Różnie mnie nazywano. W trakcie odbywania służby wojskowej (miałem dwadzieścia lat) politruk widząc na mojej głowie polówkę z usztywnionymi rogami, wyglądała niczym przedwojenna rogatywka, sarknął – „wyglądacie jak sanacyjny oficer”.
W donosie na mnie kolegów studentów do rektora Uniwersytetu Wrocławskiego nazwano mnie „wrogiem socjalizmu” – zostałem usunięty ze studiów doktoranckich.
„Kolego jesteście niebezpieczny dla PAX-u” usłyszałem od Ryszarda Reifa, gdy w 1976 r. wyrzucano mnie z tego stowarzyszenia.
Z materiałów szkoleniowych PZPR dowiedziałem się, że jestem „element antysocjalistyczny”. Byłem też „sługusem bońskich odwetowców” („Żołnierz Wolności”), „agentem CIA” („Trybuna Ludu”), „wrogiem klasy robotniczej” („Gazeta Wrocławska”).
Prokuratura PRL uważała, że „obalam przemocą ustrój”, „godzę w sojusz polsko-radziecki” i „szkaluję ZSRS” twierdząc, że NKWD jest sprawcą mordu w Katyniu. Sąd wojskowy skazał mnie za to na pięć lat więzienia.
Esbecy w zaufaniu szeptali, że jestem „białoruskim Żydem”, „banderowcem, ukraińskim nacjonalistą”, to pewnie z racji mojego nazwiska, a żona będąc na sali sądowej, gdy mnie sądzono usłyszała, jak jeden esbek mówił do drugiego: „najgorszy jest ten skur..syn z ruskim nazwiskiem, ani słowa w śledztwie nie powiedział”.
„W Polsce nie ma żadnych więźniów politycznych, a wy jesteście kryminalista” usłyszałem od naczelnika więzienia w Barczewie. Moja żona dowiedziała się, że ma męża przestępcę, gdy ją w stanie wojennym w 1981 r. zamykano w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim.
„Warchołem niszczącym ideę okrągłego stołu” nazwał mnie „Dziennik Bałtycki”, ale też nazywano mnie „oszołomem”, „kimś bez znaczenia”, „owładniętym nienawiścią” (m.in. „Gazeta Wyborcza”).
Szef kontrwywiadu WSI meldował w 2000 r. ministrowi Komorowskiemu, że jestem „podejrzany o popełnienie przestępstw”. W mediach twierdzono, że „toleruję korupcję w MON” (Anna Marszałek) i jestem „skorumpowanym politykiem” (Julia Pitera). W mediach wylało się na mnie morze oszczerstw i kłamstw.
Byłem też nazywany „planktonem politycznym” („Polityka”), „funkcjonariuszem WSI” (pewna prawicowa blogerka) i „rozbijaczem prawicy” – też jak najbardziej autor „prawicowy”, a pewien rosyjski ekspert wojskowy nazwał mnie skromnie tylko ”wariatem”.
Ostatnio rozmawiałem z red. Prusinowskim. W internecie wypowiadali się obserwujący naszą rozmowę. Mówili o mnie z pogardą, obraźliwie, drwili ze mnie – nie należałem do PiS, a według nich jestem „pisowskim trollem”.
Przybył więc mi jeszcze jeden tytuł nadany przez nienawistników, ale też ludzi niemądrych, bezmyślnych.
https://www.youtube.com/watch?v=0c2BCr2TLbw
Inne tematy w dziale Kultura