W PRL rządziła komunistyczna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, oczywiście pod ścisłym nadzorem towarzyszy z Moskwy. Były też „stronnictwa sojusznicze” Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne działające pod ścisłym nadzorem towarzyszy z PZPR.
Po zawaleniu się Polski „Ludowej” i spektaklu porozumienia przy Okrągłym Stole ostatni I sekretarz KC PZPR Mieczysław Rakowski na ostatnim zjeździe partii zarządził – sztandar wyprowadzić. Następnie doszło do cudownej przemiany komunistów. Na gruzach PZPR utworzyli Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, którą następnie przepoczwarzyli w Sojusz Lewicy Demokratycznej i dziś tworzą Nową Lewicę wraz kilkoma pomniejszymi grupkami zwalczając Kościół, antyklerykalni pod tęczowymi flagami LGBT. Zdobyli 26 mandatów poselskich, ich lider cieszył się, że znowu będą rządzić, ale nie mają takich wpływów jak na początku istnienie III Rzeczypospolitej.
Zastanawiano się do jakiej tradycji nawiążą pokomunistyczni "socjaldemokraci" – padało pytanie, czy więcej będzie nawiązań do patrioty socjalisty Ignacego Daszyńskiego, czy do międzynarodowego bolszewika Feliksa Dzierżyńskiego. Ostatecznie okazało się że wygrał Żelazny Feliks tyle, że pod tęczowym (LGBT), a nie czerwonym sztandarem.
„Sojusznicy” PZPR też doświadczyli przemian. W III Rzeczpospolitej Stronnictwo Demokratyczne po licznych wewnętrznych zaburzeniach stało się słabiutkim ugrupowaniem pozaparlamentarnym usiłującym coś uzyskać deklarując poparcie dla Platformy Obywatelskiej lub PSL.
Zjednoczone Stronnictwo Ludowe wyszło na przemianach ustrojowych dużo lepiej – przyznało się do tradycji Polskiego Stronnictwa Ludowego, Wincentego Witosa i Stanisława Mikołajczyka przemilczając taktownie ZSL-owski korzeń. Dzięki temu stronnictwo zdołało zbudować istotną pozycję stając się ugrupowaniem współrządzącym, a nawet rządzącym Polską (premier Waldemar Pawlak).
W wyborach 15 października br. PSL startowało w koalicji „Trzecia Droga” wraz z ugrupowaniem Polska 2050. Wśród zdobytych 65 mandatów PSL przypadły 32.
Sytuacja w jakiej znalazła się III Rzeczpospolita w obliczu zagrożenia utratą suwerenności (berlińsko-brukselski plan utworzenia państwa europejskiego) stawia PSL w trudnym położeniu – ugrupowania opozycyjne, z którymi zamierza utworzyć koalicję i współrządzić Polską są niezwykle „europejskie”, chętne by spełniać oczekiwania unijnych biurokratów. To co mówią politycy PSL wskazuje, że oni są temu niechętni, czasem nawet przeciwni. Jednak odrzucają jakąkolwiek współpracę ze Zjednoczoną Prawicą, w przyszłym sejmie największym ugrupowaniem parlamentarnym.
PSL ma wybór: stanąć z siłami broniącymi suwerenności państwa polskiego, czy trwać w obozie godzących się na jej likwidację. Alternatywa jest tym samym wybór tradycji PSL, obrony Niepodległej, czy przyjęcie postawy ZSL, kolaborowania z obecną siłą „kierowniczą” na szkodę Polski.
.........................................................................................................
Żelaznym marszałkiem sejmu PRL był przewodniczący ZSL Stanisław Gucwa nazywany „nie widzę nie słyszę” bowiem nie widział, aby ktoś sprzeciwiał się komunistycznym rządom. Wiele wskazuje, że to nie Witos, ale Gucwa zwycięży dziś w PSL.
Inne tematy w dziale Polityka