"Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek w Europie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój."
Franklin Delano Roosevelt
W dziejach są zdarzenia, które mają istotne znaczenie dla przyszłości. Angielski dyplomata Edgar D’Abernon obserwując zmagania Polaków z najazdem bolszewickim w 1920 r. stwierdził, że bitwa warszawska była osiemnastą decydującą bitwą dla losów świata. Przegrana Polski skutkowałaby wejściem bolszewików do Niemiec i opanowaniem Europy. To oznaczałoby kres cywilizacji europejskiej. Rola Polski jako przedmurza broniącego Europy była w tym przypadku bezsporna i widoczna.
Sięgając do historii staramy się odgadnąć zamiary stron, dociekamy, co ktoś zamierzał, na ile rozpoznał sytuację, wreszcie co osiągnął, rozpoznajemy jakie były następstwa zdarzeń. Spojrzenie po latach pozwala dostrzec skutki, których nie mogli przewidywać ludzie uczestniczący w danym zdarzeniu.
W Polsce powstają opracowania paranaukowe, gdzie werwa publicystyczna wytyka głupotę i nieudolność polityków i wojskowych wspominając 1939 r., udział w II wojnie światowej i zwłaszcza Powstanie Warszawskie 1944 r. Bohaterstwo żołnierzy AK i poświęcenie tysięcy warszawiaków przeciwstawiających się złu irytuje uważających, że ze złem można układać się i należy współpracować z szubrawcami dla zachowania dóbr materialnych, a zwłaszcza życia. Pojawiają się dywagacje na temat realizmu w polityce (ma on skłaniać do kapitulowania przed silniejszym bandytą) i zapewnienia o szkodliwości respektowania moralności w polityce. Dla politycznej skuteczności – słyszymy często - trzeba odrzucać moralność, a nawet ulegać złu zapominając o czymś tak niepraktycznym jak honor. Sfera wartości i nakaz, aby dla ich obrony ryzykować życiem jest uznawane za głupstwo nie warte uwagi.
Zdarzeniem mocno oddziałującym na świadomość narodową Polaków jest ciągle Powstanie Warszawskie 1944 r. Czy mogą mieć rację krytycy powstańczego zrywu, że poza gruzami stolicy i tysiącami zabitych, zamordowanych tak naprawdę nic więcej nie ma?
Powstanie Warszawskie było czynem zbrojnym, który miał zapewnić utrzymanie przez Polskę niepodległości. Powstanie poniosło klęskę. Ale po upływie dziesięcioleci, widzimy współcześnie, że sprawa o którą walczyli Powstańcy zwyciężyła. Tej zależności nie mogą pojąć potępiający Powstanie, patrzący na nie tak, jakby pozostali w 1945 r. i z takiej tylko perspektywy oceniali powstańczy zryw.
Przed laty francuski historyk Stephane Courtois ogłosił, że odwiedzając jedno z archiwów rosyjskich trafił na dokumenty wykazujące, że Powstanie Warszawskie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała też dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami. Courtois jest historykiem komunizmu („Czarna księga komunizmu”). Waga jego informacji powinna mieć duże znaczenie dla oceny Powstania Warszawskiego. Szkoda, że nie została potwierdzona szczegółowymi badaniami, np. polskich historyków – być może dlatego, że archiwa rosyjskie są dla polskich historyków trudno dostępne. Spójrzmy jednak na Powstanie Warszawskie uwzględniając kontekst zasygnalizowany przez francuskiego historyka.
Europa sowiecka
Walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. i trwały do 2 października. W tym czasie Sowieci rzeczywiście stanęli na linii Wisły. Lądowanie wojsk alianckich w Normandii, miało miejsce 6 czerwca 1944 r. W sierpniu trwała bitwa pod Falaise (7-go) i wyzwolono Paryż (25-go). We wrześniu miała miejsce nieudana aliancka operacja powietrzno-desantowa „Market-Garden”. A jeszcze w grudniu 1944 r. Niemcy podjęli kontrofensywę w Ardenach i zadali aliantom poważne straty powodując opóźnienie o siedem tygodni ataku aliantów na Niemcy. W tym czasie na terenach między Warszawą a Berlinem oraz pomiędzy Karpatami a Bałtykiem Niemcy nie miały sił by powstrzymać milionowe sowieckie armie z tysiącami czołgów i samolotów. Sowieci po uchwyceniu przyczółków na lewym brzegu Wisły z łatwością mogli przerzucać na zachód masy wojsk. Podjęta w tych warunkach ofensywa do listopada 1944 r. doszła by do Berlina. Stad do zachodnich krańców Niemiec byłoby tylko ok. 450-600 km, zajęcie całych Niemiec przez wojska sowieckie było realne. Forsowanie Renu, wkroczenie wojsk alianckich na teren Niemiec miało miejsce dopiero 7 - 24 marca 1945 r. Rosjanie mieliby więc dość czasu, gdyby nie półroczny postój na Wisłą, aby zająć całe Niemcy. Historyk Józef Szaniawski podawał, że marszałek Wasyl Czujkow, jeden z dowódców sowieckich w nieocenzurowanej wersji pamiętników napisał: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej - nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (...) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej."
Czy udałoby by się Sowietom zająć Francję? Powstaje przecież wątpliwość kto tak naprawdę panował na terenach wyzwolonych Francji – Alianci, czy francuscy komuniści (w tymczasowym rządzie de Gaulle'a jedna trzecia ministerstw była w rękach komunistów, szef partii komunistycznej zajadły stalinowiec Maurice Thorez był wicepremierem - dodajmy skazany w 1940 r. na śmierć za dezercję z wojska w obliczu agresji niemieckiej.) Stalin miał naprawdę mocne aktywa we Francji, w Belgii, we Włoszech i nie wiadomo, czy z nich by zrezygnował, a dalej...czy USA byłyby w stanie zawiesić wojnę z Japonią, aby bronić Francji przed „wujaszkiem Joe”, jak pieszczotliwie Roosevelt nazywał Stalina?
W październiku 1942 r. na tysiącach stacji kolejowych w USA rozwieszono mapę Gomberga (od nazwiska jej podejrzanego wydawcy). Pojawiły się opinie, że przedstawiony na mapie "Zarys powojennej mapy Nowego Świata" opracowały sowieckie tajne służby lub, że powstał on w kręgu wpływowej w USA Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) - w każdym razie nikt tych map nie usuwał. U spodu mapy wydrukowano program, który zaczynał się od słów "Taka będzie nasza polityka". Punkt nr 14 głosił: „ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich) trzecia co do wagi militarna siła, w kooperacji z USA jako siłą dla wolności i utrzymania światowego pokoju, przejmie kontrolę nad wyzwolonymi, zdezorganizowanymi, przylegającymi do jej granic terenami, łącznie z Niemcami i Austrią, które będą reedukowane i w końcu zostaną dołączone jako równorzędne republiki ZSRR, jak w przybliżeniu zaznaczono na mapie.” Na mapie nie tylko Europę Środkowo-Wschodnią, ale też całe Niemcy wskazywano jako obszar sowiecki. Wieść o tym trafiła do Watykanu. Papież Pius XII prosił arcybiskupa Nowego Jorku Francisa Spellmana o wyjaśnienie sprawy u prezydenta Roosevelta. Biskup usłyszał od prezydenta USA: "Naszym celem nie jest ratowanie czegokolwiek wEuropie przed Sowietami. Najlepiej byłoby, gdyby Stalin zajął Europę do kanału La Manche, to wtedy będzie tam nareszcie spokój."
W Polsce ciągle budzi zdziwienie dlaczego Roosevelt oddawał Europę Sowietom. Stało się tak bowiem Roosevelt chciał uczynić z USA mocarstwo dominujące w świecie zachodnim, a w tym świecie rywalem USA nie był ZSRR, ale… Imperium Brytyjskie. Stalin był z innego świata, nie mógł zagrozić pozycji USA na Zachodzie. Zgoda na sowieckie nabytki terytorialne w Europie odpowiadała Rooseveltowi bowiem osłabiała Anglię czyli umacniała pozycję USA w świecie zachodnim.
Bałkany czy Normandia
Kiedy zachodni alianci rozważali kwestię inwazji na Europę i pokonania Niemiec Winston Churchill był zwolennikiem uderzenia w tzw. miękkie podbrzusze Europy, czyli na Bałkany i stąd na północ ku wybrzeżom Bałtyku. Chodziło mu o to, aby zająć przed wojskami sowieckimi środkową część kontynentu, zmusić okrążone Niemcy do kapitulacji, ale też nie wpuścić Sowietów do Europy. Prawdopodobne było, że skierowana na Bałkany główna ofensywa aliantów, w której wojska polskie (armia gen. Andersa) odgrywałyby istotną rolę, zakończy się sukcesem. Temu celowi służyły tajne rozmowy organizowane m.in. przez polski wywiad z rządami Rumunii, Bułgarii i Węgier, które chciały przejść na stronę aliantów. Oczywiste było, że istotnym wsparciem ofensywy alianckiej byłyby też siły podziemia w Jugosławii, Grecji, Słowacji, i największe – w Polsce.
Stalin wiedział o planach Churchilla; Sowieci dysponowali swoją agenturą w wywiadzie brytyjskim (Piątka z Cambridge). Moskwa zabiegała więc, aby lądowanie aliantów miało miejsce jak najdalej od Bałkanów, w północnej Francji. Prezydent USA poparł stanowisko sowieckie. W rezultacie inwazja miała miejsce w Normandii, a nie na Bałkanach. Wykonano tylko drugorzędną ofensywę w rejonie Morza Śródziemnego, a II Korpus Polski wyzwalał Włochy. Armia Krajowa w okresie okupacji niemieckiej przygotowywała się do Powstania Powszechnego. Miało ono wybuchnąć, gdy ruszy ofensywa aliancka na Bałkanach i wojska sojusznicze zbliżą się do granic Rzeczypospolitej. W podziemiu przygotowywano odtworzenie przedwojennych dywizji i brygad WP, które miały otrzymać uzbrojenie z Zachodu, miała lądować brygada spadochronowa, w tym celu formowana w Anglii i dywizjony polskiego lotnictwa, na lotniskach opanowanych przez AK. Lądowania na Bałkanach nie było, strategiczny plan związanego z Brytyjczykami rządu RP zawiódł. Władze polskie uznały, że nie ma warunków do Powstania Powszechnego również dlatego, że zaopatrzenia dla AK nie było.
W 1944 r. Polskę zajmowali Sowieci. Pojawił się wówczas problem jak polskie państwo podziemne ma reagować na wkroczenie Sowietów. Stalin przekonywał Roosevelta, że rząd polski nie ma żadnych sił w okupowanym kraju, a walkę z Niemcami prowadzą tylko współpracujący z nim komuniści. Komendant Główny AK informował rząd RP w Londynie, że jeśli AK nie podejmie żadnych działań, a dojdzie do ataków na cofających się Niemców ze strony partyzantki komunistycznej, to Polacy je poprą i dojdzie do skomunizowania kraju. Postanowiono, że zostanie przeprowadzona Akcja Burza w ramach której AK będzie atakować Niemców i prezentować się wkraczającym Sowietom jako „gospodarz terenu”. Działania takie były bardzo ryzykowne, bowiem oznaczały dekonspirację AK, jednak uznano, że wystąpienie dużych sił wyprowadzonych z podziemia powinno nie tylko skłonić Amerykanów i Anglików do uznania tego faktu, ale też utrudnić Sowietom działania represyjne przeciwko AK. Komendant AK zwracał też uwagę, że bierność byłaby niezrozumiała dla żołnierzy AK i mogłaby skutkować przechodzeniem na stronę formacji komunistycznych, które walkę z cofającymi się Niemcami będą podejmować. W Akcji Burza jako szczególne miejsca działań typowano ośrodki miejskie (Wilno, Lwów) gdzie wystąpienie w roli gospodarza uznawano za szczególnie ważne. Nie przewidywano, takich działań na ternie Warszawy. Decyzję w tej kwestii podjęto dopiero po ustaleniu, że komuniści usiłują sprowokować walki w stolicy i tym sposobem opanować stolicę Polski dla Sowietów. Wtedy dopiero władze polskie uznały, że trzeba podjąć akcję wyzwoleńczą także w stolicy. Nazwano te działania Powstaniem i ciągle jest mylone z Powstaniem Powszechnym, gdy wspomina się, że gen. Sosnkowski był przeciwny powstaniu. Był przeciwny Powstaniu Powszechnemu, ale dopuszczał podejmowanie walk wyzwoleńczych na terenie miast, jeśli byłaby szansa usunięcia okupanta niemieckiego zanim nadejdą Sowieci, gen. Sosnkowski dopuszczał więc także podjęcie próby wyzwolenia Warszawy.
Znaczenie powstania
Dlaczego jednak Stalin nie opanował Europy? Są przecież twierdzący, że gdyby tego chciał to po prostu ominął by walczącą Warszawę i ruszył na zachód. Nie zrobił tego. Nie mógł zostawić na zapleczu frontu kilkudziesięciotysięcznego zgrupowania AK i wielkie miasto, które było stolicą państwa członka koalicji antyhitlerowskiej. Musiałby Warszawę podporządkować, spacyfikować, używając dużych sił – a wtedy też wybuchłoby powstanie, tyle że antysowieckie. To nie było Wilno leżące na terenach, które zachodni alianci już oddali Stalinowi, ale Warszawa, znajdująca się na ziemi, która nawet dla Churchilla i Roosevelta miała stanowić terytorium Polski po zakończonej wojnie. Natarcie na zachód z ominięciem Warszawy sprawiłoby wycofanie Niemców i... opanowanie Warszawy przez AK - rozwiązanie dla Stalina jak najgorsze. Stąd decyzja Stalina – stać w miejscu i czekać, aż Niemcy zamordują Warszawę. Pacyfikacja Warszawy rękami niemieckimi była rozwiązaniem dla Stalina najlepszym.
Jak to więc było z Powstaniem Warszawskim, które wg krytyków „było na rękę Stalinowi”? Warszawa z Delegaturą Rządu, Komendą Główną AK i warszawskim zgrupowaniem AK była dla Stalina dużym kłopotem. Pacyfikacja takiego ośrodka wymagała znacznych sił bezpieczeństwa i byłaby trudna do przełknięcia dla aliantów. Jednocześnie trwała Akcja „Burza” i Sowieci wiedzieli, że AK jest realną siłą, chociaż słabo uzbrojoną. Sowiecki wywiad miał jednak informację, że w ramach „Burzy” nie są przewidziane działania na terenie Warszawy. Powstał wtedy u Sowietów zamiar, aby sprowokować jakąś akcję zbrojną w Warszawie oskarżając przy tym dowództwo AK, że nie chce walczyć z Niemcami i w ten sposób opanować stolicę Polski.
Sowiecka radiostacja Kościuszko już w lipcu zaczęła wzywać: „Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska sowieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”
Sowieci rozrzucali z samolotów ulotki, nawoływali ludność Warszawy do atakowania Niemców. Rozwiesili w Warszawie afisze podające fałszywie, że przedstawiciele polskiego rządu i dowódcy AK uciekli z Warszawy, a władzę nad siłami zbrojnymi przejmuje współpracujący z komunistami komendant Polskiej Armii Ludowej. Była to zamierzona prowokacja która miała doprowadzić do niekontrolowanego wybuchu. Sowieci sądzili, że żołnierze AK nie otrzymując rozkazu do walki spontanicznie podejmą bój, a wówczas wojska sowieckie, w tym armia Berlinga i komunistyczna agentura (PPR) zajmą Warszawę. W sztabie marszałka Rokossowskiego (2 Front Białoruski) opracowano plan opanowania stolicy Polski - wojska sowieckie miały ruszyć 8 sierpnia 1944 r.
Wybuch Powstania podjęty na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Bora-Komorowskiego był zaskoczeniem dla Stalina i krzyżował jego plany. Stalin cofnął Rokossowskiemu rozkaz ataku. Chciał powstania, ale pod sowiecką kontrolą, to nie miało to być polskie powstanie.
Powstanie zakończyło się 3 października 1944 r. Ofensywa sowiecka na Zachód ruszyła w styczniu 1945 r. – dlaczego tak późno? Po prostu w ciągu 63 dni walk w Warszawie Niemcy wykorzystali brak nacisku sowieckiego i odtworzyli front na terytorium Polski. Sowieci chcąc teraz atakować musieli się odpowiednio przygotować. To co było możliwe niejako z marszu, w sierpniu 1944 r., gdy niemiecki front na terytorium Polski rozsypał się, było niemożliwe w październiku. Dlatego ofensywa sowiecka mogła ruszyć dopiero w styczniu 1945 r., aby w kwietniu 1945 r. dotrzeć do Belina Na zajmowanie całych Niemiec, nie wspominając już o Francji, było za późno.
W takiej perspektywie Powstanie Warszawskie 1944 r. uzyskuje inny wymiar, staje się wydarzeniem o podstawowym znaczeniu strategicznym dla powojennych losów Europy. Nawet jeśli Stalinowi nie udałoby się zająć Francji, to już tylko opanowanie całych Niemiec miałoby daleko idące konsekwencje. Najpewniej nie powstałoby główne mocarstwo Europy Zachodniej Republika Federalna Niemiec. Byłaby jedna potężna komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna, a potencjał niemiecki w całości zasilałby blok sowiecki. Werner von Braun budowałby rakiety dla Stalina. Jakie to miałoby następstwa w „zimnowojennym” starciu USA z Sowietami nie trzeba mówić.
Brak powstania
Pomstujący na Powstanie widzą tylko gruzy domów i trupy zabitych. Mówią, że dowódcy AK mogli uratować miasto, nie wszczynając powstania i ludzie by żyli, a domy by stały, ale głupcy/zbrodniarze z KG AK chcieli pokazać Szkopom i Kacapom jakimi są bohaterami i zafundowali Warszawie zagładę. Czy to może być prawda?
Mamy rok 1944, od wschodu nadciągają milionowe armie Stalina. Hitler nakazuje przekształcić Warszawę w twierdzę (Festung Warschau) i bronić jej do upadłego. Trudno przyjąć, że obrona Warszawy przez Niemców i jej zdobywanie przez Sowietów nie spowodowałaby zniszczenia miasta, nie zapominajmy, że wcześniej uległo już zniszczeniu ok 30 proc. zabudowy - wrzesień 1939 r. i zburzenia getta 1943 r. Tak więc można być pewnym, że Warszawa, także bez Powstania, zostałaby starta z powierzchni ziemi. Co co by się stało z ludnością Warszawy? Do sierpnia 1944 r. Niemcy zgładzili 450 tys. mieszkańców Warszawy, natomiast około 100 tys. wywieźli na roboty oraz do obozów koncentracyjnych. W lipcu 1944 r. Himmler zarządził, aby stawili się do budowy umocnień "Festung Warschau" mężczyźni pomiędzy 16 a 65 rokiem w liczbie 100 tys., następnie podniesiono tę liczbę do 200 tys. Wezwanie, mimo groźby karania śmiercią w razie odmowy, zostało przez warszawiaków zignorowane. Trudno przyjąć, że Niemcy nie zastosowaliby wobec tego żadnych środków represyjnych. Zwłaszcza, że dobrze wiedzieli iż wśród ludności Warszawy znajdują się tysiące Akowców, których raczej nie zostawili by w bronionej "Festung Warschau". Bez wątpienia nie dałoby się tego wszystkiego bezpiecznie „przeczekać”.
Co jednak usłyszelibyśmy dziś, gdyby Powstania nie było, miasto zniszczone, a ludność wymordowana i wypędzona przez Niemców walczących z nienacierającymi Sowietami, co by pisali dzisiejsi krytycy dowódców AK? Najpewniej mówiliby, że ci dowódcy przez swą bierność skazali ludność i miasto na zagładę. Usłyszelibyśmy, że AK w Warszawie liczyła tysiące ludzi, a Sowieci zbliżali się do Warszawy i trzeba było uderzyć na Niemców, pomóc Sowietom, aby w ten sposób uratować miasto od zagłady. Najpewniej wskazywano by jak Sowieci wspólnie z AK w lipcu 1944 r. wyzwalali Wilno i twierdzono, że tak samo byłoby w sierpniu 1944 r. w Warszawie – Armia Czerwona wspólnie z AK, wyzwoliliby Warszawę. To byśmy zapewne usłyszeli!
Często możemy spotkać opinię, że Polska powinna tak jak Węgry pójść z Hitlerem. W październiku 1944 r. wojska sowieckie wkroczyły na Węgry. Stalin wydał rozkaz marszałkowi Rodionowi Malinowskiemu: „Zająć Budapeszt z marszu”. 28 października rozpoczęła się operacja, która miała doprowadzić do zdobycia stolicy Węgier. 1 grudnia na polecenie Hitlera miasto ogłoszono twierdzą. Poza wojskiem było w nim 800 tys. cywilnych mieszkańców, brak było zapasów żywności i lekarstw. Węgrzy bronili miasta, wśród obrońców walecznością wyróżniały się węgierskie oddziały Waffen-SS. Walki trwały dłużej niż Powstanie Warszawskie. Zginęło ponad 100 tys. żołnierzy i jak mówią różne szacunki 150-300 tys. mieszkańców Budapesztu (dużo więcej niż w Warszawie podczas Powstania). Zabudowa miasta została zniszczona w 80 proc. – to też wynik zbliżony do skali zniszczeń Warszawy. Dla ludności cywilnej kapitulacja nie oznaczała końca piekła. Marszałek Malinowski pozwolił swoim sołdatom przez dwa dni pastwić się nad mieszkańcami zdobytego miasta. Sowieci dopuszczali się zbrodni na masową skalę, zamordowali blisko 40 tys. mieszkańców. Rabowali wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, zgwałcili 50 tys. kobiet i dziewcząt w wieku od 10 do 70 lat. Ogółem Sowieci aresztowali i wywieźli do łagrów 700 tys. Węgrów, większość z nich straciło życie, po latach wróciło na Węgry zaledwie 300 tys. Ludność Węgier w tym czasie liczyła około 10 milionów co oznacza, że same tylko wywózki objęły 7 proc. ludności. Co spotkałoby Polskę, gdyby tak jak Węgry poszła z Hitlerem?
*****
Kiedy Wanda Wasilewska namawiała Stalina, aby uczynił z Polski kolejną republikę sowiecką ten odmówił uzasadniając tak: „nikt przy zdrowych zmysłach nie wnosi do domu gniazda os”. Powstanie Warszawskie uzmysłowiło Stalinowi, że Polska jest takim gniazdem. Powstanie zakończyło się klęską, więc była to przegrana, ale Polska nie stała się, tak jak terytoria, które przedtem należały Rosji carskiej - państwa nadbałtyckie, czy Ukraina - republiką sowiecką.
A przegrana była DORAŹNA. Cel dla którego podjęto walkę został w końcu osiągnięty. Żołnierze Powstania 1944 r. doczekali dni, gdy Związek Sowiecki rozpadł się. Jednym ze źródeł tej wg Putina „największej katastrofy geopolitycznej XX wieku i wielkiego dramatu Rosjan”, było Powstanie Warszawskie 1944 r. Warszawa została odznaczona przez Naczelnego Wodza krzyżem orderu Virtuti Militari opatrzonym inskrypcją Semper Invicta (zawsze niezwyciężona).
Wspominając Powstanie Warszawskie o tym należy pamiętać.
Inne tematy w dziale Kultura