Na początku 1986 r. oficyna Polskiej Partii Niepodległościowej działająca w tzw. II obiegu (Wydawnictwo im. Jerzego Łojka) ogłosiła tekst „POWSTAŃ POLSKO! Zarys Myśli Programowej Nowej Prawicy Polskiej”. Autor Witold Skidel – to był wtedy mój pseudonim.
Rada Naczelna PPN przyjęła tekst jako programowy, przedstawiający czym jest PPN, ku czemu dąży, jak widzi przyszłość Polski.
Poniżej kolejna część tego opracowania.
=================
„Powstań Polsko” (cz. 2)
Przerwana ciągłość
Kiedy zastanawiamy się nad mapą polityczną współczesnej Polski dostrzegamy, że do dziś nie powstały znaczące ugrupowania polityczne, które kontynuowałyby działalność historycznych partii istniejących nadal na emigracji. Mimo różnych usiłowań do dziś nie odrodziły się w Polsce partia socjalistyczna, ludowa, chadecka czy narodowa. Co więcej, ugrupowania określające się jako partie polityczne nie nawiązują do nazw i programów z lat Drugiej Rzeczypospolitej.
Wydaje się, że głównym powodem takiej sytuacji stała się swoistą deprecjacja dawnych partii polskich jako narzędzi walki o wolność. W świadomości Polaków tkwi przecież fakt, że partie te kierowały nawą państwową w latach 1939-1945 i nie zdołały obronić niepodległości.
W najgorszej sytuacji znalazła się Polska Partia Socjalistyczna. Jej działalność na emigracji, głównie w Anglii, w nikłym stopniu może wpływać na podstawy polskich robotników. Tradycje PPS, partii nie tylko socjalistycznej, ale także niepodległościowej i antykomunistycznej przygłuszyły jej powojenne dzieje w PRL. Jak wiadomo PPS w kraju została wchłonięta przez komunistów. Przypominanie, że Józef Cyrankiewicz i Henryk Jabłoński to byli działacze PPS, nie przynosi chluby socjalistom. Komunistyczna PZPR czerpie ciągle z socjalistycznej frazeologii. Pozwoliło to przecież znacznej grupie inteligencji lewicowej wstąpić do PZPR. Pozwalało to też tym ludziom służyć komunistom do momentu, gdy okazało się czym jest komunistyczny socjalizm. Wprawdzie ci ludzie rozstali się z komunizmem, ale nie zdołali odebrać PPS-u. Było to trudne również dlatego, że polscy robotnicy zostali definitywnie zarażeni do wszystkiego co nosi etykietkę socjalistyczne. W okresie jawnej działalności „Solidarności” nawet ludzie o poglądach lewicowych unikali sytuacji, w których można by ich nazwać socjalistami. W programie Związku uchwalonym na I Zjeździe w Gdańsku nie znalazło się słowo „socjalizm”. Pojęcie to zostało doszczętnie skompromitowane przez komunistów. Nakłada się na to generalny prąd przemian w świecie wyrażającym się w odchodzeniu od ideologii lewicowych.
Polska wieś zawsze była przeciwna komunizmowi. Polski rolnik obawiał się kołchozów i kolektywizacji. Synowie chłopscy byli żołnierzami podziemia zbrojnego i walczyli z komunistyczną władzą ludową. Rejony wiejskie – Białostockie, Kielecczyzna, Lubelskie, Podlasie i Podkarpacie zostały brutalnie spacyfikowane przez oddziały bezpieczeństwa wewnętrznego KBW i UB. Później wieś nie poddawała się kolektywizacji a chłopi zapełnili więzienia. To w tym okresie więzienie w Rawiczu nazwano „domem chłopa”. Wieś była ostoją katolicyzmu i pozwoliła Kościołowi przetrwać najgorszy okres stalinowskich prześladowań. A mimo to po Sierpniu 1980 r. nie powstała partia reprezentująca interesy polskiej wsi. Próby odtworzenia Polskiego Stronnictwa Ludowego trwają, ale bez większych sukcesów.
Partia ludowa miała największych wpływ na politykę polską w końcowym okresie II wojny światowej. Jak wiadomo jej przywódca Stanisław Mikołajczyk był premierem rządu RP. Później, po podaniu się do dymisji, został wicepremierem w rządzie Bieruta i Osóbki-Morawskiego, popieranego przez Stalina. Jednocześnie był uznanym liderem legalnej opozycji. Partia Mikołajczyka (PSL) liczyła setki tysięcy członków, miliony zwolenników i wyraźnie górowała nad komunistyczną Polską Partią Robotniczą. PSL było realną siłą z dużymi szansami na wygraną w rywalizacji z komunistami. Powszechnie sądzono, że Mikołajczyk cieszący się poparciem Zachodu, znający osobiście czołowych polityków ówczesnego świata, ma mocne karty i nie może przegrać. Te nadzieje Polaków nie sprawdziły się. Prezes PSL zagrożony aresztowaniem uciekł za granicę, jego koledzy trafili do więzień, a resztki PSL włączono do reżimowego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Koniec PSL-u był jednocześnie kresem nadziei, że partia ludowa może uratować Polskę przed komunizmem.
Chrześcijańska demokracja nigdy nie była w Polsce silną partią. Wydaje się to paradoksalnie, ale Polacy w większości katolicy nie widzieli nigdy w religii czynnika różnicującego pod względem przynależności partyjnej. Katolik w Polsce mógł być nie tylko chadekiem. Bywał również ludowcem, konserwatystą, narodowcem a nawet socjalistą. Ostatnią partią chadecką w Polsce było Stronnictwo Pracy (SP). Po 1945 r. była to partia jedyna obok PSL tolerowana przez komunistów i uznawana jako legalna opozycja. Największy wpływ SP miało na Górnym Śląsku. Cóż gdy wraz z przegraną PSL przegrali też chadecy, a wyjazd przywódcy SP Karola Popiela przypieczętował klęskę. To co pozostało z SP zostało włączone do reżimowego Stronnictwa Demokratycznego, z tradycji ugrupowania ateistycznego. Późniejsze wysiłki Janusza Zabłockiego będące próbą reaktywowania chadecji skończyły się fiaskiem.
Można by sądzić, że najmniejszą szansą wtopienia się w komunistyczną rzeczywistość miała narodowa demokracja. Powojenne losy działaczy Stronnictwa Narodowego były nie do pozazdroszczenia. A jednak to co spotkało działaczy SN ominęło ideologię narodowców. Jak wiadomo główny ideolog tego ruchu Roman Dmowski stworzył koncepcję programową nakazującą Polsce przymierza z Rosją przeciwko Niemcom. Państwo polskie miało być jednonarodowe obejmujące swymi granicami piastowskie ziemie nad Odrą i Bałtykiem. Koncepcja ta pasowała jak ulał do sytuacji w jakiej znaleźli się komuniści po 1945 r. Nie mogli przecież nawiązywać do programu Komunistycznej Partii Polski, który zakładał, że Pomorze, Wielkopolska i Śląsk będą niemieckie, a Białystok, Chełm i Przemyśl z przyległymi terenami wejdą w skład ZSRR. Z reszty miała powstać polska republika sowiecka. Nie można było tego uczynić ponieważ PPR nie nawiązywała do KPP rozgromionej przez Stalina w 1938 r., no i nie istniały Niemcy, z którymi Rosjanie chcieliby się sprzymierzyć. Do myśli narodowej nawiązał wprost Władysław Gomułka (nie przyznając się zresztą do tego), kiedy była mu potrzebna narodowa maska w walce z partyjnymi liberałami po październiku 1956 r. W końcu okazało się, że może się przydać nawet archaiczny endecki antysemityzm, kiedy po wojnie czerwcowej na Bliskim Wschodzie Sowieci stracili nadzieję na zjednanie sobie Izraela. Obecnie najwięcej narodowców możemy znaleźć w szeregach SB, pojmujących myśl Dmowskiego według wzoru przedwojennego ONR-u. Wystarczy przejrzeć parę numerów gazety LWP „Żołnierz Wolności”, milicyjnego tygodnika „W służbie narodu”, aby się o tym przekonać. Od dłuższego czasu propaganda PRL usiłuje nam wmawiać, że przeciwnicy reżimu to Żydzi, a zwolennicy PRL to „Aryjczycy”. W takiej sytuacji tworzenie grup nawiązujących do ideologii narodowej po stronie przeciwników reżimu nie wyszły poza lokalną inicjatywę Ruchu Młodej Polski (RMP) Aleksandra Halla. Grupa ta usiłowała odnaleźć w myśli Dmowskiego te wątki, które zachowały aktualność.
Fakty są jednoznaczne. Nie udało się reaktywować dawnych partii politycznych. Znamienne, że jedynie ideologia niepodległościowa i jej twórca Piłsudski mają zwolenników. Ideologia dlatego, że współcześnie jest ciągle aktualna. Piłsudski dlatego, że jest to jedyny polski polityk, który osiągnął sukces w czasach nam najbliższych: Pierwszy Marszałek Polski, zwycięzca w wojnie 1920 r., twórca silnego państwa. Jego wizerunek wraca ciągle na znaczkach i plakietkach drukowanych w podziemiu. Wszyscy działający przeciwnicy reżimu komunistycznego czują się zobowiązani aby w ten lub inny sposób nawiązywać do osoby Piłsudskiego. Dotyczy to zresztą nie tylko Marszałka, ale również piłsudczyków. Zmalały znacznie zarzuty jakimi można było obarczać sanację za klęskę w 1939 r. Wiemy dziś, że krytycy Józefa Becka i Edwarda Śmigłego-Rydza nie okazali się lepszymi politykami. Pamiętamy za to nieustępliwą i godną postawę zwolenników Marszałka. Szczycimy się słowami Becka: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”. Rozumiemy dramat marszałka Śmigłego i gen. Sosnkowskiego. Nie zapominamy o profesorze i pułkowniku WP Wacławie Lipińskim, przywódcy Stronnictwa Niezawisłości Narodowej, zamęczonego w PRL-owskim więzieniu.
Wniosek nasuwa się oczywisty: poza ideologią niepodległościową i postacią Piłsudskiego nie ma niczego, co współcześnie byłoby bardziej aktualne.
Inne tematy w dziale Kultura