Powoli opada kurz po kolejnej gali sztuk walki Gromda (odbyła się 18 marca). Jej poprzednie odsłony, tak samo jak inne tego typu imprezy, zbywałem wzruszeniem ramion. Tym razem jednak było inaczej – od dawna nie byłem tak zbulwersowany! W końcu uznałem, że nie będę dalej milczeć.
Sprawa jest dosyć głośna, być może część z was coś na ten temat słyszała. Na wszelki wypadek wyjaśniam. Gromda to kolejna federacja sztuk walki nastawiona na „show”. Od innych gali wyróżnia ich fakt, że zawodnicy walczą w nich na gołe pięści i – patrząc na ich zmasakrowane oblicza po zejściu z ringu – ze znacznie większą zaciętością niż gdzie indziej. Z pewnością zawody rozpromował swoim nazwiskiem jeden z organizatorów – słynny dziennikarz sportowy, Mateusz Borek (występujący w TVP Sport i Kanale Sportowym). Innymi słowy, Gromda to daleka kuzynka innych „freak fights” (ang. walk dziwaków/walk świrów), których na tą chwilę mamy trzy. Są to: MMA VIP Marcina Najmana (gdzie, jak już wie cała Polska, ambasadorem marki jest były gangster „Słowik”), Fame MMA (widzowie mogli m.in. obejrzeć walkę między karłem a nastolatkiem) i Prime Show MMA organizowana przez Don Kasjo (tam walczą n.p. gwiazdy „Warsaw Shore”).
Ktoś mógłby zapytać – dlaczego, szanowny Kryptosie, dopiero teraz kruszysz kopie o „freak fights”ze szczególnym uwzględnieniem Gromdy? Przecież te przedsięwzięcia działają już od kilku lat! To prawda, ale do tej pory świat MMA wyglądał trochę inaczej. Były, rzecz jasna, profesjonalne, prestiżowe federacje typu KSW i UFC. Były też pomniejsze imprezy (organizowane i transmitowane głównie przez Polsat), których organizatorzy również dokładali wszelkich starań, żeby organizować wydarzenie sportowe. Jeżeli na nich pojawiali się ludzie „z zewnątrz”, jak n.p. Popek, to jednak musieli oni występować wg tych samych zasad, co sportowcy.
Sytuacja zmieniła się po zaimportowaniu z Ameryki formatu „walk dziwadeł”, gdzie rozmaite znane osoby (w Ameryce nawet chyba były walki biznesmenów, u nas to głównie raperzy i youtuberzy) ścierali się w oktagonie. W tych zawodach wygrywają wszyscy, bo stawką nie jest tytuł mistrzowski, ale szum medialny i liczba wyświetleń.
Gromda na początku stawiała na inny przekaz – na specyficzną autentyczność, którą widać było w okraszonych „grubszym słowem”, ale i dyskretnym humorem spotach reklamowych. Wiecie, „dziarscy chłopcy” walczą naprawdę, na gołe pięści, to żadna ustawka, to prawdziwi wojownicy! Ostatnia edycja gali jednak zmieniła wszystko – kampania promocyjna wzbudziła poważne kontrowersje, a klip promujący zawody został uznany za obraźliwy. Nie dziwi mnie to, bo został nagrany w estetyce (nie waham się tak napisać) gangstersko-burdelowej. Ktoś mógłby powiedzieć – oni od zawsze udawali, że urządzają taki „podziemny krąg”. Odpowiem – zgoda, ale różnica pomiędzy poprzednimi kampaniami jest taka, jak między „Vabankiem” a „Psami”. Bo czy w poprzednich zwiastunach można było znaleźć:
• dziewczyny w lateksowych strojach, maskach, zakładające sobie smycze na szyje, dające sobie klapsy (czyżby organizatorzy lubili seanse BDSM?);
• zwitki pieniędzy w torbach i broń palną;
• taniec na rurze;
• hasła typu „k***a zawsze będzie k***ą” (jeżeli „gromdziary” są k***ami, to wy musicie być alfonsami, drodzy szefowie) albo „prawdziwi skur**** zweryfikują leszcza”
[Wszystkie dowody znajdziecie w galerii poniżej, co ciekawe - zdjęcia od 2. do 7. pochodzą z tego "łagodniejszego" zwiastuna, wydanego już po medialnej burzy. Jak widać, niewiele się zmienili]
Odpowiedź na te pytania brzmi – nie! Ale nie to jest najgorsze. Najgorsza, moi drodzy, jest hipokryzja. Hipokryzja Borka, Stanowskiego i reszty Kanału Sportowego.
Wyżej wymienionych stawiałem sobie za wzór profesjonalizmu dziennikarskiego. Mateusz Borek jest świetnym komentatorem, a jego gwiazdorska poza „prostego chłopaka z Dębicy” dodawała mu uroku. Stanowski z kolei – mimo że jego sprzeczka z Najmanem była żenująca – potrafił robić ciekawe wywiady na żywo z ważnymi postaciami życia publicznego. Tym bardziej mu kibicowałem, gdy bez pardonu krytykował MMA VIP za zaproszenie „Słowika” i zamieścił wstrząsające świadectwo mężczyzny, który wspominał, jak bandziory nasłane przez tego mafiosa pobiły jego rodziców. Widać było, że twórcy Kanału Sportowego mają ambicje nie tylko na stworzenie popularnej marki, ale także na stworzenie opiniotwórczego medium niekoniecznie sportowego.
Ale te plany to już historia. Wiarygodność tych ludzi jest zerowa! Najwyraźniej ekipie KS nie przeszkadzało, że ich kolega redakcyjny współpracuje z ludźmi mającymi niejedną odsiadkę w kryminale (n.p. Mariusz Grabowski, współorganizator Gromdy, został skazany na 2,5 roku więzienia za m.in. porwanie). Nie przeszkadza im także promowanie patologii społecznych w formie trailera wyglądającego jak połączenie materiału dowodowego dla prokuratury z soft porno (nie wykluczam zresztą, że część statystek zajmuje się też pracą w kinie „gimnastyczno-przyrodnicznym”). Gdzie był wtedy ten bezkompromisowy Stanowski? A może ten wcześniejszy atak na Najmana wcale nie był taki odważny, ale był po prostu eliminowaniem konkurencji na rynku?
Fakt, że Borek wycofał się pod wpływem krytyki z tej federacji, niczego nie zmienia. Jako jej współtwórca miał wpływ na wszystko. Wystąpił w klipie, był na planie. Mógł zaprotestować, mógł zażądać zmian. Nie zrobił tego. I to go w moich oczach – co piszę z goryczą – przekreśla.
Sporty walki przeszły długą drogę do „ucywilizowania”, wyrobienia pewnego stylu, etosu. Najlepiej to widać w profesjonalnym boksie: jest w nim show (konferansjer, sędzia pod muszką, „ring girls”), ale też jasne zasady – żadnego bicia poniżej pasa, żadnego gryzienia, obrażania. To właśnie ten etos stał się nieśmiertelny dzięki takim filmom, jak „Wściekły Byk”, seria o Rockym, a nawet książkom o… Sherlocku Holmesie (w młodości tym sportem zajmował się słynny detektyw). Wielka szkoda, że tą piękną tradycję rozwala kilka patofederacji. O ile jednak te trzy wymienione na początku mojego tekstu nie są w stanie narobić dużych szkód (bo nawet ich główny target – czyli młodzież – wie, że to obciach i patologia), to Gromda jest o wiele bardziej toksyczna, bo lepiej udaje „normalną” federację. Nie jest nią jednak i z niecierpliwością czekam na reakcję głównych organizacji sportowych w kraju. Inaczej – kto wie – być może ktoś zacznie transmitować w sieci zapasy kobiet w kisielu? Albo walki na noże?
Kryptos
P.S. Dziękuję autorowi strony facebookowej „Kasper Linge” za zwrócenie uwagi na ten incydent. Samą stronę również serdecznie polecam.
Zobacz galerię zdjęć:
Gromda jaka jest, każdy widzi...
Witaj, Drogi Gościu, na moim blogu.
"Szuflada Kryptosa" realizuje koncepcję dziennikarstwa obywatelskiego. Wpisy umieszczam za darmo, w wolnej chwili, bo tak lubię i chcę tak robić. Sztuka, literatura, wielkie idee, sprawy poważne i niepoważne - to wszystko znajdziesz w tym miejscu!
"Szuflada Kryptosa": twój ulubiony blog hobbystyczno-humanistyczny!
Zapraszam do lektury!
[zdjęcie w tle: Pixabay, zdjęcie profilowe autorstwa Kryptosa i Pawła P.]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport