Uwaga! Uprzedzam, że poniższy felieton ma charakter humorystyczny i niektórzy mogą się poczuć urażeni częścią figur retorycznych z tekstu. Jeśli poprawność polityczna jest twoim bogiem, to lepiej nie czytaj... choć potem będziesz żałować! ;)
Myślę, że każdy z mojego pokolenia wie, czym są „Pingwiny z Madagaskaru”. Tym mniej zorientowanym przypomnę – to bardzo zabawna kreskówka na bazie popularnej filmowej serii „Madagaskar”. Bohaterowie poboczni filmów, pingwiny – Skipper, Kowalski (tak w oryginale!), Szeregowy i Rico – tworzą coś w rodzaju małej drużyny wojskowej, która pilnuje porządku w nowojorskim zoo. Innymi ważnymi bohaterami są n.p. nieobliczalny i głupkowaty lemurzy Król Julian, jego dworzanie – Mort i Maurice, no i wydra Marlenka, stanowiąca kobiecy pierwiastek serialu. Serial opisuje rozmaite przygody sympatycznych zwierzaków, a dzięki znakomitemu przekładowi na polski można go oglądać z prawdziwą przyjemnością.
Ostatnio mój młodszy brat, głównie z sentymentu – bo nie jest już „targetem” twórców – włączył sobie „Pingwiny” w telewizji. Także i ja przysiadłem na kanapie, by choć na moment wyłączyć się codziennego pędu.
I wtedy zamarłem, bo nagle doznałem olśnienia. Zacząłem patrzyć na ten serial zupełnie inaczej niż przedtem. Odcinek pt. „Prawo dżungli”, bo ten właśnie oglądałem, stał się dla mnie błyskotliwym wykładem o demagogii, populiźmie i współczesnej demokracji! Zanim zaczniecie się ze mnie śmiać, drodzy czytelnicy, pozwólcie, że omówię fabułę „Prawa dżungli” [moją interpretację wydarzeń zapiszę kwadratowych nawiasach].
1. W Nowym Jorku dochodzi do przerwy w dostawie prądu. Zdezorientowanie zwierzęta gromadzą się, by ustalić, co robić. Niektóre z nich obawiają się kradzieży, rozrób itp. W odpowiedzi na to Król Julian proponuje wprowadzenie „prawa dżungli”, a więc anarchii w myśl zasady „niech wygra silniejszy”. [W reakcji na kryzys polityk-karierowicz bez kwalifikacji, ale mający potrzebę zwiększenia swej popularności może zaproponować najgłupszy nawet projekt ustawy]. Pingwiny są przeciwne.
2. Julian wówczas powołuje się na niezależnego eksperta, którym jest tak naprawdę przebrany Maurice. To – o dziwo – przekonuje Marlenę [pełni ona w tej historii rolę „liderki opinii publicznej”], a za nią resztę zwierząt. Pingwiny jeszcze raz ostrzegają przed „prawem dżungli”. [Żebym nie wyszedł na „foliarza” - tutaj zapraszam czytelników do pracy domowej: przypomnij sobie, które tematy w mediach są szczególnie napędzane wypowiedziami tzw. „ekspertów” i „autorytetów”; oceń, na ile w istocie ich wypowiedzi przedstawiają jakąś wartość].
3. Po kilku minutach od powrotu pingwinów do siebie w zoo wybucha totalny chaos: Goryle tworzą dwuosobowy gang, Szympanse walczą między sobą, Słoń rozwala otoczenie w poszukiwaniu swoich ulubionych orzeszków [aluzja do narkomanii], Mort traci rozum i biega z włócznią. [Zamieszki w ostatnich latach dzieją się coraz częściej – u nas zdarzyły się w trakcie Strajku Kobiet i Marszu Niepodległości, we Francji – w trakcie protestu „żółtych kamizelek”, a w USA – chyba najbrutalniejsze z nich wszystkich – Black Lives Matter]
4. Na prośbę Marleny i Maurice’a [symbolizują oni tą część społeczeństwa, którą nazwę Świadomymi i Wpływowymi Obywatelami, a więc osoby posiadające pewną wiedzę o polityce i sposobach sterowania nią] pingwiny zaczynają przywracać porządek.
5. Tymczasem Król Julian bagatelizuje zagrożenie i twierdzi, że to normalny porządek rzeczy [przypomina to opieszałość niektórych władz lokalnych w trakcie starć Black Lives Matter].
6. Czterej bohaterowie, mimo przeciwieństw, kładą kres chaosowi – pokonują Goryle, uspakajają Słonia i Morta. Wówczas społeczność zoo, która zdała sobie sprawę z tego, co się zdarzyło, obwinia o wszystko Juliana. Chcą go nawet zlinczować, wystrzeliwując go z katapulty poza mur zoo [Przypomina to trochę procesy norymberskie – ukaranie samej „góry”, a nie wykonawców poleceń; zwierzęta nie musiały przecież poddawać się zbiorowemu szaleństwu, ale było to dla nich wygodne].
7. W tym momencie następuje zwrot akcji – Skipper broni Króla Juliana. Przekonuje on wszystkich, że nieporadny lemur chciał odwrócić ich uwagę od przerwy w dostawie prądu, by nie pogrążyły się w rozpaczy. Zwierzęta zaczynają wiwatować na cześć „monarchy”. [Przesłanie odcinka jest przykre: czasem jedynie kręgi militarno-policyjno-agenturalne – „głębokie państwo” - mogą utrzymać porządek w państwie, w skrajnym wypadku wprowadzają one dyktaturę. Im słabsza jest demokracja, tym większą swobodę ma „głębokie państwo”. Tak narodziły się reżimy: Franco w Hiszpanii, Pinocheta w Chile, Nassera w Egipcie, Nowego Państwa w Portugalii itd. Jednocześnie „głębokie państwo” ma możność kreowania przywódców, bohaterów ludowych; może suflować mediom różne tematy].
8. Kiedy Szeregowy chwali Skippera za jego postawę, Julian zaczyna przechwalać się, jak genialnym jest przywódcą. Wówczas pingwiny strzelają do niego melonem z katapulty. [Scena symboliczna – krąg militarno-agenturalny może „tworzyć” polityków, ale również ich niszczyć].
I tak kończy się ten odcinek. Nie wiem, jakie były intencje twórców serialu, ale moim zdaniem ten odcinek powinien być puszczany na WOS-ie.
Trochę boję się, co następnym razem zobaczę w „Pingwinach z Madagaskaru”. Mort jako przykład dewiacji seksualnych? Doktor Bulgot jako alegoria George’a Sorosa? Czerwony Wiewiór jako ostrzeżenie przed komunistycznymi Chinami?
Kryptos
Witaj, Drogi Gościu, na moim blogu.
"Szuflada Kryptosa" realizuje koncepcję dziennikarstwa obywatelskiego. Wpisy umieszczam za darmo, w wolnej chwili, bo tak lubię i chcę tak robić. Sztuka, literatura, wielkie idee, sprawy poważne i niepoważne - to wszystko znajdziesz w tym miejscu!
"Szuflada Kryptosa": twój ulubiony blog hobbystyczno-humanistyczny!
Zapraszam do lektury!
[zdjęcie w tle: Pixabay, zdjęcie profilowe autorstwa Kryptosa i Pawła P.]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura