Wygląda na to, że rok 2010 to istny annus mirabilis, w którym dzieją się rzeczy niezwykłe i zupełnie nieprzewidywalne. Tak jak w innym cudownym roku, 1989, także dziś aktualny staje się znany wiersz Zbigniewa Herberta "Przebudzenie":
"Kiedy opadła groza pogasły reflektory
odkryliśmy że jesteśmy na śmietniku w bardzo dziwnych pozach"
Cudowność wydarzeń, których jesteśmy ostatnio świadkami polega właśnie na tym, że polscy politycy nagle obudzili się na śmietniku z pełną świadomością dziwaczności swoich wcześniejszych póz.
Jako pierwszy uświadomił to sobie Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla salonu24. Można odnieść wrażenie, że doznał on czegoś w rodzaju quasi-religijnego nawrócenia. Wartości i dążenia, które były dla niego kluczowe jeszcze kilka miesięcy temu nagle zupełnie straciły na znaczeniu. Kluczowy dla Kaczyńskiego program oczyszczenia życia publicznego i rewolucji moralnej zszedł na drugi plan i został zastąpiony jakimś rodzajem bezideowej kompromisowości a la Donald Tusk.
Prezes PiS nie chce już rozliczać, nie chce gnębić agentów, łże-elit, wykształciuchów, nie chce już walczyć z postkomunistycznym mitycznym układem zgodnie z zasadą "kto nie z nami ten przeciwko nam". Jednym słowem nie chce kontynuować całej agresywnej i brutalnej strategii, która wzbudziła tak ogromną niechęć, wręcz nienawiść, społeczeństwa. Jarosław Kaczyński najwyraźniej zrozumiał, że tamta strategia była po prostu dziwaczną pozą w walkach na śmietniku.
Na tym jednak cudów nie koniec. Po przemianie Kaczyńskiego przyszedł czas na przemiane Janusza Palikota. Słynny poseł z Lublina przeprasza tych, których uraził swoimi wystąpieniami i stwierdza, że przekraczał dozwolone granice w krytyce prezydenta*. Oczywiście krytycznie wobec niego nastawieni blogerzy natychmiast zdeprecjonowali prawdziwość jego deklaracji uznając je za zwykły chwyt marketingowy**.
Rozumowanie Kuriera z Munster nie jest jednak trafne. Nie potrafi ono odpowiedzieć na jedno kluczowe pytanie: dlaczego radykalne zmiany wizerunku Jarosława Kaczyńskiego miałyby być szczere a zmiany postawy Palikota nie? Obie przemiany są równie cudowne, równie niespodziewane i głębokie. Dlaczego jedna z nich miałaby być prawdziwa a druga nie?
W zasadzie wiem jednak, dlaczego nikt nie chcę się zgodzić z tym, że Palikot i Kaczyński się zmienili. Otóż wszyscy zadomowili się już na tym naszym politycznym śmietniku. Dobrze im w ustalonych pozach. Sama myśl o opuszczeniu wygodnego barłogu dawnych sporów budzi niepokój. Trzeba by było zmieniać swoje poglądy, wymyślać nowe argumenty, nikomu nie chcę się z tym trudzić. Dlatego wszyscy wolą zaprzeczać rzeczywistości zmiany, twiedzić, że tak naprawdę wciąż toczy się walka tak jak dawniej. Wciąż należy atakować Palikota, wciąż należy atakować Kaczyńskiego, nie uwzględniając zupełnie zmian, jakie się dokonały, ignorując ich własne słowa.
Najwyraźniej wszyscy obawiają się po prostu exodusu z politycznego śmietnika, do którego byliby zmuszeni, gdyby zmiany Palikota i Kaczyńskiego okazały się trwałe.
*http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/palikot-dla-newsweeka--przekroczylem-granice-wobec-lecha-kaczynskiego,58515,2
**http://romano-manka-wlodarczyk.salon24.pl/183348,zmiana-palikota-aluzja-do-zmiany-kaczynskiego
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka