Regulaminy Armii Czerwonej przewidywały rozpoznanie walką (razwiedka bojem). Był to sposób zdobywania informacji przed zamierzonym atakiem. Polegał na pozorowanym uderzeniu na nieprzyjaciela celem zmuszenie go do użycia wszystkich środków obrony jakimi na danym odcinku frontu dysponował. W ten sposób, gdy wróg otwierał ogień ujawnieniał swoje siły i rozmieszczenie uzbrojenia, broni maszynowej, artylerii. Jednak oddziały wysyłane do takiego „rozpoznania” szły na stracenie, ginęły pod ogniem nieprzyjaciela, który myślał, że odpiera rzeczywiste natarcie. Dlatego sowieccy dowódcy wysyłali do tych ataków najczęściej kompanie, bataliony karne. Żołnierze tych jednostek mieli taki wybór, że mogli zginać od kul wroga, albo enkawudzistów z oddziałów „zaporowych” strzelających do cofających się sołdatów, jeśli ci nie chcieli atakować.
Ta okrutna i krwawa metoda „rozpoznawania” wroga Sowieci zaaplikowali także jednostkom „ludowego” Wojska Polskiego organizowanego przez Stalina w czasie II wojny światowej m.in. w bitwie pod Lenino, która była krwawą jatką i chociażby przy przełamywaniu Wału Pomorskiego.
Obserwujemy działania wojenne na Ukrainie. Wszyscy wypatrują, czy ruszyła kontrofensywa ukraińska. Wojska ukraińskie rzeczywiście atakują na kliku kierunkach, ale postępy są liczone w metrach, w najlepszym przypadku jednego kilometra. Pojawiły się wyjaśnienia tej sytuacji – coraz częściej słyszymy, że Ukraińcy dokonują rozpoznania walką chcąc wykryć, gdzie są słabe punkty w obronie Rosjan, aby tam następnie uderzyć. Nie wydaje się, aby tak było.
Współcześnie nie trzeba dokonywać jakichś samobójczych ataków, aby wykryć jakimi środkami obrony dysponuje nieprzyjaciel. Współczesne armie dysponują różnorodnymi środkami rozpoznania lotniczego, z kosmosu i mogą w czasie rzeczywistym sledzić dyslokację sił wroga, umocnienia, miejsca gdzie znajdują się składy i magazyny. W istocie rzecz sprowadza się do tego jak bardzo zaawansowane są środki rozpoznania elektronicznego pozwalające możliwie najdokładniej, nie ulegając złudom maskowania pokazać, co się dzieje po stronie wroga, gdzie rozmieszczają się jednostki wojskowe, ciężkie uzbrojenie, miejsca centrów dowodzenia, zaopatrzenia wojsk i jak funkcjonuje sieć logistyczna, transport wojsk. Porównując możliwości jakimi dysponuje strona ukraińska (wsparcie NATO) nie można mieć wątpliwości, że w tym obszarze Ukraińcy mają przewagę nad Rosjanami. W jakim więc celu dowództwo ukraińskie prowadzi walki, które mogą przypominać rosyjskie rozpoznanie walką?
Zasadniczym brakiem jaki wykazują Rosjanie w czasie wojny z Ukraińcami jest niedobór liczby żołnierzy. Atakujący powinien mieć zawsze co najmniej 3-4 krotną przewagą nad atakowanym. Przy czym nie wystarczy taką przewagą dysponować lokalnie, taktycznie, na krótkim odcinku frontu, ale trzeba ją mieć na całym froncie czyli w wymiarze strategicznym. Ukraina zaatakowana przez Rosję w lutym 2022 r. rozwinęła swoją armię do 600-700 tys. żołnierzy. Jakiś czas temu głównodowodzący gen. Załuzny ogłosił, że armia Ukrainy zostanie rozwinięta do miliona żołnierzy. Nie wiadomo oczywiście jaki jest stan ukraińskiej armii, ale wiadomo, że zdołano sformować kilkanaście nowych brygad a tylko kilka z nich (trzy-cztery) bierze obecnie udział w walkach. To oznacza, że dowództwo ukraińskie dysponuje znacznymi siłami, które jeszcze nie zostały użyte.
Jak wygląda strona rosyjska? Putin uderzając na Ukrainę wg danych ogłaszanych na Zachodzie miał 170 tys. wojska. Siły takie były oczywiście niewystarczające i Rosja usiłowała podnieść ich liczbę. W końcu września Putin podpisał dekret „O ogłoszeniu częściowej mobilizacji w Federacji Rosyjskiej”. Zakładano przeprowadzenie naboru do Sił Zbrojnych FR obywateli zobowiązanych do służby wojskowej. Minister obrony Siergiej Szojgu poinformował, że chodzi o 300 tys. rezerwistów. Szło to Moksalom nieudolnie, tysiące ich uciekło za granice, trzeba było „mobilizować” więźniów. W każdym razie uważa się, że obecnie Putin ma na froncie ukraińskim trochę ponad 300 tys. sołdatów, a jeśli uwzględnić wycofanie najemników Prigożyna, to oznacza, że Rosjanom daleko do potrzebnej przewagi – musieliby mieć na froncie 3 mln wojska, czyli 10 razy więcej niż mają teraz. Co więcej, to Ukraińcy mogą mieć nad Rosjanami 3-krotną przewagą i szanse na odniesienie sukcesu w wojnie.
Wróćmy jednak do pytania, dlaczego Ukraińcy obecnie zachowują się tak jak zachowują? Powinni przecież ruszyć całą siłą, do czego ich namawiają rożni „stratedzy” zwłaszcza teraz po puczu Prigożyna. Tymczasem prezydent Ukrainy prosi, aby nie popędzać jego armii. Myślę, że obecne działania Ukraińców mają następujące wyjaśnienie; uderzając w różnych kierunkach małymi siłami sprawiają, że Rosjanie nie wiedzą gdzie tak naprawdę będzie główny kierunek uderzenia. Obawiając się ataku muszą w miejsca, gdzie wojska ukraińskie uderzają, wszędzie, gromadzić siły, które będą w stanie przeciwstawić się ukraińskiemu głównemu natarciu. A skoro Rosja nie ma dość wojska to musi zabierać żołnierzy z odcinków mniej zagrożonych i przesuwać tam, gdzie atakują Ukraińcy. Rozpoznanie jakim dysponują Ukraińcy powinno im pokazać na jakim odcinku Rosjanie będa słabsi i w te miejsce Ukraińcy uderzą. Toczone obecnie walki to nie jest „rozpoznanie walką” tylko sposób na zmuszenie Rosjan do takiego przesunięcia/dyslokacji sił, aby w następstwie w rosyjskiej obronie pojawiło się miejsce, gdzie można będzie przeprowadzić skuteczną kontrofensywę.
Inne tematy w dziale Polityka