Jan Śniadecki Jan Śniadecki
2133
BLOG

Ciche interesy na zapleczu Greckiego kryzysu

Jan Śniadecki Jan Śniadecki Gospodarka Obserwuj notkę 17

Kilka dni temu gdzieś daleko na rzadko czytanych stronach dodatku biznesowego New York Timesa można było przeczytać notkę, która rzuca promyk światła na zaplecze kryzysu w Grecji. Mało znana firma finansowa Blackrock przeprowadza właśnie analize greckiego systemu bankowego. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie podana jakby nigdy nic informacja, że firma ta zarządza finansami w wysokości, uwaga, 3,51 bilionów dolarów.

Dla porównania kwota wszystkich wydatków państwa polskiego będzie wynosić w 2012 roku około 100 miliardów dolarów. Czyli blackrock ma do dyspozycji budżet dokładnie 351 razy większy niż budżet Polski (bilion to 10 do 12 potęgi, milard to 10 do 9 potęgi). Budżet tej firmy jest minimalnie niższy od budżetu USA w 2011 roku (3,59 bilionów $). Rozmiar finansów firmy brzmi mniej więcej tak jak jak informacja o odległości do najbliższej galaktyki. Zupełnie jak w przypadku odległości kosmicznej padają jakieś dziwne cyfry, których nawet nie da się sobie wyobrazić, jakieś miliony lat świetlnych tak w przypadku blackrock pada informacja o zupełnie kosmicznej kwocie do dyspozycji.

I taka to mało znana firemka zajmuje się właśnie 'doradzaniem' Grecji, jak tu wyjść z kryzysu. Fakt ten uświadamia nam kilka ciekawych zjawisk wiążących się z kryzysem ekonomicznym, który tak mocno daje się Europie we znaki. Przede wszystkim okazuje się, że kryzys wcale nie oznacza, że nie da się w Grecji (albo na Grecji) zarobić. Poza doradzaniem jest cała innych metod zarobienia niezłej kasy. Bankructwo Grecji, które zostało załatwione po cichu i bez zbędnego szumu, przyniosło dochód 2,5 miliarda dolarów. Dochód ten wpłynął na konto posiadaczy ubezpieczeń od ewentualnego bankructwa, tzw CDS-ów. Poza tym, jak donosi New York Times, grecki system bankowy jest w miarę zdrowy, tyle, że wymaga kapitalizacji. Innymi słowy, przekładając to na nasze, jest okazja by nabyć greckie banki w niezłej cenie.

Poza tym wygląda na to, że grecki rząd złapał wreszcie na czym polega dobry PR. Nie chodzi wcale o to, by wielkim kosztem organizować jakieś imprezy sportowe, typu olimpiada, w celu przyciągnięcia inwestorów. Zamiast wydawać miliardy na stadiony lepieć zapłacić ładne honorarium dużej firmie z Wall Street, która zajmie się "doradzatwem". To doradztwo już teraz okazuje się całkiem skuteczne, poszedł artykuł do New York Timesa, kto miał ten artykuł przeczytać, ten artykuł przeczytał. Przy czym artykuł okazuje się całkiem pozytywny, bo wynika z niego, że Grecja wprawdzie jest w kłopotach ale banki mają się nieźle. Tyle, że uwaga, wymagają kapitalizacji. A więc przyda się im jakiś zagraniczny, może amerykański inwestor, który może zrobić niezły interes.

Zapewne cenniejsze od artykułu w Timesie będzie jednak dla Grecji udzielenie informacji o swoim systemie bankowym Blackrock. Przedstawiciele firmy zarzekają się, że informacja pozostanie tajna i nie wpłynie na ich decyzje inwestycyjne. Wydaje się to jednak wątpliwe. Dlaczego Blackrok miałoby ściśle oddzielać doradzanie od inwestowania? Oczywiście zapewne jakieś amerykańskie regulacje nakazują taką separacje. Ale jaki firma miałaby interes w tym, by tych regulacji przestrzegać? Oczywiście nie ma żadnego, ma natomiast przeciwny interes w maksymalizowaniu swoich dochodów co jest możliwe dzięki posiadaniu jak najbardziej akutalnych informacji. A więc pewnie info o dobrej kondycji greckich banków trafi gdzieś na biurko ludzi, którzy decydują o inwestycjach, i niedługo greckie banki znajdą nowych udziałowców.

Przy okazji w ciekawy sposób możemy spojrzeć na kulisy kryzysu. Zapewne prawdą jest, że grecki dług był za wysoki, gospodarka niewydolna, państwo socjalne zbyt rozbudowane, oszustwa podatkowe i korupcja zbyt rozbuchana. O tym wszystkim możemy sobie poczytać tam i owam, A jednak, biorąc to wszystko pod uwagę, Grecy wcale specjalnych kłopotów by nie mieli, gdyby nie kilku ważnych ludzi na Wall Street albo w Londyńskim city, którzy w pewnym momencie spojrzeli w greckie papiery i pomyśleli: "oho, tu mogą być kłopoty, sprzedajemy greckie obligacje". Dług grecki był przecież zbyt wysoki przez długie, długie lata, a gospodarka nigdy się jakoś specjalnie nie rozwijała. Przez dziesięciolecia nikomu to specjalnie nie przeszkadzało i żadnych kłopotów nie było. W końcu jednak Wall Street doszło do wniosku, że lepiej uważać z ryzykownymi inwestycjami, greckie papiery dłużne zostały uznane za inwestycje ryzykowne, no i w ten sposób powstał bigos, kisiel, albo klops, który obecnie w Grecji mamy.

pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Gospodarka