W ten weekend w Polsce rozgorzała dość intensywna dyskusja na temat marginesów i nie ukrywam, ze bardzo mnie to cieszy. Wszystko rozchodzi się oczywiście o Marsz Niepodległości i prezentowane na nim rasistowskie transparenty. Organizatorzy Marszu i w ogóle cała polska prawica zasłaniają się tym, że ta grupa była tylko "marginesem" całej potężnej grupy manifestantów, która wcale tych poglądów nie podziela.
I ja jestem skłonny w to tłumaczenie uwierzyć. Sam wielokrotnie brałem udział w Marszach Niepodległości i wiem, że większość jego uczestników nie podziela rasistowskich poglądów, a w każdym razie nie w radykalnej wersji prezentowanej na transparentach o "białej Europie". Wiele osób wzięło udział w tym wydarzeniu po prostu po to, by zamanifestować swój patriotyzm i radość z niepodległej Polski. Z pewnością jednak całą tą grupę próbuje się przedstawiać przez pryzmat tej najbardziej radykalnej grupy.
Dyskusja ta mnie cieszy z uwagi na inną grupę, wobec której stosuje się w Polsce podobny mechanizm wizerunkowy. Mianowicie chodzi mi o muzułmanów. Ich również niektóre grupy próbują przedstawiać przez pryzmat najbardziej radykalnego "marginesu". I radość moja jest tym większa, że ten mechanizm wobec muzułmanów stosuje dokładnie ta sama grupa, która jest pokrzywdzona przez uogólniające media teraz, czyli polska prawica.
Osobną kwestią jest przyzwolenie organizatorów Marszu na rozwieszenie rasistowskich transparentów i zaproszenie na to wydarzenie przedstawicieli ruchów nacjonalistycznych z całej Europy. Jest to absolutny skandal i powinny być z tego wyciągnięte wnioski na kolejne lata. Nawiasem mówiąc właśnie to przyzwolenie zniechęca do imprezy osobiście mnie.
Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
