Znajdujemy się właśnie w środku kampanii wyborczej tymczasem a jak do tej pory, polskie media nie informują nas prawie w ogóle o rzeczach istotnych. Zamiast informacji o konkretnych politycznych planach kandydatów jesteśmy nieustannie bombardowani wynikami sondaży, przy czym, co ważne, informacje z nich pochodzące są na ogół rozbieżne i chaotyczne. Właściwie nie wiadomo, jaka naprawdę jest popularność danego kandydata. Wg jednych sondaży popularność Komorowskiego w ubiegym tygodniu spadała, wg innych rosła.
Jak trafnie zwracał uwagę Eryk Mistewicz w programie Jana Pospieszalskiego*, jak równie trafnie zwracają uwagę liczni blogerzy na Salonie24 (m.in. Seawolf)** sondaże są po prostu pewnym kanałem komunikacji politycznej. Innymi słowy są pewną formą wywierania zaplanowanego wpływu na opinię publiczną. Wpływ ten polega na wywoływaniu "efektu stada", jeśli dany kandyat ma wyższe notowania w sondażach to ci niezdecydowani, niepewni na kogo zagłosować, zapewne zagłosują na niego. Wiążę się to z ogólną prawidłowością polegająca na tym, że ludzie uważają, że większość nie może się mylić. Jeśli 43% Polaków głosuje na kandydata x to i ja powinienem na niego zagłosować, tak myśli statystyczny człowiek i głosuje później bezmyślnie pod wpływem sondaży.
Sondaże jako kanał komunikacji politycznej są jednak niezwykle szkodliwe, psują one polską sfere publiczną. Przede wszystkim prowadzą one do wzmocnienia patologii, które i tak dają się we znaki współczesnym demokracjom. Przede wszystkim chodzi tutaj o zupełny zanik myślenia długofalowego wsród polityków. Często słyszy się, bardzo rozsądne, narzekania na to, że politycy nie myślą długofalową, ale ustalają swoje plany polityczne tak, by pasowały do terminów wyborów. Ich celem nie jest w ten sposób długofalowy interes państwa a jedynie sukces wyborczy w krótkiej perspektywie. Sondaże powodują dodatkowe wzmocnienie tego zjawiska zawężenia horyzontu. Skracają one horyzont polityków, już nawet nie do terminu najbliższych wyborów, ale do dnia jutrzejszego, kiedy to ukaże się następny sondaż. Zamiast snuć jakieś plany, tworzyć nowe ambitne projekty czy programy, polityk zajmuje się jedynie doraźnymi działaniami, które mają na celu podkręcenie jego słupków w sondażach.
Jeszcze gorzej dzieje się, gdy media, zamiast oczekiwać i wymagać od kandydatów merytorycznej debaty, koncentrują się właśnie na sondażach. Aktywność publicystów ogranicza się wtedy jedynie do komentowania sondaży, prób wyjaśniania, dlaczego jednemu kandydatowi poparcie spadło a drugiemu wzrosło. Poza tym toczą się dyskusję, co też polityk x ma zrobić, by zmienić swój wizerunek (oczywiście, w domyśle, zmienić tak, by mieć lepsze słupki). Typowa pod tym względem była reakcja na wywiad Jarosława Kaczyńskiego na Salon24. Prawie nikt, poza kilkoma zaszczytnymi wyjątkami m.in. na Salon24, nie odniósł się rzeczowo, do tego co mówił prezes PiS. Prawie wszyscy natomiast (przyznaje szczerze, łącznie ze mną) zajęli się roztrząsaniem tego, czy zmiana jego wizerunku jest szczera czy też nie. Tak samo stało się w przypadku Janusza Palkota. Jest to typowe dla degenrującej się sfery publicznej. Nikt nie patrzy uważnie kandydatom na ręce, nie analizuje tego co konkretnie mają do powiedzenia, co chcą w kraju zmienić. Wszyscy patrzą jedynie na twarz, jeśli się uśmiecha i jest przystojnym człowiekiem kompromisu, wtedy jest ok.
Wszystkie te zjawiska są przejawem psucia się polskiej demokracji. Coraz mniej w niej merytorycznej debaty, coraz więcej popkultury. Być może sensowne byłoby prawne uregulowanie tej kwesti i wprowadzenie ogólnego zakazu publikowania sondaży w trakcie kampanii wyborczej? Jak donosi Sewolf, taki zakaz obowiązuje we Francji. Moim zdaniem pomysł jest całkiem niezły. Nie potrafię sobie bowiem wyobrazić jaką korzyś mogą przynosić demokracji sondaże. <a target='_blank' href="http://onet.pl">onet.pl</a>
Ciekawe linki a propos tematu:
*Jan Pospieszalski, TVP, Warto Rozmawiać, tam wypowiedź Mistewicza
**Seawolf, Sondażownie Moralnego Niepokoju
***Homo Homini: 43 proc. dla Komorowskiego
****Gazeta Wyborcza, Jarosław Kaczyński już wygrał wybory
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka