W Ameryce ważą się właśnie losy reformy służby zdrowia, sztandarowego projektu prezydenta Obamy. Z polskiego punktu widzenia amerykańskie zmiany wydają się egzotyczne czy wręcz ekscentryczne.
Kiedy u nas w Polsce swego czasu podczas kampanii wyborczej pojawiła się kwestia prywatyzacji służby zdrowia wszyscy prawie byli samym pomysłem głęboko oburzeni. ''Jak to, prywatna opieka zdrowotna, czyli my będziemy musieli płacić za lekarza? Toż to koszmar, jakiś obrzydliwy liberalizm, który doprowadzi do tego, że ludzie będą umierać na ulicach!' Taka mniej więcej była reakcja większośc opinii publicznej na najskromniejszą nawet zmiane prowadzącą w stronę prywatyzacji.
Jeśli porównamy te nasze reakcje z tym co dzieje sie obecnie w Ameryce ogarnie nas niezłe zdziwinie, które w pouczający sposób oddaje różnice w kulturze politycznej. Pomysł Obamy polega mniej więcej na tym, że każdy obywatel będzie zobowiązany do wykupienia ubezpieczenia zdrowotnego u prywatnej firmy ubezpieczeniowej. Jeśli obywatel ubezpieczenia nie wykupi, będzie musiał zapłacić kare. Najbiedniejsi będa oczywiście mieli prawo do udziału w rządowym programie Medicaid. Większośc będzie jednak musiała płacić. Prywatne firmy ubezpieczeniowe zacierają już ręcę, ponieważ za pomocą tej ustawy ich klientela pokaźnie się zwiększy.
Ten na pozór zupełnie dziwaczny pomysł jest próbą rozwiązania problemu osób nieubezpieczonych. Około 50 milionów osób, a więc ponad 16 % całej populacji USA nie ma żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. Jeśli ktoś nie ma ubezpieczenia to po prostu nie płaci miesięcznej składki a jeśli musi skorzystać z lekarza to płaci kilkukrotnie więcej za wizyte niż osoba ubezpieczona. Przykładowo ubezpieczony płaci miesięcznie 300 $ a za wizyte daje tylko 50 $; nieubezpieczony nie płaci miesięcznie nic, ale jak już musi złożyć lekarzowi wizyte musi wyłożyć 300$. Oczywiście ceny są przykładowe każdy lekarz bierze inną stawke. Największym problemem, nie tylko dla nieubezpieczonych, ale dla całego systemu, sa sytuacje zagrożenia życia. Przejażdzka karetką i operacje w szpitalu są niesłychanie kosztowne. Jeśli ktoś nie ma ubezpieczenia musi pokryć koszt karetki i pobytu w szpitalu z własnej kieszeni, czasem sa to kwoty za które można sobie kupić dom lub samochód. Biorąc pod uwagę, że większość nieubezpieczonych to ludzie ubodzy, oczywiste jest, że ludzie ci na ogół nie spłacają kosztów ratowania ich zdrowia. Mają więc kredyt w szpitalu, który ciągnie się za nimi czasem i do końca życia. Ktoś jednak za ratowanie życia musiał zapłacić. Oczywiście płacą więc ci, którzy ubezpieczenie wykupują. Szpitale przerzucają koszty na firmy ubezpieczeniowe, a te są po prostu zmuszone utrzymywać składki zdrowotne na wyższym poziomie.
Brzmi strasznie? Bez wątpienia! Generalnie życie w Polsce wcale nie jest takie złe, przynajmniej jeśli chodzi o opieke zdrowotną. Pewnie, że nie jest idealnie, ale przynajmniej mamy opieke zdrowotną względnie za darmo.
Tak czy owak Obama próbuje teraz cały system zreformować. Jeśli wszyscy będa musieli ubezpieczenie kupić, to koszty ubezpieczenia spadną ponieważ nie będzie już kłopotu z nieubezpieczonymi, którzy podnoszą koszty. Wygląda jednak na to, że Obama będzie miał z reformą kłopoty. Może się bowiem okazać, że ustawa o zmianach jest niezgodna z konstytucją. Dlaczego? Republikanie twierdzą, że zmuszając wszystkich odbywateli do wykupienia ubezpiecznia kongres przekracza tutaj swoje kompetencje. Konstytucja USA ogranicza kompetencje Kongresu do kilku dziedzin, jedną z nich jest regulowanie handlu międzystanowego. Zdaniem oponentów ustawy Obamy kongres przekracza tutaj swoje kompetencje w kwestii regulowania handlu - regulacja polega tutaj przecież na zmuszaniu wszystkich do wejścia na rynek ubezpieczeniowy. Zmuszanie wszystkich do kupienia jakiegos produktu nie jest żadną regulacją ale po prostu zwykłym rządowym terrorem.
W ten sposób pojawia się ciekawy problem, czym w ogóle jest rynek, i w jakim stopniu rząd lub ogólnie władza może ten rynek regulować. Czy nasze zdrowie jest faktycznie towarem, które jest nam dostarczany na wolnym rynku? W pewnym stopniu w Ameryce tak właśnie jest. Korzystając z ubezpiecznia i ogólnie z usług lekarzy 'kupujemy' sobie zdrowie. W takim razie jednak także życie ludzkie staje się towarem. Jeśli bowiem rynek zdrowia polega na ratowaniu życia to okazuje się, że i samo życie jest pewnym towarem, który Amerykanin 'kupuje' od personelu medycznego, kiedy ten przeprowadza na nim operacje w szpitalu. Dyskusja nad granicami ingerencji amerykańskiego kongresu w rynek medyczny jest więc u podłoża dyskusja nad granicami ingerencji w czysto biologiczne życie.
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka