W wojsku obowiązuje zasada jednoosobowego dowodzenia. Na każdym szczeblu poczynając od drużyny i plutonu, poprzez bataliony, pułki, brygady i dywizje na całości sił zbrojnych kończąc zawsze mamy jednego dowódcę. Istnieje też hierarchia stanowisk dowódczych; dowódca niższego szczebla , np. kompanii, nie może rozkazywać dowódcy wyższego szczebla, batalionu. Z kolei dowódca wyższego szczebla może rozkazywać wszystkim żołnierzom w jednostkach podporządkowanych, ale czyni to wydając rozkazy podległym dowódcom niższego szczebla – dowódca pułku rozkazuje dowódcom batalionów, ci dowódcom kompanii, oni dowódcom plutonów, którzy rozkazują dowódcom drużyn – taką drogą rozkaz dowódcy pułku trafia do każdego żołnierza służącego w tym pułku. Taki mechanizm uruchamiania działań w wyniku wydania rozkazu mamy w wojsku.
Dziwna reforma
W siłach zbrojnych RP funkcjonował system dowodzenia w którym najwyższe stanowisko dowódcze zajmował szef Sztabu Generalnego WP („pierwszy żołnierz Rzeczypospolitej”), jemu podlegali dowódcy poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. W grudniu 2012 r. minister obrony Tomasz Siemoniak zaprezentował założenia „reformy systemu kierowania i dowodzenia”, które powstały w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego prezydenta Komorowskiego, obrobione wojskowo przez pełnomocnika MON ds. reformy systemu zarządzania, kierowania i dowodzenia gen. Mirosława Różańskiego. Następnie w Sejmie uchwalono ustawę wprowadzającej ten system , a Komorowski mianował gen. Różańskiego Dowódcą Generalnym.
W przyjętym systemie dowodzenia na szczeblu najwyższym rozdzielono dowodzenie pomiędzy szefa Sztabu Generalny Wojska Polskiego, Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, wszystkich bezpośrednio podporządkowując ministrowi obrony narodowej. Zlikwidowano dowództwa rodzajów sił zbrojnych, ale nie rodzaje sił zbrojnych, którymi mieli dowodzić dowódcy generalny i operacyjny będący OBAJ dowódcami tych samych rodzajów sił zbrojnych. W dziwnej roli został obsadzony szef SG WP, który przestał być najwyższym dowódcą, a stał się „doradcą” ministra obrony pomagającym mu w kierowaniu całokształtem sił zbrojnych. Szef SG WP mógł więc nadal dowodzić „podpowiadając” ministrowi obrony, który jest przełożonym dowódców, generalnego i operacyjnego. Ministrem jest cywil, który, jak wiadomo z praktyki obsadzania tych stanowisk, nie ma szerszej wiedzy wojskowej więc „doradca” szef SG WP ma tu wielkie pole do popisu - może dowodzić wojskiem zza pleców ministra nie ponosząc przy tym żadnej odpowiedzialności za rozkazodawstwo.
„Reforma” systemu dowodzenia została wdrożona w 2014 r. w czasie, gdy wybuchł konflikt na Ukrainie. Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało się wówczas, że nie zakończono prac nad przygotowaniem systemu dowodzenia i funkcjonowania sił zbrojnych w warunkach wojny. Kadra przerzucana z likwidowanych dowództw rodzajów sił zbrojnych nie wiedziała, co ma robić w przypadku rozpoczęcia się konfliktu zbrojnego. System dowodzenia siłami zbrojnymi wyglądał niczym smok z trzema głowami (dowódcami).
Wódz Naczelny
System dowodzenia dodatkowo skomplikowało rozwiązanie przyjęte w związku z art. 134 Konstytucji RP który stanowi, że: „Na czas wojny Prezydent Rzeczypospolitej, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, mianuje Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych”. „Reformatorzy” postanowili, że w czasie pokoju prezydent będzie wskazywał kandydata na naczelnego dowódcę, który zresztą będzie tylko „kandydatem na kandydata” bowiem w momencie wybuchu wojny premier może wnioskować a prezydent mianować każdego innego wojskowego na naczelnego dowódcę.
Założeniem tego rozwiązania było przyjęcie, że kandydat powinien przygotować się do sprawowania funkcji dowódczych w czasie wojny. Kandydat będzie „mógł brać udział” w strategicznych grach i ćwiczeniach obronnych, planowaniu użycia sił zbrojnych do obrony państwa oraz w przygotowywaniu wojennego systemu dowodzenia siłami zbrojnym, ale nie wiadomo czy np. może wydawać jakieś polecenia dowódcom - generalnemu i operacyjnemu i czy oni muszę je wykonywać.
Irytujące jest, że przyszłego głównodowodzącego nazwano „naczelnym dowódcą”. W polskiej tradycji nazywano go Wodzem Naczelnym. Godność taką pierwszy raz ustanowiono w okresie Księstwa Warszawskiego, był nim min. wojny książę Józef Poniatowski. Do tej nazwy wrócono w II Rzeczypospolitej, Wodzem Naczelnym był marsz. Józef Piłsudski, po nim marsz. Edward Śmigły-Rydz, a następnie gen. Władysław Sikorski. Ostatnim (od 26 lutego 1945 do 21 czerwca 1945) gen. Władysław Anders.
W utworzonym pod sowiecką kuratelą „ludowym” Wojsku Polskim najwyższe stanowisko dowódcze i stopień Marszałka Polski otrzymał Michał Żymierski, były generał WP zdegradowany za korupcję i sowiecki agent. W ZSRS tytuł wodza przysługiwał tylko Stalinowi więc Żymierski został nazwany z rosyjska naczelnym dowódcą (glavnokomanduyushchim). Jak widać ta „tradycja” ciągle w Polsce obowiązuje.
W końcu zmiana
W listopadzie 2015 r. prezydent Andrzej Duda powołał rząd premier Beaty Szydło. Ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który zapowiedział daleko idące zmiany w siłach zbrojnych w tym przebudowę systemu dowodzenia i - jak rozumiałem – przewrócenie jednoosobowego dowodzenia na szczeblu najwyższym. Zmiana była/jest konieczna, chociaż nie powinien to być prosty powrót do tego co było przed „reformą” bowiem tamten system też wykazywał istotne braki.
Ministerstwo Obrony Narodowej w grudniu 2016 r. przekazało do uzgodnień resortowych projekt ustawy wprowadzający nowy system dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP, ale na tym pozostało. Minęło wiele miesięcy i nic się nie zmieniało. Co gorsza Macierewicz jeszcze bardziej skomplikował procesy dowodzenia bowiem powołując potrzebny bardzo nowy rodzaj sił zbrojnych, Wojska Obrony Terytorialnej, mianował podporządkowanego sobie dowódcę WOT. Tym samym nowy rodzaj sił zbrojnych znalazł się poza kompetencjami dowódców, jak by nie było obu dowódców rodzajów sił zbrojnych, generalnego i operacyjnego. Szczęśliwie postanowiono, że siłami zbrojnymi RP w czasie pokoju znowu będzie dowodził (w imieniu szefa MON) Szef Sztabu Generalnego WP i jemu będą podlegali dowódcy Generalny i Operacyjny. Tak więc na szczeblu najwyższym przywrócono wreszcie jednego dowódcę.
Sierpień 2023 r. Prezydent Andrzej Duda w przeddzień Święta Wojska Polskiego: „Proszę się spodziewać w najbliższym czasie propozycji zmian w zakresie tego systemu. Już jakiś czas temu mówiliśmy, że jest przygotowywana druga część, drugi etap nowego systemu kierowania i dowodzenia Polskim Wojskiem. Tak jest on realizowany i prace zmierzają ku końcowi, ale nie mamy już w tej chwili żadnej wątpliwości, że istotnych zmian potrzebują także i struktury. … Jest zdecydowana potrzeba ujednolicenia systemu dowodzenia.”
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało właśnie, że prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej w razie zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Ma nastąpić ujednolicenia systemu dowodzenia, powstanie jedno Dowództwo Sił Połączonych podporządkowane szefowi Sztabu Generalnego WP. Zostaną odtworzone dowództwa rodzajów sił zbrojnych.
No właśnie, jest taka – rzekłbym – zdecydowanie pilna potrzeba...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo