Jakoś tak wyszło, że w czasie pandemii na polskim rynku zaczęło się pojawiać dużo komiksów z Włoch – zarówno rzeczy relatywnie nowych, jak i tamtejszych klasyków. Często były to pierwsze polskie wydania. Teraz ta fala się cofnęła, a ja ocenię, co przyniosła.
Sztuka komiksowa przyjęła się szczególnie dobrze w trzech obszarach: w USA, Japonii i oczywiście w Europie. Jeśli chodzi o Europę, to największymi potęgami są Francja, Belgia... no i oczywiście Włochy. Mało kto zdaje sobie sprawę, że wciąż popularne komiksy Disneya (wydawane w tomikach „Gigant poleca”) są rysowane przede wszystkim we Włoszech! Oczywiście to nie wszystko; dorośli od dawna mogą czytać poważne włoskie produkcje, takie jak „Borgia” Milo Manary, „Druuna” Paolo Serpierego czy „Corto Maltese” Hugo Pratta. Oczywiście – jeśli mają pieniądze, bowiem ceny za takie dzieła wahają się koło 100 zł za egzemplarz.
Przez wiele lat przestrzeń między opowieściami „zdecydowanie dla dzieci” i „zdecydowanie dla dorosłych!!!” była wolna. Dopiero niedawno w naszym kraju zaczęły się ukazywać tytuły w innych gatunkach, co pewnie ma związek z patronatem Włoskiego Instytutu Kultury. Trzy najciekawsze serie zaprezentuję w poniższej recenzji.
1. Julia – przygody kryminolożki
Najmłodsza z nich wszystkich i przy okazji moje największe zaskoczenie. Ale po kolei...
Rzecz się dzieje – że tak to ujmę – we współczesnej Ameryce, czyli nigdzie.
Główną bohaterką jest tytułowa Julia, psycholog współpracująca z policją. Wygląd Julii jest wzorowany na legendzie Hollywoodu, Audrey Hepburn. To nic niezwykłego – we włoskich komiksach często „grają” autentyczni ludzie (w serii zobaczymy też Whoopi Goldberg i Denise Richards). Ta „kradzież wizerunku” jest tylko powierzchowna… Audrey Hepburn była znana z wielkiej urody, klasy i wrażliwości. W filmach grała zazwyczaj urocze, delikatne bohaterki; wcielenia niewinności (wyjątkiem jest może „My fair lady”). Jej komiksowa wersja to zupełnie inna osoba; nieustraszona detektyw o nieco feministycznym zabarwieniu, która na miejsce zbrodni dojeżdża sportowym samochodem Morgan 4/4. Julia elegancko wygląda (wiadomo – moda lat 60.) i równie elegancko walczy z przestępczością.
W tym dość umownym settingu, gdzie przeszłość łączy się z teraźniejszością autorzy umieszczają sensacyjną fabułę. I tu kolejne zaskoczenie, bo nie spodziewałem się tak mrocznej i zaskakującej historii. Rozpoczyna się, gdy na oczach małej dziewczynki giną jej rodzice. Na następnych stronach, aż do samego końca, czeka wiele fabularnych niespodzianek.
Wrażenie potęgują przepiękne, bardzo „filmowe” rysunki. Żałuję tylko – patrząc na śliczną, namalowaną chyba akwarelą okładkę – że jest to komiks czarno-biały. Może kiedyś, jak w przypadku „Corto Maltese”, pojawią się wydania kolorowe.
Czytając ten komiks, czułem się, jakbym oglądał dobry amerykański serial. Przygody panny Julii polecam zatem wszystkim miłośnikom zaskakujących historii – zarówno tych, które wymyślił Hitchcock, jak i tych, które wymyślili scenarzyści z HBO.
2. Zagor!
Ta seria to absolutny klasyk, tamtejszy odpowiednik „Kapitana Żbika”. Przygody Zagora cieszyły się wielką popularnością nie tylko we Włoszech, ale również w Jugosławii, Grecji czy Turcji. Seria łączy w sobie klimaty westernu i opowieści o superbohaterach. Tytułowy Zagor to wychowany w amerykańskich lasach nieustraszony traper i bojownik o sprawiedliwość. Jego wrogami są najczęściej Indianie i nieuczciwi biali – oszuści, koniokrady i tak dalej. Głównym kompanem Zagora jest Meksykanin Cicco, który pełni rolę tzw. comic relief.
Rysunki stoją na dobrym poziomie, a towarzyszy im sympatyczny scenariusz w stylu Karola Maya. „Zagor” nie wykracza jednak poza normę „złotej ery komiksu”. To jeszcze nie są czasy eksperymentów z formą i treścią, z których słynęli francuscy twórcy lat 70. To jeszcze nie czasy poważnych powieści graficznych Willa Eisnera!
Nie oznacza to jednak, że „Zagor” nie jest komiksem dla dorosłych. Powiem przewrotnie, że to właśnie im przypadnie najbardziej do gustu! Na ostatnich Targach Książki i Komiksu w Warszawie rozmawiałem ze sprzedawcami komiksów. Wg ich słów wznowienia „kolorowych zeszytów” Jerzego Wróblewskiego czy Grzegorza Rosińskiego najczęściej kupują faceci w wieku, hm, trolejbusowym. Podejrzewam, że z „Zagorem” jest podobnie…
Podsumowując, jeśli kochasz klasyczną przygodową historię w duchu Maya i Londona, to pokochasz również „Zagora”. Niezależnie od wieku.
3. Dylan Dog
To propozycja w stylu kina giallo. Co to oznacza? W filmoznawstwie określa się tak włoskie filmy klasy B – thrillery, kryminały, horrory – które wypracowały własny, charakterystyczny styl. Dosłownie giallo oznacza żółty i jest to nawiązanie do żółtych okładek włoskich kryminałów.
Dylan Dog to detektyw zajmujący się sprawami paranormalnymi. Duchy, wilkołaki, zagadkowe wizje, mordercy o nadnaturalnych zdolnościach to dla tego bohatera (o twarzy młodego Jamesa Coburna) chleb powszedni. Można powiedzieć, że jest włoską wersją Johna Constantine’a z serii „Hellblazer”.
Dotychczas obejrzałem tylko jeden, podobno najwybitniejszy film z tego nurtu: „Głęboką Czerwień” Dario Argento. W czasie lektury „Dylana Doga” często wracałem myślami do tamtego filmu. W „Głębokiej Czerwieni” fabuła jest prosta i naciągana, a reżyser duży nacisk kładzie na estetykę swojego filmu – ścieżkę dźwiękową zrobił prog-rockowy zespół Goblin, a dekoracje w filmie nawiązują do malarstwa XX wieku. Podobnie jest z przygodami Dylana – fabuła, balansująca między thrillerem psychologicznym i horrorem, nie jest najmocniejszą stroną tej serii. Zamiast tego czytelnik może cieszyć oczy pięknymi, czarno-białymi kadrami, wyłapywać nawiązania do klasyki kina (np. filmów Boba Fosse’a) i uśmiechać się, gdy wisielczo-absurdalny humor rozjaśnia mroczną atmosferę tego komiksu.
Dlatego właśnie „Dylan Dog” cieszy się we Włoszech niesłabnącą popularnością, a jednym z jego licznych fanów był np. Umberto Eco.
Podsumowanie operacji
Jak wspomniałem na początku, fala włoskich komiksów się cofnęła. Z moich obserwacji (sklepy w Warszawie) wynika, że praktycznie zniknęły z półek. Czytelnicy zachęceni moim wpisem muszą więc polować na włoskie zeszyty w internecie. Niestety, na razie nie wiadomo, czy serie te będą się w dalszym ciągu ukazywać. Podejrzewam, że zadziałał tu kryzys finansowy i wydawcy wolą stawiać na „pewniaki” od DC, Marvela albo sprawdzone marki europejskie („Thorgal”, „Asterix” itd.).
Czy warto sięgać po włoskie komiksy? Moim zdaniem tak. Na kartach tych historii zobaczycie fajnych bohaterów, nierzadko świetne fabuły i rewelacyjne rysunki. No i ostatni argument – bardzo dobra cena! Każdy „odcinek” ma ok. 120 stron na dobrym papierze (czyli format TPB – trade paperback) i kosztuje średnio 25 zł (w moim wypadku było to 15 zł). Dla porównania - podobnej wielkości komiks o Batmanie albo Spider-Manie może kosztować 40 zł, albo i więcej!
Jeśli więc lubisz czytać i zbierać dobre komiksy, a nie chcesz (tak jak Kryptos) wydawać na swoją pasję rocznego PKB Gwinei Równikowej - zainteresuj się historiami znad Tybru!
Kryptos.
„Classic Zagor!, t.2 – Zdrada!”, Galieno Ferri/Guido Nollita, wyd. pol. 2021
„Julia – przygody kryminolożki: Żywa lub martwa”, G. Bernardi/M.Mantera/A. Marinetti, wyd. pol. 2022
„Dylan Dog: Duch Anny Never”, Tiziano Sclavi/Corrado Roi, wyd. pol. 2023.
#kultura #sztuka #komiksy #włochy #julia #zagor #dylandog
Post scriptum: Przepraszam, że zdjęcia są przewrócone na bok. Przez pół godziny próbowałem wkleić je tak, jak trzeba. Dotychczas nie miałem takich problemów na S24. Generalnie nie podoba mi się nowa szata graficzna, przez nią ilustracje schodzą na dalszy plan. W każdym razie przepraszam.
Zobacz galerię zdjęć:
Włoska sztuka komiksu - wybrane przykłady
Witaj, Drogi Gościu, na moim blogu.
"Szuflada Kryptosa" realizuje koncepcję dziennikarstwa obywatelskiego. Wpisy umieszczam za darmo, w wolnej chwili, bo tak lubię i chcę tak robić. Sztuka, literatura, wielkie idee, sprawy poważne i niepoważne - to wszystko znajdziesz w tym miejscu!
"Szuflada Kryptosa": twój ulubiony blog hobbystyczno-humanistyczny!
Zapraszam do lektury!
[zdjęcie w tle: Pixabay, zdjęcie profilowe autorstwa Kryptosa i Pawła P.]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura