"Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój."
Franklin Delano Roosevelt
Bohaterstwo i poświęcenie żołnierzy warszawskiej AK i tysięcy warszawiaków przeciwstawiających się panoszącemu się złu irytuje tych, którzy uważają, że ze złem można układać się i nie należy odrzucać współpracy z szubrawcami skoro za taką cenę zachowamy dobra materialne, a zwłaszcza życie. W tym miejscu pojawiają się dywagacje na temat realizmu w polityce (ma on skłaniać do kapitulowania przed silniejszym od nas bandytą) i zapewnienia o szkodliwości stosowania moralności w polityce. Okazuje się, że w imię politycznej skuteczności trzeba odrzucać moralność, a nawet ulegać złu zapominając np. o czymś tak niepraktycznym jak honor.
Sfera wartości i nakaz, aby dla ich obrony nawet ryzykować życiem jest uznawane przez „realistów” za głupstwo nie warte uwagi.
W dziejach narodu są różne zdarzenia, które tworzą jego historię, zapisują się w tradycji, utrwalają cechy wyróżniające i odróżniające go od innych narodów. Są zdarzenia, które na trwałe zapisują się w świadomości narodowej, sprawiają, że przypominając o nich odczuwamy dumę. Słowa Jana Lechonia, który w wierszu mówił o historii Polski, że „nie ma dziejów piękniejszych niż Twoje” dobrze rozumie każdy polski patriota.
Zdarzeniem mocno oddziałującym na świadomość narodową Polaków jest Powstanie Warszawskie 1944 r. Ważnym aspektem Powstania są jego następstwa. Czy mogą mieć rację krytycy powstańczego zrywu, że poza gruzami stolicy i tysiącami zabitych, zamordowanych warszawiaków tak naprawdę nic więcej nie ma?
Powstanie Warszawskie było czynem zbrojnym, który miał zapewnić utrzymanie przez Polskę niepodległości. Patrząc na jego doraźne skutki Powstanie poniosło klęskę. Kiedy jednak zastanowimy się jakie były konsekwencje Powstania po upływie dziesięcioleci, także jak je widzimy współcześnie okazuje się, że sprawa o którą walczyli Powstańcy zwyciężyła. Tej zależności nie mogą pojąć krytycy Powstania patrzący na nie tak, jakby pozostali w 1945 r. i z takiej tylko perspektywy oceniali powstańczy zryw.
Europa sowiecka
Przed dziesięciu laty francuski historyk Stephane Courtois ogłosił, że odwiedzając jedno z archiwów rosyjskich trafił na dokumenty wykazujące, że Powstanie Warszawskie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej w szczegółach operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami.
Courtois jest uznanym historykiem komunizmu, brał udział w pracach nad „Czarną księgą komunizmu”, do której napisał wstęp oraz rozdział poświęcony Związkowi Sowieckiemu. Sowieckie dokumenty oglądał więc kompetentny historyk i waga jego informacji powinna mieć duże znaczenie dla oceny Powstania Warszawskiego. Szkoda, że ta wiadomość nie została potwierdzona szczegółowymi badaniami, np. polskich historyków – być może dlatego, że archiwa rosyjska są dla polskich historyków trudno dostępne.
Spójrzmy jednak na Powstanie Warszawskie uwzględniając kontekst zasygnalizowany przez francuskiego historyka. Jak wiadomo walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. i trwały do 2 października. W tym czasie Sowieci rzeczywiście stanęli w miejscu, na linii Wisły. Lądowanie wojsk alianckich, w tym polskich, w Normandii, miało miejsce 6 czerwca 1944 r. W sierpniu trwała bitwa pod Falaise (7-go) i wyzwolono Paryż (25-go). We wrześniu miała miejsce nieudana aliancka operacja powietrzno-desantowa „Market-Garden”. A jeszcze w grudniu 1944 r. Niemcy podjęli kontrofensywę w Ardenach i zadali aliantom poważne straty powodując opóźnienie o siedem tygodni ataku aliantów na Niemcy.
W tym czasie na terenach między Warszawą a Berlinem oraz pomiędzy Karpatami a Bałtykiem Niemcy nie miały sił zdolnych powstrzymać milionowe sowieckie armie z tysiącami czołgów i samolotów. Sowieci zaś po uchwyceniu przyczółków na lewym brzegu Wisły z łatwością mogli przerzucać na zachód masy swych wojsk. Mieli zresztą doświadczenie w forsowaniu szerszych niż Wisła rzek, jak chociażby Dniepru. Podjęta w tych warunkach w sierpniu ofensywa w okresie listopada 1944 r. doszła by do Berlina. Stad do zachodnich krańców Niemiec byłoby tylko ok. 450-600 km, czyli zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie jak najbardziej realne. Nieżyjący dziś historyk Józef Szaniawski podawał, że marszałek Wasyl Czujkow, jeden z dowódców sowieckich w nieocenzurowanej wersji pamiętników napisał: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej - nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (...) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej. (...) Ileż milionów istnień ludzkich udałoby się ocalić, iluż żołnierzy mniej by poległo".
Forsowanie Renu, wkroczenie wojsk alianckich na teren Niemiec miało miejsce dopiero 7 - 24 marca 1945 roku. Rosjanie mieliby więc dość czasu, gdyby nie półroczny postój na Wisłą, aby zająć całe Niemcy. Czy udałoby by się to samo z Francją można oczywiście wątpić. Powstaje tylko pytanie kto tak naprawdę panował na terenach wyzwolonych Francji - formacja generała de Gaullea, czy komuniści z francuskiego ruchu oporu. (W tymczasowym rządzie IV Republiki Francuskiej de Gaulle'a jedna trzecia ministerstw była w rękach komunistów, entuzjastów Stalina, szef partii komunistycznej Maurice Thorez, zajadły stalinowiec, był wicepremierem - dodajmy skazany w 1940 r. na śmierć za dezercję z wojska w obliczu agresji niemieckiej.)
Stalin miał mocne aktywa we Francji, nie wiadomo, czy odważyłby się na konflikt z zachodnimi aliantami, lub... czy wycofaliby się oni za Kanał La Manche oddając Francję komunistom? Albo jeszcze inaczej – na ile USA byłyby w stanie zawiesić wojnę z Japonią podejmując ją ze Stalinem o Francję i czy prezydent Roosevelt, otoczony sowiecką agenturą byłby zdolny walczyć z „wujaszkiem Joe”, jak pieszczotliwie nazywał Stalina.
W interesie USA
Jakie byłyby możliwości ekspansji sowieckiej na terenie Europy Zachodniej?
W październiku 1942 r. na tysiącach stacji kolejowych w USA rozwieszono mapę Gomberga (od nazwiska jej podejrzanego wydawcy).
Pojawiły się opinie, że wrażony tam "Zarys powojennej mapy Nowego Świata" opracowały sowieckie tajne służby lub, że powstał on w kręgu wpływowej w USA Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) - w każdym razie nikt tych map nie usuwał z dworców kolejowych w USA.
U spodu tej mapy wydrukowano program zawarty w 41 punktach, który zaczyna się od słów "Taka będzie nasza polityka". Punkt nr 14 głosił: „ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich) trzecia co do wagi militarna siła, w kooperacji z USA jako siłą dla wolności i utrzymania światowego pokoju, przejmie kontrolę nad wyzwolonymi, zdezorganizowanymi, przylegającymi do jej granic terenami, łącznie z Niemcami i Austrią, które będą reedukowane i w końcu zostaną dołączone jako równorzędne republiki ZSRR, jak w przybliżeniu zaznaczono na mapie.”
Na mapie nie tylko Europę Środkowo-Wschodnią, ale też całe Niemcy wskazywano jako obszar sowiecki. Sprawa była poważna bowiem, gdy wieść o tym trafiła do Watykanu papież Pius XII napisał do arcybiskupa Nowego Jorku Francisa Spellmana list, w którym prosił o przeciwdziałania niebezpieczeństwu trwałego zajęcia przez Sowiety krajów katolickiej Europy. Abp. Spellman dotarł do prezydenta Roosevelta i usłyszał od niego: "Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój."
Budzi zdziwienie dlaczego Roosevelt oddawał Europę Sowietom. W tym zakresie inne plany miał premier Anglii Winston Churchill. Kiedy zachodni alianci rozważali kwestię inwazji na Europę i pokonania Niemiec Churchill był zwolennikiem uderzenia w tzw. miękkie podbrzusze Europy, czyli na Bałkany i stąd na północ ku wybrzeżom Bałtyku. Chodziło o to, aby zająć przed Stalinem środkową część Europy i zmusić okrążone Niemcy do kapitulacji, ale też nie wpuścić Sowietów do Europy. Było prawdopodobne, że skierowana na Bałkany główna ofensywa, w której wojska polskie (Armia gen. Andersa) odgrywałyby istotną rolę, zakończy się sukcesem. Temu celowi służyły tajne rozmowy z rządami Rumunii, Bułgarii i Węgier, które chciały przejść na stronę aliantów, a istotnym wsparciem ofensywy byłyby też siły podziemia w Jugosławii, Grecji, Słowacji i największe, w Polsce.
Stalin wiedział o planach Churchilla i zabiegał, aby lądowanie aliantów miało miejsce jak najdalej od Bałkanów, w północnej Francji. Prezydent USA poparł stanowisko sowieckiego dyktatora. Anglia była zbyt słaba by przeforsować swój zamiar. W ten sposób także strategiczne plany rządu RP związane z sojusznikiem brytyjskim zawiodły. W rezultacie główna inwazja miała miejsce w Normandii zamiast na Bałkanach. Wykonano tylko drugorzędną ofensywę we Włoszech, II Korpus Polski wyzwalał Włochy. AK nie dostała obiecywanego wsparcia od aliantów w broni i sprzęcie, polska brygada spadochronowa zamiast lądować w Polsce została użyta, w fatalny sposób, na froncie zachodnim. Powszechnego powstania w Polsce podjętego w obliczy alianckiej ofensywy nie było.
Stało się tak ponieważ prezydent Roosevelt chciał uczynić z USA supermocarstwo dominujące w świecie zachodnim. W tym świecie rywalem USA nie był ZSRR, ale… Imperium Brytyjskie.
Stalin był niejako z innego świata, nie mógł zagrozić pozycji USA na Zachodzie. Dlatego zgoda na sowieckie nabytki terytorialne w Europie i ... domaganie się dekolonizacji odpowiadało planom Roosevelta bowiem służyło osłabieniu Anglii i umocnieniu pozycji USA w świecie zachodnim.
Przeszkoda w marszu na Zachód
Dlaczego Stalin nie skorzystał z okazji opanowania Europy? Są przecież twierdzący, że gdyby Stalin chciał zajmować Niemcy to walczącą Warszawę by zostawił i ruszył na Zachód. W rzeczywistości Sowieci nie mogli "obejść" Warszawy i zostawić na zapleczu kilkudziesięciotysięcznego zgrupowania AK i wielkie miasto, które było stolicą państwa członka koalicji antyhitlerowskiej. Musieliby ją sobie podporządkować, spacyfikować, używając dużych sił – a wtedy też wybuchłoby powstanie, tyle że antysowieckie. To nie było Wilno leżące na terenach, które zachodni alianci już oddali Stalinowi, ale Warszawa, znajdująca się na ziemi, która nawet dla Churchilla i Roosevelta miała stanowić terytorium Polski po zakończonej wojnie,
Natarcie na zachód z ominięciem Warszawy było więc niemożliwe bowiem sprawiłoby wycofanie Niemców i opanowanie Warszawy przez AK.; rozwiązanie dla Stalina jak najgorsze. Stąd takie zachowanie Stalina – stać w miejscu i czekać, aż Niemcy zamordują Warszawę. Pacyfikacja Warszawy rękami niemieckimi była rozwiązaniem dla Sowietów najlepszym.
A teraz jak to było z Powstaniem Warszawskim, które wg krytyków decyzji o jego wybuchu „było na rękę Stalinowi”?
Warszawa z Delegaturą Rządu, Komendą Główną AK i warszawskim zgrupowaniem AK była dla Stalina dużym kłopotem. Pacyfikacja takiego ośrodka wymagała znacznych sił bezpieczeństwa i byłaby trudna do przełknięcia dla aliantów. Jednocześnie trwała Akcja „Burza” i Sowieci wiedzieli, że AK jest realną siłą, chociaż słabo uzbrojoną. Sowiecki wywiad miał jednak informację, że w ramach „Burzy” nie są przewidziane działania bojowe na terenie Warszawy. Powstał wtedy u Sowietów zamiar, aby sprowokować jakąś akcję zbrojną oskarżając przy tym dowództwo AK, że nie chce walczyć z Niemcami i w ten sposób opanować Warszawę. Kierownictwo PPR wiedziało jakie są nastroje w stolicy. Radio Moskwa, skąd nadawała radiostację Kościuszko w lipcu zaczęło wołać: „Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska sowieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.” Sowieci rozrzucali z samolotów ulotki nawoływali ludność Warszawy do ataku na Niemców. Bezpośrednio przed powstaniem rozwiesili w Warszawie afisze informujące, że przedstawiciele polskiego rządu i dowódcy AK uciekli z Warszawy i władzę nad siłami zbrojnymi przejmuje współpracujący z komunistami komendant Polskiej Armii Ludowej. Była to zamierzona prowokacja która miała doprowadzić do niekontrolowanego wybuchu i … opanowania miasta przez Sowiety.
Sowieci sądzili, że żołnierze AK nie otrzymując rozkazu do walki spontanicznie podejmą bój, a wówczas wojska sowieckie, w tym armia Berlinga i komunistyczna agentura (PPR) zajmą Warszawę. Wybuch Powstania podjęty na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Bora-Komorowskiego był więc zaskoczeniem dla Stalina i pokrzyżował jego plany. W tej sytuacji jedyne, co Stalin mógł zrobić, to poczekać, aż Powstanie upadnie. Stalin chciał powstania, ale będącego pod sowiecką kontrolą, to nie miało to być powstanie polskie. Polskie – jak widzimy - wstrzymywało ofensywę na Berlin, a więc było dla Sowietów niekorzystne.
Zwycięstwo Warszawy
Powstanie zakończyło się 3 października 1944 r. Ofensywa sowiecka na Zachód ruszyła dopiero w styczniu 1945 r. – dlaczego tak późno? Po prostu w ciągu 63 dni Powstania Niemcy wykorzystali brak nacisku sowieckiego i odtworzyli front na terytorium Polski. Sowieci chcąc teraz atakować musieli się odpowiednio przygotować. To co było możliwe niejako z marszu, w sierpniu 1944 r., gdy niemiecki front na terytorium Polski rozsypał się, było niemożliwe w październiku. Dlatego ofensywa sowiecka mogła ruszyć dopiero w styczniu 1945 r. i dotarła do Belina w kwietniu 1945 r. Na zajmowanie całych Niemiec było już za późno.
W takiej perspektywie Powstanie Warszawskie 1944 r. zyskuje całkiem inne znaczenie. Nie tyle jest przegraną doraźnie bitwą o zachowanie niepodległości Polski, ale staje się wydarzeniem o podstawowym znaczeniu strategicznym dla powojennych losów całej Europy. Bowiem nawet jeśli Stalinowi nie udałoby się zająć Francji, to już tylko opanowanie całych Niemiec miałoby katastrofalne konsekwencje dla przyszłości naszego kontynentu. Nie powstałoby przecież główne europejskie mocarstwo zbudowane przez Konrada Adenauera, Republika Federalna Niemiec. Byłaby natomiast tylko jedna potężna komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna a potencjał niemiecki w całości zasilałby blok sowiecki. Werner von Braun nie budowałby rakiet dla Amerykanów tylko dla Stalina. .Jakie to miałoby następstwa w „zimnowojennym” starciu bloku zachodniego z Sowietami nie trzeba mówić.
Powstanie zakończyło się klęską więc była to przegrana, ale była to przegrana DORAŹNA. Cel dla którego podjęto walkę, niepodległość, został w końcu osiągnięty. Żołnierze Powstania 1944 doczekali dni, gdy Związek Sowiecki zawalił się. Jednym ze źródeł tej „największej katastrofy geopolitycznej XX wieku i wielkiego dramatu Rosjan”, jak powiedział Władimir Putin, było Powstanie Warszawskie 1944 r.
*********************
W 1920 r. pod Warszawą Polacy zatrzymali bolszewicki marsz na Europę. Zwycięstwo polskiego wojska powstrzymało komunizm. W 1944 r. Powstańcy Warszawy pokrzyżowali Stalinowi jego plany podboju Europy. Trzeba uświadamiać nie tylko w Polsce, ale też na Zachodzie, czym było Powstanie Warszawskie i aby zrozumiano jak ważną dla bezpieczeństwa kontynentu rolę odgrywa Polska.
Mówimy Gloria Victis (Chwała Zwyciężonym) w 1944 r., którzy, jak dziś widzimy, nie przegrali.
Inne tematy w dziale Kultura