Zdania w tej kwestii są podzielone. Sygnatariusze apelu poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego (m.in. siostra poety Halina Herbert-Żebrowska, Jacek Trznadel, Przemysław Gintrowski) dowodzą, że ... „...zgłaszając nasze poparcie dla kandydatury Jarosława Kaczyńskiego na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, czujemy się wykonawcami poetyckiego testamentu Zbigniewa Herberta”. Natychmiast po ukazaniu się tego apelu na Facebooku powstała grupa: „Fani Herberta przeciwko wspieraniu Kaczyńskiego Herbertem”. Założycielem grupy jest znany poeta i prozaik Jacek Dehnel, jak na razie zapisało się do niej około 559 osób. Jak zapewnia Dehnel członkowie grupy sprzeciwiają się w równym stopniu wykorzystywaniu poezji Herberta w kampanii wyborczej Kaczyńskiego jak użyciu jej w kampanii Bronisława Komorowskiego. „Szanujemy pamięć Zbigniewa Herberta i poezję jako taką, smuci więc nas angażowanie wielkich wierszy wielkiego poety do doraźnych harców politycznych. Nie wbija się gwoździ berłem” – piszę Jacek Dehnel w manifeście który jest wyrazem przekonań członków grupy. Na przekór deklaracjom Dehnela kandydata PO poparła jednak żona poety Katarzyna Herbert.
W ten sposób zainicjowana została ciekawa dyskusja dotycząca tego, który kandydat na prezydenta kontynuuje poetycki testament poety. Wbrew pozorom nie jest to wcale sprawa błaha. „Przesłanie Pana Cogito”, na które powołują się sygnatariusze apelu poparcia dla Kaczyńskiego, odgrywało bardzo ważną rolę dla całego ruchu „Solidarności”. Wiersz pełnił rolę swoistego manifestu światopoglądowego antykomunistycznej opozycji w latach 80-tych. Pytanie o to, kto kontynuuje testament poety jest więc w istocie pytaniem o to, kto kontynuuje dziś ważną część etosu „Solidarności”.
Moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że to właśnie Jarosław Kaczyński i narodowa prawica kontynuują dziś pewne idee poety zawarte w „Przesłaniu Pana Cogito”. Wbrew przekonaniu sygnatariuszy apeli nie jest to jednak żaden argument za tym by solidaryzować się z tym środowiskiem. Mimo ważnej i pozytywnej roli jaką odegrał utwór Herberta w latach 80-tych etyka „Przesłania Pana Cogito” może mieć i de facto miała bardzo niebezpieczne konsekwencje. Trzeba przyznać, że Jarosław Kaczyński i zgromadzeni dookoła nich prawicowi publicyści faktycznie próbowali wprowadzać w życie zasady wyrażone w „Przesłaniu Pana Cogito”. Etyka ta jest jednak niezgodna z regułami, jakimi powinny rządzić się demokratyczne społeczeństwa.
Nawet powierzchowny czytelnik powinien zwrócić uwagę na niestosowność wielu norm zalecanych przez podmiot liryczny utworu. „Niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda”- czytamy w wierszu. W istocie nic nie pasuje lepiej do polskiej prawicy niż powyższe stwierdzenie. Pogarda nigdy nie opuszczała Jarosława Kaczyńskiego i grona zebranych dookoła niego publicystów. Nie opuściła ich także po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie pod Smoleńskiem. Nie jest przypadkiem, że epitafium dla Lecha Kaczyńskiego autorstwa czołowego publicysty prawicy kończy się właśnie zwróconymi do oponentów zmarłego prezydenta słowami „Bądźcie sobą. Gardzę wami"(
Zdzisław Krasnodębski, Już nie przeszkadza, [w:] Rzeczpospolita,14.04.2010). W tym miejscu wychodzi na jaw, jak bardzo autor powyższych słów jest wierny Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego politycznej etyce wywiedzionej z „Przesłania Pana Cogito”.
Oczywiście, zdaniem Herberta, pogarda nie powinna być dotyczyć wszystkich, jej adresatami mają być jedynie „szpicle, kaci i tchórze”. To zastrzeżenie czynił także zawsze Jarosław Kaczyński. Pogarda należała się, jego zdaniem, tylko tym, którzy należeli do układu, mitycznego tworu w którego skład wchodzili właśnie szpicle i tchórze. Niestety bezstronnemu obserwatorowi zawsze trudno było wskazać na jakiej podstawie dana osoba była zaliczona do układu. Z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego sprawa była jednak prosta: do układu zaliczali się wszyscy jego polityczni oponenci. Z tego względu jego granice były płynne, mocno zależne od doraźnych politycznych sojuszy prezesa PiS.
Z drugiej strony kluczowym elementem etyki „Przesłania…” jest archaiczny patos, wyrażający się w idealizacji mitycznych bohaterów „Idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda”. Warto zauważyć, że bohaterowie średniowiecznych czy starożytnych eposów nie powinni być dziś bynajmniej wzorem dla polityków ceniących sobie demokratyczny pluralizm opinii. Eposy były apologiami brutalnej i twardej walki na śmierć i życie pomiędzy przedstawicielami różnych kultur. Dla czytelników tych ksiąg kompromis uchodził za przejaw tchórzostwa i ostateczną kompromitację. Jedynym zwycięstwem, które zadowalało mitycznego bohatera i czytelnika śledzącego jego zmagania była fizyczna anihilacja oponenta. Polityk demokratycznego państwa jest antytezą mitycznego herosa, nie ma on w sobie nic z człowieka walki, jego celem powinno być raczej skuteczne realizowanie interesów narodu, który reprezentuje. Jego cnotami powinna być raczej elastyczność i zdolność do kompromisu a nie heroiczna odwaga. Jeśli jednak przyjrzeć się działaniom Jarosława Kaczyńskiego wyraźnie widać, że bliżej mu do mitycznych bohaterów niż do pragmatycznych wyznawców realpolitik. Jego projekty polityczne już od czasów ataku na Wałęsę miały zawsze charakter batalii, w których chodziło o to by zniszczyć przeciwników. Jeśli nie liczyć niedawnych PR-owych deklaracji, kompromis był dla niego zawsze słowem tabu, ze świecą szukać jakichkolwiek porozumień Kaczyńskiego, które trwałyby dłużej niż kilkanaście miesięcy.
Każda próba realizacji archaicznych wartości „Przesłania” w demokratycznych społeczeństwach musi być śmieszna i groteskowa. Podmiot liryczny utworu daje to zresztą jasno do zrozumienia: „nagrodzą cię za to (…) chłostą śmiechu”. Tak też została wynagrodzona polityka Jarosława Kaczyńskiego. Mityczny heros kierujący się gniewem i pogardą musiał wydawać się śmieszny większości obywateli, którzy nie rozumieli jego irracjonalnych zmagań. W XXI wieku heroicznie walczący z tajemniczym układem (niedostrzegalnym dla nikogo poza nim samym) Roland wydawał się po prostu zagubionym Don Kichotem atakującym z uporem godnym lepszej sprawy wytwory własnej wyobraźni.
Niebezpieczne konsekwencje wynikające ze specyficznej etyki „Przesłania Pana Cogito” nie kwestionują oczywiście wartości całości poezji Zbigniewa Herberta. Większość innych wierszy nie zawiera w sobie oczywiście nic z tych groźnych zasad, o których była tutaj mowa. Niemniej jednak przeprowadzona analiza każe patrzeć nieufnie na wszelkie próby przywoływania etyki poety w bieżących waśniach politycznych.
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka