Niedawne orędzie Jarosława Kaczyńskiego dowodzi, że po raz kolejny mamy do czynienia ze znaną strategią PiS, którą można by określić jako próbę przemalowania wilka tak, by wyglądał na owcę. Z taktyką tą mieliśmy już wielokrotnie do czynienia. Jest to oczywiście strategia w dużym stopniu naturalna dla PiS.
Wprawdzie od rządów tej partii minęło już kilka lat Polacy wciąż pamiętają klimat nienawiści i agresywnej nagonki na oponentów, który towarzyszył nieodmiennie rządom Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński był zawsze człowiekiem konfliktowym, niezdolnym do konstruktywnego dialogu z kimkolwiek. Wszystkie jego alianse polityczne od Wałęsy po Leppera kończyły się zawsze żenującymi bójkami i wzajemnymi oskarżeniami. Ta konfliktowa natura prezesa sprawiała, że praktycznie nigdy nie potrafił on zdziałać nic konstruktywnego dla kraju. Skłonność szefa PiS do obrażania wszystkich dookoła, do rzucania bezpodstawnych insynuacji, szczególnie tych o niemoralności oponentów zawsze zrażała do niego wszystkich, którzy mieli choć odrobinę godności i szacunku dla samego siebie, np. Ludwika Dorna. Niedawno zresztą, jeszcze za życia Lecha Kaczyńskiego, też mieliśmy do czynienia z żenującymi pomówieniami, kiedy to tym razem Lech (nie Jarosław, ale strategia była ta sama) w wywiadzie dla Newsweeka sugerował, że posiada haki na Sikorskiego. Tamten nieudolny i niezwykle chamski atak był pod wieloma względami typowy dla klimatu całych rządów PiS. W okresie tym prawie w ogóle nie mieliśmy jakichkolwiek merytorycznych sporów o ważne sprawy państwowe, nieustannie natomiast odbywały się brutalne nagonki, to na Wyborczą, to na lekarzy, to na pielęgniarki o których gadano jakieś głupoty, to na PO, to na Leppera. Zresztą cała kariera polityczna Jarosława Kaczyńskiego świadczy o tym, że zasługuje on na miano naganiacza dwudziestolecia.
Po katastrofie pod Smoleńskiem jednak w sferze publicznej na czoło wysunął się inny aspekt jego osobowości. Jest to pod pewnymi względami naturalne. Prezes PiS nic nie mówi, nie występuje w mediach, ludzie więc zapominają powoli, że wtedy, kiedy mówił, atakował agresywnie i bezpodstawnie wszystkich dookoła. Wygląda na to, że pisowscy specjaliści ds. PR cieszą się z tego faktu i idą dalej po tej linii. Strategia wydaje się jasna, „jak najmniej prezesa w mediach, żeby nic nie mówił (bo wiadomo, jak mówi, to na ogół nierozsądnie i agresywnie)”, do tego w ostatnich dniach doszła nowa zagrywka „ubierzmy mu okulary, niech powie coś pojednawczego co Rosjan w jakimś ładnym gabinecie w tle”. Jednym słowem „spróbujmy przemalować prezesa tak, żeby ukryć jego wilczą naturę politycznego naganiacza”. Ciekaw jestem, czy ta strategia się uda. Mam nadzieje, że ludzie jednak pamiętają, kim jest prezes PiS i jak wyglądały jego polityczne poczynania.
pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka