Skoro dokument o istnieniu śladów trotylu i nitrogliceryny znany jest Panu Premierowi od dwóch tygodni i nie wydał w tej sprawie oświadczenia, nie widać też żadnych działań, które powinny być przeprowadzone, a równocześnie w niewyjaśnionych okolicznościach ginie świadek, który zeznał, że słyszał dwa wybuchy – to czas wyciągnąć wnioski. Z tego faktu i za całego ciągu faktów.
Ludzie trzeźwo patrzący, znający historię i umiejący kojarzyć, a równocześnie osadzeni w kulturze łacińskiej już w kilka chwil po usłyszeniu wiadomości o „katastrofie” samolotu z Prezydentem na pokładzie musieli sobie przypomnieć sentencję Is fecit, cui prodest - ten uczynił czyja korzyść, sentencję która była przywoływana wielokrotnie w ciągu tych 934 dni. Kto skorzystał na zamachu smoleńskim wiemy z całą pewnością. I teraz jako naród musimy się dowiedzieć jak to przebiegało. Poukładać całą łamigłówkę, tak żeby wszystkie puzzle się zgadzały. I trzeba powiedzieć, że dzięki zespołowi parlamentarnemu duża część puzzli jest poukładana.
W ciągu czasu jaki minął od Smoleńska wielu odwracało się od myślenia na ten temat. Mówiono o „zmęczeniu Smoleńskiem”. W istocie był to znany w psychologii schemat wypierania – człowiek broni się przed przyjęciem faktów, na które będzie musiał zareagować, żeby utrzymać koherencję osobowości. Albo będzie musiał zadeklarować się po jednej albo drugiej stronie sporu. Tego rodzaju postawa była powszechna i nie ma się co jej dziwić, ponieważ ludzie są głęboko wmontowani w System (praca, znajomości, dostęp do dóbr rzadkich) tak, że przez długi czas wypieranie było skuteczne.
Po dzisiejszej informacji, podanej oficjalnie nie ma już ekskuzów. Informacja jest jedna – na pokładzie był ładunek wybuchowy z zawartością trotylu. Rozmaite dezy o niewybuchach itd. to już tylko fistaszki dla ludzi kompletnie zaczadzonych propagandą i nie używających rozumu. Albo dla funkcjonariuszy propagandy, których od dłuższego czasu nie można już nazywać dziennikarzami.
Człowiek Myślący, a ulegający do tej pory propagandzie od dnia dzisiejszego nie ma najmniejszej wymówki co do ewentualnej wiary w dotychczasowy przekaz rządu na temat przyczyn i przebiegu katastrofy.
Skoro tak, to tenże sam Człowiek Myślący, który dawał wiarę rządowi, musi zadać pytanie – dlaczego w takim razie rząd i jego funkcjonariusze w tak mocny sposób zaprzeczali hipotezom na temat zamachu i dlaczego nie przeprowadzono podstawowych badań odpowiednio wcześnie, dlaczego nie otwierano trumien itd.? Dalczego oddano śledztwo Sowietom? Musi zadać to pytanie, żeby utrzymać koherencję osobowości. Żeby nie rozpaść się. Żeby pozostać człowiekiem myślącym – przynajmniej w swoim mniemaniu.
Dzisiejsza informacja, dla tego, kto wierzył w przekaz rządowy (a wierzył, bo "przecież żyjemy w wolnym kraju, są wolne media" itd.) dzisiejsza informacja musi wywołać pytania o cały szereg działań lub ich zaniechań na przestrzeni ostatnich 30 miesięcy, a nawet wcześniej, bo tenże Człowiek Myślący musi zadać pytania o systematyczną akcję zniesławiającą Prezydenta prowadzoną przez główne media i niektórych polityków partii rządzącej. Przez ludzi znanych z imienia i nazwiska.
Musi odkryć, że to była akcja zniesławiająca. I w konsekwencji ów Człowiek Myślący musi zadać pytanie, czy w takim razie nie była to akcja skoordynowana z zamachem – o którym Człowiek Myślący właśnie się dzisiaj dowiedział. Bo jako Człowiek Myślący nadawał sobie ograniczenia, no bo przecież nie wiedział do końca, jaki mieliby interes Rosjanie… albo ktokolwiek…. Człowiek Myślący musi też zrobić rachunek sumienia co do swojego udziału w akcji zniesławiania Prezydenta. Bo przecież - łatwo było się śmiać z Kaczora. To był taki fajny temat. Człowiek Myślący przecież jest za demokracją i nie znosi faszyzmu.
Więc Człowiek Myślący musi dzisiaj wyciągnąć wnioski i przemyśleć swoją postawę przez ostatnie lata. I zastanowić się nad obróbką propagandową, jakiej ulegał (o czym na tym blogu pisałem wielokrotnie). I zastanowić się, czy ten „etos” polskiego inteligenta nie jest czasem po prostu stadnym konformizmem i tchórzostwem. Bo stanięcie w prawdzie wymaga odwagi.
Dzisiejszy dzień jest przełomem nie tylko dlatego, że wyszydzana i obśmiewana hipoteza zamachu nie może być dalej w ten sposób traktowana, że staje się wersją podstawową. Przełom polega na tym, że ci którzy do tej pory traktowali poważnie to zjawisko jakim są media współcześnie obecne w Polsce, media „głównego nurtu” i wszystko co jest z tym związane – uprawianą na masowa skalę manipulację medialną, powielanie tej manipulacji, rezonowanie w rozmaitych przekaziorach – ci którzy traktowali te media jako wiarogodne skonfrontowali dzisiejszą informację z tym co do tej pory te media serwowały. Dla każdego, kto chce utrzymać koherencję osobowości wnioski są jasne.
Idąc dalej tym tropem, przełom polega też na tym, że ta nowa świadomość dotycząca Smoleńska dla każdego, kto chociaż trochę posługuje się rozumem musi wywołać dalsze pytania – o okoliczności przejęcia władzy w Pałacu Prezydenckim, o legalność rozpisanych wyborów prezydenckich, i o następstwo władzy, o sowiecką agenturę wpływu w Polsce i tak dalej.
A sposób odpowiedzi na te pytania pozwoli już nawet nie tyle na ustalenie prawdy o Smoleńsku, ale prawdy o tym narodzie, jakim jest dzisiaj i czy jest jeszcze Narodem, czy już tylko polskojęzycznym żywiołem. A ta odpowiedź z kolei pozwoli na oodjęcie adekwatnych do nie działań. Bo jeśli jesteśmy Narodem to...
Kliknij w obrazek i ściągnij pliki graficzne Logo Restartu (biblioteka ZIP).
+++
Zapraszam na moja stronę www.szczurbiurowy.com . Jest tam do podpisania petycja w sprawie nazwania Stoczni Gdańskiej imieniem Anny Walentynowicz.
Kliknij tu, żeby podpisac petycję
Inne tematy w dziale Polityka