Pisałem już (u Mireksa w komentarzach) co nieco o moich podejrzeniach, że umysl prawdziwego prawaka nosi znamiona umysłowości psychopatycznej i proszę – znalazło sie dzisiaj potwierdzenie. Na blogu Rybitzky’ego na S24 znajduje się ten oto komentarz:
http://rybitzky.salon24.pl/107495,wazniejszy-4-czerwca-czyli-o-prawicowych-mieczakach#comment_1444369
napisany przez pana Adama Karpierza, na blogach znanego lepiej jako Akar.
Cytuję dosłownie kluczowy fragment:
Nie mam jednak prawie zadnej nadziei, ze spelnia sie me juz ledwo sie tlace marzenia.
Licze jeszcze tylko na kryzys, ale taki naprawde.
Tyle tylko czy to gospodarcze katharsis przelozy sie na katharsis moralne i umyslowe ? Nie wiem. Oby.
I oto jest jak na dłoni ten rys psychopatyczny uchwycony: w ocenie pana Karpierza kondycja moralna współczesnej Polski jest aż tak fatalna, że pan Karpierz de facto modli się o to, aby kryzys gospodarczy był dla kraju na tyle dotkliwy, na tyle bolesny, na tyle głęboki, że wywołane nim napięcia społeczne zmiotą cały obecny porządek i w wyniku tego procesu stanie się coś, ci zapoczątkuje moralne katharsis.
Autor nie jest niestety do końca pewny, czy nowy porządek, który wyłoni się z wywołanego tym głebokim kryzysem chaosu będzie dokładnie tym, czego on by sobie życzył, lecz nie powstrzymuje go to od powiedzenia wprost i głośno, że na taki właśnie obrót wydarzeń liczy - nie zważając nawet jaką tragedią ewentualne załamanie gospodarcze w dużej skali byłoby dla milionów Polaków. Jak to się mówi - ich dramat będzie ofiarą dla przyszłych pokoleń (którą to już w dziejach Polski?).
Cóż, wypowiedź ta nosi charakterystyczny rys biblijny. Podobnie jak w przypadku Sodomy – jakaś siła wyższa – bóg, fatum, fortuna, los czy jak ją zwał powoduje, że ziemia nieczysta staje w ogniu i przez ogień, kataklizm, katastrofę się oczyszcza.
Historia zna dziesiątki przypadków, kiedy jednak znajdował się ktoś, kto chciał losowi w tym wyborze pomóc. Kryminalistyka zna tysiące szaleńców, którzy nie cofnęli się przed nastraszliwszą zbrodnią motywowani jedynie chęcią “oczyszczenia” otaczającego ich świata z “brudu i plugastwa”. Nie twierdzę rzecz jasna, że pan Karpierz zmontuje jutro jakąś bombę i wysadzi w powietrze autobus z dziećmi (w jego wypowiedzi można przecież znaleźć elementy pewnej rezygnacji czy zmęczenia), lecz zwracam uwagę na to, że pan Karpierz nie jest w swych poglądach osamotniony i nawet jeśli nie on, to ktoś inny na skrajnej, narodowo-socjalistycznej prawicy może dojść do krawędzi.
Zwracam uwagę, że wiele przesłanek mogących doprowadzić to rozwoju sytuacji w tym kierunku jest już dziś spełnionych. W przypadku radykalnej prawicy polskiej mamy mamy bowiem do czynienia ze zbiegiem kilku dość istotnych elementów:
1) Pogłębiającym się (paradoksalnie – w miarę oddalania się od czasów komunizmu) przekonaniem, że prawicy “ukradziono państwo”, że w związku z tym obecna Polska nie jest “ich” krajem. Radykalni prawicowcy nie identyfikują się z instytucjami państwa (co będzie jak przegra wybory Lech Kaczyński?), podważają porządek demokratyczny (jako łżę-demokrację opartą na łże-wyborach), uważają, że mainstreamowe media świadomie preparują informację tak, aby prawicowym ideom szkodzić, czują się zdradzeni przez elity i w znacznej mierze porzuceni przez oficjalny kościół (religijnie integrują się wokół sekty ojca Rydzyka).
2) Inspiracją środowiskiem “Solidarności Walczącej” – głęboką konspiracją, bezkompromisową walką, brakiem chęci dyskusji z mainstreamem (“z betonem się nie dyskutuje – beton się rozwala”).
3) Rozczarowaniem lub wprost – całkowitym brakiem zgody radykalnej prawicy na obecność Polski w Unii Europejskiej, którą widzą przede wszystkim jako ekspozyturę wrogich nam Niemiec.
Ewentualna porażka PiS w następnych wyborach może się okazać kluczowa dla dalszych losów tej formacji. Pozbawionej skutecznego przywództwa części tego elektoratu grozi przekroczenie cienkiej granicy pomiędzy radykalizmem politycznym a działalnością ekstremistyczną.
Inne tematy w dziale Polityka