządek i właściwe użycie środków niezbędnych do zabezpieczenia wałów.
Na czele każdego z takich oddziałów znajdował się dozorca wydziałowy, wybierany zazwyczaj - za poświadczeniem właścicieli - spośród zastępców wójtów lub ekonomów („oficjalistów ekonomicznych”). Powoływanie i zmienianie dozorców wydziałowych odbywało się na żądanie inżynierów lub Nadzoru wałowego.
Powszechne nadzorowanie wałów rozpoczynało się od chwili, gdy rzeki zaczynały wychodzić z brzegów. Inną ewentualnością było nakazanie na piśmie przez służby inżynierskie ciągłego czuwania przy wałach na skutek otrzymania uprzedzających wiadomości o przyborze wody w innych miejscach. Po otrzymaniu ze strony inżyniera uprzedzenia o przybieraniu wody dozorca wydziałowy niezwłocznie zbierał całą oddaną do jego dyspozycji na takie wypadki ludność pieszą oraz posiadającą fury.Sygnałem do zbiórki był „umówiony znak trwogi”.
Następnie udawano się na wały, gdzie czuwanie przeprowadzano w sposób ciągły (rotacyjnie?) w dzień i w nocy, pilnując wału i przedsiębiorąc uznane za przydatne w danej chwili środki zaradcze.
W czasie zagrożenia na wały stawiała się nie tylko okoliczna ludność ze swoimi dozorcami wydziałowymi. Pod odpowiedzialnością karną w okolice zagrożone wylewem musieli się stawić: inżynierowie, etatowi tamiarze i zwykli dozorcy prac przy budowie tam i wałów. Również oni decydowali o wykonaniu niezbędnych prac zabezpieczających.
Obowiązywała, pod karami administracyjnymi, zasada absolutnego zakazu oddalenia się z wyznaczonych do przebywania miejsc zarówno ludności przeznaczonej do ochrony wałów, jak też jej nadzorców.
Pozostawano na wałach aż do wręczenia pisemnego rozkazu inżyniera do opuszczenia terenu uprzednio zagrożonego. Inżynier miał z kolei obowiązek sporządzić rozkaz opuszczenia wałów niezwłocznie po ustaniu zagrożenia.
Odpowiedniemu spełnianiu wymogów zapewnienia bezpieczeństwa tamom służyło jednocześnie wprowadzenie nakazu założenia przez każdą wieś i gminę położoną w pobliżu tychże składów niezbędnych narzędzi i materiałów.
Zaliczano do nich: czółna, taczki (lub nosze), szpadle, deski, faszyny, paliki oraz „mierzwę” niezbędną do zatykania powstających w tamach otworów. Samą „mierzwę” zresztą umieszczano na wałach w pewnych odstępach. Gdyby zaistniała potrzeba jej wymiany, dokonywano zmian na każde stosowne polecenie władz.
Dokładną ilość oraz skład i jakość potrzebnych materiałów określały służby techniczne. Magazyny były systematycznie rewidowane przez tzw. „delegacje” oraz techników.
Wprowadzony w połowie lat 40-tych XIX wieku system ochrony wałów przeciwpowodziowych przed ich przewaniem na wypadek powodzi okazał sie byc bardzo sprawny.
@copyright Marek Rutkowski