"(...)
Ten upada, ten się broni,
temu dłoń ścisnęła krtań,
ten się w swojego brata paznokciami wrył,
a tamten zęby szczerzy, poszarpawszy ramię,
a ten olbrzyma ręką pochwycił dwie nogi
i rozdarł na dwie szczypy tułów Heraklowy
i w ciemną rzucił bezdeń, w Sądu straszną noc...
A z parą szklanych, martwych kul,
rozsadzających oczodoły,
biegnie bez końca, bez końca, bez końca,
gnając przed sobą bratobójczy huf,
niemy i głuchy Strach...
(...)"
Jan Kasprowicz, "Dies Irae"
Dokładnie 70 lat temu, w 1943 roku, 11 lipca przypadał w niedzielę. Po latach nazwano ją "krwawą". Krwawa niedziela - dzień, w którym rzeź wołyńska osiągnęła swoje apogeum - stała się dla na symbolem terroru ukraińskiego.
Tylko tego jednego dnia zniszczono 99 polskich wsi. Zginęło kilka tysięcy ludzi. Jak podaje Wikipedia, od lutego 1943 do lutego 1944, w masowych mordach na terenie województwa wołyńskiego zginęło - wedle różnych szacunków - od trzydziestu do nawet osiemdziesięciu tysięcy osób narodowości polskiej, przy czym za najbardziej realistyczną uważana jest liczba 50-60 tysięcy. To jakby z powierzchni ziemi zniknął Racibórz czy Biała Podlaska.
Pod koniec 1943 roku roku terror ukraiński zaczął przenosić się na tereny województw tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego. Wikipedia podaje, iż tu szacunkowa liczba ofiar może sięgać powyżej stu tysięcy - co dawałoby miasto wielkości Tarnowa. Ewa Siemaszko podaje liczbę 70 tysięcy zamordowanych - porównywalną z liczbą mieszkańców Suwałk - z czego 50 tysięcy udokumentowanych, a 20 tysięcy znanych tylko z nazwiska (za Wikipedią).
Ogółem w masowych mordach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, zostało zabitych w bestialski sposób co najmniej 120-130 tysięcy osób narodowości polskiej. Nie oszczędzano nikogo, niezależnie od płci i wieku.
Wieczny odpoczynek racz Im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj Im świeci.
Inne tematy w dziale Kultura