Ziggi Ziggi
74
BLOG

Salonowe impertynencje

Ziggi Ziggi Polityka Obserwuj notkę 2

Salonowe impertynencje to fakt znany i nie budzący już większych emocji, trzeba do nich podchodzić z dystansem i rozbawieniem, niemniej jednak - w ogólności - mówią coś o formacji umysłowej blogerów.

Do napisania tego tekstu skłonił mnie salonowy Erich von Däniken, czyli zdolny fantasta "Aleksander Ścios", który wypatrzywszy na swej "ulubionej" stronie Związku Byłych Funcjonariuszy Służb Ochrony Państwa mój paszkwil pod jego adresem, który panowie oficerowie skopiowali bez pytania z portalu Textowisko.pl, nazwał mnie natychmiast "człowiekiem bez honoru, sympatykiem esbeków".

Orginalny paszkwil odnajdą Państwo tutaj.

Tak sobie pomyślałem, że skoro takimi samymi kryteriami młody historyk posługuje się klecąc swoje fantasmagorie, to ich wartość jest jeszcze niższa niż początkowo myśłałem. Okazuje się, że naprawdę niewiele trzeba, żeby "Aleksander Ścios" zidentyfikował w kimś sympatyka służb specjalnych. "Aleksander Ścios" przeszukuje teraz pewno Internet szukając gorączkowo wszystkich odnośników do mojego nazwiska i knuje jak by mnie tutaj wplątać w lepką pajęczynę powiązań.

Życząc mu powodzenia będę nadal uważnie śledzić losy naszego zdolnego fantasty-dokumentalisty życząc mu, aby dostrzeżono jego talent literacki - w końcu mało kto ma dość charakteru, aby latami zbierać odnośniki literaturowe a następnie, niczym autorzy słynnej książki "Święty Graal, Święta Krew", zmontować z tej układanki infantylny acz chwytliwy wątek fabularny.

Właściwie wszystko byłoby w tym cudowne, gdyby nie to, że nasz "Aleksander Wielki" (pardonsik - to nie jest wycieczka osobista w stronę preferencji seksualnych) podobnie jak aktor Bela Lugosi zdaje się zatracił w swej roli i wykreowany przez niego wirtualny świat miesza mu się z tzw. realem. Towarzyszy mu w tym dość hardcorowa grupa fanów, znanych jako "Zakon" a cała zabawa staje się nieco niebezpieczna, ponieważ ci odrealnini ludzie żyją w głebokim przekonaniu, że cała otaczająca ich rzeczywistość jest zafałszowaną częścią światowego spisku mającego na celu unicestwienie Rzeczpospolitej.

Centrala tego spisku naprzemiennie znajduje się w Berlinie lub w Moskwie, obecne władze państwowe są raz delegaturą rosyjskiej mafii Sołncewo, innym razem działają jakby bardziej na zlecenie Kremla, innym razem są marionetkami w rękach agentów dawnej WSI, aby jeszcze indziej wykazywać się własną inicjatywą w służbie zła.

Budzi to mój niepokój, ponieważ na podobnym gruncie - przekonania o wszechogarniającym spisku - wyrosło wielu znanych szaleńców, których znamy z udanych lub nie prób zamachu stanu, mordów, aktów terrorystycznych itp. Pamiętamy wszyscy karierę Unabombera (nomen omen - nazwisko Kaczyński), który podobnie jak "Aleksander Ścios" wszędzie spiski wietrzył aż w końcu zupełnie od cywilizacji się odciął i sam w lesie bomby kleił. Pamiętamy jak to się skończyło. Do kin wszedł dopiero co fim opowiadający koleje losu niemieckiej grupy Baader-Meinhof. Tym, choć o poglądach lewicowych, również towarzyszyło przekonanie, że wszystkim kierują agenci obcego wywiadu, lecz tym razem chodziło o CIA.

Widzicie zatem drodzy Państwo, że jest się czym martwić. Czy nie rośnie nam tutaj przyszły partyzant, tym bardziej, że w jego grupie ma duże szanse znaleźć się całkiem niezły Nicpoń? Może rzeczywiście rzeczone służby powinny przeprowadzić w domu "Aleksandra Ściosa" jakąś kontrolną rewizję, aby upewnić się, że nie gromadzi on w słoiku po wekach naboi do korkowca?

Ach - żarty się mnie trzymają a sprawa jest poważna. "Ścios" ma ewidnetnie objawy paranoi a wraz z nim w mroku tej choroby zanurza się kilka innnych osób. Więc może jeśli nie rewizja w domu, to porada psychiatryczna? "Aleksandrze" - może jednak warto lekarza zapytać?

 

Ziggi
O mnie Ziggi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka