Nowoczesna broń i sprzęt wojskowy są bardzo drogie. Wydatki na wojsko w budżetach państw stanowią wielkie kwoty. A problemem bardzo trudnym do rozwiązania jest odpowiedź na pytanie: na co należy je wydać? Wiadomo przecież, że nawet mocarstwo, a cóż dopiero Polska, „państwo średniej wielkości”, nie będzie miało tyle pieniędzy, aby kupić wszystko czego wojsko potrzebuje. Trzeba dokonywać wyboru co można dać armii za środki, które są w dyspozycji. Jak pozyskać uzbrojenie, które pozwoli wojsku obronić kraj w razie agresji. Przy czym powtarzane jest często powiedzenie, że armie przygotowują się do minionej wojny – nowa jest zwykle zaskoczeniem bowiem prowadzi się ją innym niż dotąd sposobem i z użyciem innego uzbrojenia (np. nikt nie przewidział działań tzw. zielonych ludzików, czy pojawienia się improwizowanych ładunków wybuchowych).
W latach trzydziestych XX w. wiele wskazywało, że dojdzie do wybuchu wojny. Polska znajdująca się „między Niemcami a Rosją” wiedziała dobrze, że musi się przygotować do obrony swych granic. Wykonano wtedy ogromną pracę nie tylko budując siły zbrojne uważane za siódmą, niekiedy twierdzono, że szóstą potęgę lądową świata, ale także stworzono od podstaw przemysł obronny, którego możliwości produkcyjne na początku 1939 r. plasowały się na piątym miejscu w Europie (Niemcy mogły wyprodukować rocznie 2500 samolotów, Polska 1250). Niestety we wrześniu 1939 r. nie było już czasu, aby polska „zbrojeniówka” dostarczyła wojsku zamówione nowoczesne uzbrojenie, a siły zbrojne RP skonfrontowane z amiami Niemiec i Rosji, wtedy największych światowych potęg, musiały ulec w nierównym boju.
Spoglądając na wrzesień 1939 r. i będąc raczej przekonanym, że klęska w sytuacji napaści niemiecko-sowieckiej i braku pomocy sojuszniczej z Zachodu była przesądzona zastanawiamy się, czy to starcie z agresorami mogło mieć trochę inny wymiar – czy Polska mogła bronić się dłużej i doczekać do pomocy sojuszniczej lub tylko, czy można było zadać większe straty napastnikom? W tym miejscu dochodzimy do uzbrojenia polskiej armii.
Jednym z kierunków wzmacniania obronności Polski była modernizacja lotnictwa. W szczególności w drugiej połowie lat trzydziestych Polsce brakowało nowoczesnych bombowców. Znajdujące się na uzbrojeniu myśliwce P-11, które weszły na uzbrojenie w 1935 r. uchodziły za nowoczesne. Brakowało bombowców, które według popularnego wówczas poglądu zapewniały wraz z artylerią zasadnicze wsparcie w boju. Modna była teoria włoskiego gen. Douheta, która zakładała, że główną siłą lotnictwa mają być samoloty bombowe rozstrzygające o losach wojny.
W Polsce jeszcze w 1934 r. podjęto prace i jesienią 1935 r. powstał prototyp bombowca PZL 37 „Łoś”. W 1938 r. pierwsze „Łosie” trafiły do jednostek. Do września 1939 r. polskie fabryki wyprodukowały 120 tych samolotów.
W tym czasie komplikowała się sprawa myśliwców. Polskie myśliwce P były górnopłatami, gdy w innych armiach, zaczęły pojawiać się dolnopłaty, zwłaszcza w Niemczech (Me 109), dużo szybsze od polskich myśliwców.Okazało się do tego, że P-11 jest wolniejszy od wprowadzanego na uzbrojenie bombowca „Łoś”.
W 1936 r. podjęto decyzję o skonstruowaniu polskiego myśliwca dolnopłata. Jednak z racji na zaangażowanie sił w budowę „Łosi” prace nad myśliwcem nie miały właściwego tempa. Prototyp PZL.50 „Jastrząb” został ukończony w październiku 1938 r. i został oblatany w lutym 1939 r. Był jednak niedopracowany i wymagał wielu poprawek. Do września 1939 r. samolot nie mógł wejść na uzbrojenie.
Niejako "rzutem na taśmę" Polska tuż przed wybuchem wojny kupiła we Francji 160 myśliwców Morane-Saulnier jednak nie dotarły one do Polski . Po wybuchu wojny samoloty wyruszyły drogą morską do rumuńskiego portu w Konstancy, aby trafić na front w Polsce, lecz zostały zawrócone do Francji po uderzeniu ZSRR na Polskę 17 września 1939 r.
Bombowiec „Łoś” uważany za jeden z najlepszych w świecie był wielkim polskim osiągnięciem. Jednak w wojnie z Niemcami z różnych powodów nie odegrał istotnej roli.
„Łosie” były znacznie droższe od myśliwców. Za pieniądze przeznaczone na nie można było wystawić co najmniej 300 myśliwców. Na nowoczesnych myśliwcach świetnie wyszkoleni polscy lotnicy mogliby skutecznie rozbijać wyprawy niemieckich bombowców. O tym, że tak nie było zaważył brak prawidłowych rozstrzygnięć w momencie, gdy decydujący o uzbrojeniu przesądzili jaki rodzaj uzbrojenia potrzebujemy i na co należy skierować posiadane środki – na bombowiec, czy na myśliwiec.
Właściwy wybór uzbrojenia to zadania bardzo trudne. Wielka też jest odpowiedzialność, zwykle nieuświadamiana, spadająca na tych, którzy o zakupach broni decydują. I fatalne mogą być skutki błędnych decyzji.
Współcześnie Polska stoi przed koniecznością modernizacji sił zbrojnych. Tworząc plany modernizacyjne trzeba zastanowić się na co wydamy środki przeznaczone na nowe uzbrojenie, a więc jakie rodzaje uzbrojenia pełnią dziś w planowanej obronie rolę niezbędnych „myśliwców”, a jakie „bombowców” nie dających odpowiedniego efektu obronnego.
Powinniśmy przy tym pamiętać, że uzbrojenie nie wygrywa wojny, jest tylko narzędziem, przy pomocy którego wojnę prowadzi się. O wyniku wojny rozstrzyga przyjęty wypracowany w strategii obronności sposób obrony kraju - na tej podstawie dopiero tworzy się armię i dobiera właściwe uzbrojenie.
Teoretyk wojny gen. Carl von Clausewitz uważał obronę za „silniejszy” od ataku rodzaj działań. Jednak dla zrealizowania skutecznej obrony konieczne jest, wg Clausewitza zastosowanie należytych środków. Są to powszechna wola oporu prezentowana przez Naród, wojska operacyjne, które będą kontratakować i siły terytorialne do obrony miejscowej. Atutem jest też własne terytorium, które powinno być przygotowane do obrony, obsadzonego siłami terytorialnymi, a w razie konieczności podjęte masowe działania nieregularne. Użycie tych środków wg Clausewitza sprawi, że obrona będzie skuteczna i obrońcy, jeżeli zaatakowane państwo miało sojuszników, będą mogli liczyć na pomoc z zewnątrz.
Przyjęte w okresie II RP założenie obronne (pomoc sojuszników), model sił zbrojnych (tylko wojska operacyjne) i metoda prowadzenia wojny (działania manewrowe) sprawiały, że przedstawiana przez Clausewitza przestrzenna obrona kraju nie była możliwa. W warunkach II RP nie zastosowano odpowiednich środków obrony kraju. Doświadczenie września 1939 r. trzeba uwzględnić dziś modernizując siły zbrojne i ustalając model współczesnej obrony Polski.
Nie zapominajmy: historia magistra vitae.
Inne tematy w dziale Kultura