II wojna światowa zaczęła się w Polsce, gdy we wrześniu 1939 r. napadły na nią dwa sąsiednie mocarstwa, III Rzesza Adolfa Hitlera i ZSRR Josifa Stalina. Pierwszym starciem wojny była kampania polska 1939 r. Dla Polaków doświadczanie bolesne i gorzkie bowiem wtedy w krótkim czasie sąsiedzi - do agresorów dołączyła jeszcze Słowacja - zniszczyli II Rzeczpospolitą, państwo rozwijające się, wchodzące na drogi ku nowoczesności, państwo, z którego Polacy byli dumni. Nic więc dziwnego, że klęska świetnej armii polskiej, która była jedną z największych w Europie i szok po jej przegranej, a w następstwie koszmar okupacji, to wszystko sprawiało, że Polacy zgodnie potępiali przywódców politycznych, zwłaszcza ministra Becka, rządzącą od 1926 r. „sanację” i Naczelnego Wodza marszałka Śmigłego. Dopiero kolejne zwycięstwa Hitlera i polityczna przegrana polskich władz na uchodźstwie utworzonych przez przeciwników sanacji kazały z większym rozsądkiem oceniać pierwszą kampanię II wojny światowej. Niestety w PRL kontynuowano i umacniano przekonanie, że „wrzesień” był czymś haniebnym, politycy polscy nieudolni, dowódcy wojskowi niekompetentni, pomyje jakie wylewała komunistyczna propaganda na II Rzeczpospolitą trwałym brudem osiadły na wyobrażeniach Polaków o 1939 roku. Odzywają się też w III Rzeczypospolitej, w publicystyce historycznej, w dyskusjach toczonych w mediach społecznościowych.
Heroiczny wysiłek
Należy pamiętać, że Wojsko Polskie jakkolwiek nie było słabe to jednak musiało zmierzyć się z armiami dwu mocarstw, które potencjałami gospodarczymi i militarnymi po wielokroć przeważały nad państwem polskim odrodzonym po ponad wieku niewoli, na ziemiach - nie z winy Polaków - zacofanych i do tego zniszczonych działaniami wojennymi, które przetaczały się od 1914 do 1921 roku. II Rzeczypospolita zdobyła się na wielki wysiłek budując swoje siły zbrojne, ale nie mogła wystawić armii równoważnej niemieckiej skoro całość nakładów w całym dwudziestoleciu międzywojennym wynoszące 20 mld zł było kwotą, jaką Niemcy Hitlera wydawały na swoje wojsko w czasie dwu-trzech lat.
Do tego trzeba było bronić się w warunkach całkowitego okrążenia, „absurdu strategicznego” - jak to oceniał marszałek Śmigły. W 1939 r. całkowita długość granic Polski wynosiła 6051 km. II Rzeczypospolita graniczyła z Niemcami - 2638 km (po aneksji Czech i Moraw) oraz z niemieckim satelitą Słowacją - 638 km i Wolnym Miastem Gdańsk - 121 km, łącznie było więc 3397 km, ponad połowa wszystkich polskich granic! Do tego jeszcze linia graniczna z ZSRR rozciągała się na 1412 km, gdy granica z sojuszniczą Rumunią liczyła zaledwie 349 km. Bezpiecznymi były granice z państwami neutralnymi, z Litwą – 507 km, Węgrami – 277 km i z Łotwą – 109 km. W każdym razie zaledwie 1/5 polskich granic była w miarę bezpieczna i obrona kraju w takich warunkach wydawała się niepodobieństwem.
Pomijając rozważania na temat planów wojennych stron, kto i kiedy jakie cele osiągnął skupmy się tylko na siłach jakie wystawiły stronę walczące w kampanii polskiej 1939 r.
Na Polskę napadły trzy państwa, 1.09. Niemcy i Słowacja, a 17.09. - ZSRR. Napastnicy skierowali przeciwko Polsce 100 dywizji, łącznie 2,5 mln żołnierzy, uzbrojonych w 13 500 dział, 7 800 czołgów, 6 200 samolotów.
II Rzeczpospolita broniła się samotnie, sojusznicy nie wsparli jej wojskowo - Polska w kampanii wystawiła 53 związki taktyczne (równowartość 50 dywizji), ponad 1 mln żołnierzy wspieranych przez 4 300 dział, 880 czołgów, 400 samolotów.
Walki trwały ponad 30 dni. Do 28.09.broniła się Warszawa, 2.10. broń złożyli obrońcy Helu, a 6.10. po ostatniej bitwie kampanii pod Kockiem (zwycięskiej) oddziały Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. Mimo to Polska nie skapitulowała, władze RP przeszły na teren sojuszniczej Rumunii z zamiarem kontynuowania walki, tysiące żołnierzy z rozbitych oddziałów ruszyło do Francji, gdzie odtwarzało się Wojsko Polskie.
O klęsce Polski przesądziła nie tylko ogromna przewaga materialna napastników. Wojsko Polskie prowadziło skuteczną obronę i Hitler musiał zmieniać swoje plany działań bowiem siły polskie, chociaż ponosiły straty, cofały się, to nie dawały się rozbić. Historyk, który badał stan polskiej obrony w dniu 16.09. pisze: „Zmobilizowane Wojsko Polskie liczyło ponad 1 000 000 żołnierzy (i 53 związki taktyczne). 16 września wciąż walczyło 40 polskich związków taktycznych, a więc ponad 75 proc. Jak się zdaje walczyło również 75 proc. zmobilizowanych polskich żołnierzy” (Tymoteusz Pawłowski „Sowieci nie wchodzą”, Fronda 2020, s.287). Warto dodać, że poza frontem, na terenie województw zabużańskich ewakuowano i zgromadzono około 500 tys. rezerwistów, przeniesiono ośrodki zapasowe dywizji i brygad, tam formowano nowe jednostki, przygotowywano uzupełnienia dla jednostek walczących na froncie, znajdowały się także przewiezione zapasy uzbrojenia i sprzętu wojskowego, zakłady zbrojeniowe, np. personel i maszyny PZInż. produkujące samochody i czołgi trafiły do Pińska na Polesiu, a fabryka amunicji z Kraśnika do Krzemieńca . Ruszyły też transporty morskie z zaopatrzeniem dla WP, z Francji i Anglii do portów rumuńskich zmierzały statki z czołgami, samolotami, działami, amunicją. Nie ulega wątpliwości, że obrona tzw. przedmościa rumuńskiego (woj. Stanisławowskie), ale najpewniej też Małopolski Wschodniej ze Lwowem była wykonalna.
Najazd sowiecki 17.09. te szanse likwidował, powodował też upadek morale walczących polskich wojsk, dla dowódców i żołnierzy było oczywiste, że nie mają żadnych szans w wojnie z Niemcami, gdy Sowieci zajmują zaplecze frontu, odcinają od zaopatrzenia z Zachodu.
Coraz więcej historyków przyznaje, że gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow to Hitler nie odważyłby się zaatakować Polski. Jestem przekonany, że także do klęski militarnej Polski Sowiety przyczyniły się w sposób rozstrzygający. Opowieści o tym jakoby w połowie września Wojsko Polskie było całkowicie rozbite i Polska nie miała sił, aby kontynuować wojnę z Niemcami, a napaść sowiecka była czymś w rodzaju Coup de grâce – ciosem miłosierdzia zadanym cierpiącej Polsce, aby dłużej nie męczyła się może opowiadać ktoś, kto wierzy w to, co latami wpajała Polakom komunistyczna propaganda.
Haniebna klęska
Francja w okresie międzywojennym była słusznie uważana za wielkie mocarstwo. Największa armia lądowa Europy opromieniona sławą zwycięstwa w I wojnie światowej. Francja była drugim, po Wielkiej Brytanii największym co do liczby mieszkańców i powierzchni imperium kolonialnym na świecie. Jej posiadłości znajdowały się w Azji, Afryce, Ameryce Południowej i Północnej. Zamieszkiwało je 69,6 mln ludności, w tym 41,9 mln we Francji. Łączna powierzchnia wszystkich kolonii wynosiła 11 858 tys. km² (sama Francja europejska miała 551 tys. km²).
Inaczej niż Polska Francja miała wyśmienite położenie geostrategiczne. Atak groził jej tylko z jednego kierunku, od wschodu, ze strony Niemiec. Północną flankę Francji osłaniały Belgia (22 dywizje) i Holandia (10 dywizji), na północy Francja też graniczyła przez Kanał La Manche z Wielką Brytanią, który przysłała do Francji korpus ekspedycyjny (15 dywizji). Na południu była chroniąca ten rejon obecność neutralnej Szwajcarii, były też Włochy, formalnie sojusznik Hitlera, ale Mussolini unikał zaangażowania w wojnę i armia włoska tylko markowała jakieś anemiczne działania. Wreszcie na zachodzie, odgrodzona Pirenejami (trzeci pod względem wysokości łańcuch górski w Europie) znajdowała się frankistowska Hiszpania, podejrzewana o związki z Hitlerem, ale zachowująca się neutralnie.
W takim położeniu Francja, wraz z sojusznikami, zgromadziła do obrony 151 dywizji (w tym 2 polskie), ogółem 3,5 mln żołnierzy, 14 000 dział, 4 200 czołgów, 4 500 samolotów.
Hitler wydał rozkaz do ataku 10.05.1940 r. Na Francję uderzyło 135 niemieckich dywizji - 3 mln żołnierzy, 7 400 dział, 2 400 czołgów, 3 600 samolotów. Holandia broniła się zaledwie 3 dni, Belgia 18, a Luksemburg poddał się w pierwszym dniu ofensywy niemieckiej. Dowodzący Brytyjskim Korpusem Ekspedycyjnym 19.05. zgłosił swoim przełożonym w Londynie, że będzie konieczna ewakuacja jego wojsk przez Dunkierkę bowiem grozi im otoczenie i zepchnięcie do morza. Od 27.05. do 4.06. kontynent opuściło 338 tys. alianckich żołnierzy, porzucono na brzegu całość ciężkiego sprzętu (czołgi, artyleria). 14.06.niemieckie oddziały wkroczyły do Paryża, który nie był broniony. 17.06. marszałek Pétain ogłosił, iż dalsza walka nie ma sensu. 22.06. Francja skapitulowała, broniła się ponad miesiąc.
Niemcy uzyskały ogromne ilości uzbrojenia i sprzętu po armii francuskiej, porty dla okrętów podwodnych do operowania na Atlantyku, cały potencjał przemysłowy Francji, a nawet kolonie francuskie (niektóre z nich nie podporządkowały postanowieniem kapitulacyjnym).
10.07. Pétain ogłosił powstanie kolaborującego z III Rzeszą państwa francuskiego (L’ Etat Francais). Garstka Francuzów z gen. de Gaulle odmówiła podporządkowania się nowemu rządowi wzywając do obywatelskiego nieposłuszeństwa i kontynuowania walki z Niemcami w sojuszu z Wielką Brytanią..
Warto pamiętać, że w kampanii francuskiej Niemcom daleko było do zajęcia całej Francji, a Francuzi mieli zasoby, aby prowadzić wojnę, a ponadto, nawet w razie kęski na kontynencie po drugiej stronie kontrolowanego przez silną francuską marynarkę wojenną Morza Śródziemnego, były kolonie francuskie (Algieria, Maroko, Tunezja). Tam z łatwością można byłoby przenieść władze państwowe i w oparciu o zasoby kolonii kontynuować wojnę z Niemcami – takiej możliwości nie miały polskie władze, a jednak one nie skapitulowały.
Mamy zestawienie: kampania wojska broniącego Polski zaatakowanej przez dwa mocarstwa Niemcy i Rosję i obronę potężnej Francji, wspieranej przez mocarstwową Wielką Brytanię zaatakowanej przez Niemcy. Zestawiając siły jakimi dysponowali broniący się, zachowania i postawy władz, dowódców wojskowych, żołnierzy w 1939 r. i w 1940 r. mamy prawo być dumni z II Rzeczypospolitej.
Uwaga: dane dotyczące sił i uzbrojenia na podstawie: Bogdan Musiał „Na zachód po trupie Polski” Warszawa 2009.
Inne tematy w dziale Kultura