Różnego rodzaju 'alternatywne' wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, zwłaszcza te doszukujące się ingerencji Rosjan mają dwa kluczowe słabe punkty.
Po pierwsze: brak motywu. Nikt nie popełnia przestępstwa bez powodu. Tymczasem Rosjanie nie mieli żadnego interesu w pozbyciu się Lecha Kaczyńskiego. Ani Władimir Putin ani jego otoczenie nie są z pewnością naiwni ani szaleni i na pewno dosyć racjonalnie analizują sytuacje. Gdyby rozważali plan zlikwidowania Kaczyńskiego pierwsze pytanie, które by sobie postawili brzmiałoby: co możemy na jego śmierci skorzystać? Na takie pytanie każdy rozsądnie myślący człowiek odpowiedziałby: nic. Prezydent Kaczyński nie był żadnym zagrożeniem dla nikogo. Był raczej pośmiewiskiem całej Europy. Jego wpływ na polityke zagraniczną ograniczał się do psucia nastroju Radka Sikorskiego. Konflikty z rządem skutecznie paraliżowały polską politykę miedzynarodową i uniemożliwiały komukolwiek (zarówno rządowi jak i prezydentowi) przeforsowanie swoich inicjatyw. A więc Rosja absolutnie nic nie mogła skorzystać na śmierci prezydenta. Ba, Rosjanie mieli wręcz interes w utrzymywaniu Kaczyńskiego u władzy. Im mocniejszy konflikt polityczny u państw ościennych tym lepiej dla sąsiadów, bo państwo wewnętrznie podzielone na ogół nie jest w stanie w zdecydowany sposób bronić własnych interesów. Putin mógł więc równie dobrze cieszyć się z rządów Kaczyńskiego i liczyć na jego reeleekcje.
No dobrze, ale przyjmijmy hipotetycznie, że Putin czy Rosjanie mogliby mieć jakiś interes w zabiciu prezydenta. W takim wypadku najlepiej byłoby wykonać to po cichu i tanim kosztem. Jeśli spojrzeć na dwie klasyczne Kremlowskie próby morderstw politycznych (sprawa Juszczenki i Litwinienki) to widać, że zastosowane przez Rosjan środki są raczej klasyczne. W obu przypadkach była to zwykła trucizna. Rosjanie mogliby zapewne strącić samolot Litwinienki, ale tego najwyraźniej nie zrobili. Dlaczego? Zapewne dlatego, że to wiązałoby się z bardzo dużym kosztem. Przygotowania zamachu lotniczego wymaga zapewne dosyć dużych nakładów finansowych. Trucizny natomiast kosztują grosze. Poza tym zamach na cały samolot jest zupełnie zbędny. Na pokładzie samolotu jest przecież cała masa ludzi, którzy nie są celem ataku, po co ich zabijać? Atakowanie samolotu wprowadza poza tym niepotrzebne ryzyko, ostatecznie łatwiej jest znaleźć przyczyny katastrofy lotniczej niż wytropić kogoś, kto podłożył trucizne. Zresztą nawet w przypadku otrucia Litwinienki i Juszczenki efektem obu prób morderstw były międzynarodowe skandale i kompromitacja Rosji. W przypadku nieudanej próby zamachu na samolot kompromitacja potencjalnie mogłaby być jeszcze większa, a więc ryzyko związane z takim planem byłoby jeszcze większe. A więc zarówno koszty finansowe jak i ryzyko było na tyle duże, że racjonalnie myślący polityk nie pakowałby się w taką chryje.
Drugą słabością teorie spiskowych jest przesadna koncentracja na niejasnych i niespójnych informacjach dotyczących katastrofy. Teorie spiskowe są próbą nadania sensu różnym niezrozumiałym faktom na temat wypadku. A jednak, wbrew potocznej opinii, sam fakt istnienia niejasności nic nie dowodzi. Pamięć ludzka jest zawodna. Nasza uwaga jest selektywna, pewne rzeczy pamiętamy, inne zapominamy, jeszcze inne pamiętamy inaczej niż się wydarzyły. W przypadku zeznań czy wspomnień dotyczących katastrofy smoleńskiej dodatkowo dochodzi czynnik ogromnego stresu i wielkich emocji związanych z tragedią. Osoby, które były na miejscu znajdowały się w ogromnym stresie i nie są dziś w stanie powiedzieć jak obiektywnie toczyły się wydarzenia. Na dodatek katastrofa spowodowała ogromny szum medialny. Z natłoku różnorodnych sprzecznych informacji na jej temat nie sposób wyłowić tego, co jest wartościowe a co nie. Każdy materiał, każda notatka w Internecie została przez kogoś zreadagowana i przejrzana. Na ogół nie wiadomo co dany redaktor pominął, nie wiadomo też czy jego informacje są prawdziwe. W kwestii katastrofy zawsze będą więc jakieś niejasności i niedopowiedzenia. Lepiej się z tym pogodzić niż snuć spiskowe spekulacje.
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka