"Precz z komuną!"
Gdybym miał wskazać najważniejszy slogan w Polskiej polityce ostatnich 30 lat, to bez wątpienia byłyby to powyższe 3 słowa. Te słowa tysiące razy skandowano na ulicach, wiecach oraz w Sejmie, pod ich sztandarem toczono kampanie wyborcze, mobilizowano elektorat i oczerniano politycznych oponentów. Dziwi to szczególnie bardzo, bo mityczna komuna upadła w Polsce 30 lat temu, a hasło jest wykorzystywane często przez dwie strony sporu do wzajemnego się nim okładania. Wydaje się, że jest to wynikiem pewnego pomieszania i niezrozumienia pojęć.
Za Bolesławem Winiarskim systemy ekonomiczne podzielić można według dwóch osi – własności środków produkcji, na indywidualistyczne, z przewagą w rękach prywatnych i kolektywistyczne, z przewagą środków państwowych – oraz ze względu na sposób regulacji procesu gospodarczego, na konkurencyjne, gdzie decyzje kto, gdzie i ile produkuje podejmują sami przedsiębiorcy na podstawie mechanizmów rynkowych, oraz na planowe, gdzie o tym wszystkim decyduje państwo. To monstrualne zdanie powinna rozjaśnić poniższa ilustracja.
Według tych dwóch osi możemy rozróżnić cztery podstawowe systemy ekonomiczne.
• Kapitalizm rynkowy, gdzie środki produkcji są prywatne, a ład gospodarczy jest regulowany przez rynkowe siły popytu i podaż. Przykładem tego systemu jest obecna Polska,
• Socjalizm Rynkowy, gdzie środki produkcji co prawda są znacjonalizowane, ale fabryki podlegają mechanizmom rynkowym odnośnie planowania produkcji. Tego typu system działał w pierwszych latach istnienia ZSRR i próbowano go stworzyć w latach '50 w Jugosławii,
• Kapitalizm Planowy, gdzie co prawda środki produkcji są prywatne, ale to państwo decyduje co produkować. Ten system z niemałymi sukcesami działał w III Rzeszy Niemieckiej i większości państw podczas II Wojny Światowej.
• Socjalizm Rynkowy, czyli system nakazowo-rozdzielczy, nasza mityczną komuną, z którą chcemy iść precz, gdzie środki produkcji są państwowe, a państwo reprezentowane przez rządzącą partię decyduje gdzie co i jak produkować oraz rozdziela owoce produkcji. Taki system obowiązywał w PRL.
Oczywiście nigdy i nigdzie na świecie nie istniał żaden z powyższych systemów w czystej postaci, ale bez trudu możemy wskazać którym krajom jest bliżej, a którym dalej do każdego z modeli. Co ciekawe, dziś Polsce bardzo daleko do systemu kolektywistyczno-planowego, co sprawia, że hasło "precz z komuną!" jest dziś u nas dość absurdalne. Robi się jeszcze zabawniej, kiedy sobie uświadomimy jak często w ostatnich 30 latach te słowa padały z ust przedstawicieli sił politycznych, które spychały nasze państwo w kierunku prawego-dolnego rogu wykresu poprzez zwiększanie roli państwa w gospodarce i "repolonizację" (czyli de facto nacjonalizację) przedsiębiorstw.
Te same siły polityczne zwalczają, przynajmniej oficjalnie, udział w życiu publicznym osób zajmujących wysokie stanowiskach w czasach PRL i zbudowanych przez nie układów. I faktycznie jest to w Polsce realny problem, ale nijak się on nie ma do hasła "Precz z komuną!". Hasłem które faktycznie powinno być na ustach tych środowisk politycznych powinno być raczej "Precz z postkomuną!". Ale nie brzmi już ono tak dobrze.
Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka