Czas mamy przedwyborczy, gorący politycznie, za to aura nas nie rozpieszcza – ostatnio się ochłodziło. Nie można tego jednak powiedzieć o emocjach, których przysparzają nam dyskusje głównie o antyklerykalnym paszkwilu („Kler”) oraz o „taśmach Morawieckiego”.
Wiadomo, wybory się zbliżają, zatem w walce politycznej wszystkie chwyty są dozwolone, byle osłabić konkurenta politycznego, szczególnie tego, który znacząco prowadzi we wszystkich sondażach poparcia dla partii politycznych.
Tymczasem w atmosferze tej walki bez zasad, umykają nam wydarzenia, które normalnie byłby zauważone i spotkałyby się, a przynajmniej powinny się spotkać ze stosownymi reakcjami tych, którzy zwykle takie okazje wykorzystują do skomentowania.
Ale do rzeczy, a rzecz miała miejsce w Bydgoszczy. Do zdarzenia doszło 30 września podczas pikiety KOD przed miejscową filharmonią, gdzie czekali działacze PiS na wejście na mająca się tam odbyć konwencję PiS. Jeden z KOD-owców podszedł z megafonem do grupy oczekujących i zaczął krzyczeć o konstytucji. Kobieta, która na to zareagowała, została nazwaną „kurwą”, na co z kolei zareagował inny przedstawiciel PiS-u – miejski radny. W konsekwencji został uderzony przez KODziarza megafonem w twarz. Poszkodowany powiadomił o zajściu policję i udał się do szpitala, gdzie stwierdzono u niego uraz twarzoczaszki, stłuczenie powieki i okolicy oka. Znajdująca się w pobliżu ekipa TVN rzekomo zdarzenia nie nagrała…. Po incydencie, poszkodowany stał się obiektem nagonki w mediach społecznościowych.
Tyle na temat samego wydarzenia. Już wiemy, że KOD, a raczej jego krewki przedstawiciel, leje przedstawiciela PiS w twarz i to nie z liścia, ale megafonem, a tu cisza, a tu spodziewanego świętego, a nawet laickiego oburzenia jakoś nie słychać i nie widać. O incydencie milczą politycy, milczą media...
Ta cisza powinna dziwić, powinien dziwić brak reakcji i potępienia tego chuligańskiego wybryku, ale biorąc pod uwagę fakt, że są u nas równi i równiejsi, że jednym zawsze wolno mniej, to raczej zero zdziwień.
W końcu ordynarnie w twarz dostał radny miejski - przedstawiciel PiS (nie członek) od agresywnego KODziarza, a to przecież nie to samo, nie ten ciężar gatunkowy, co plaskacz wymierzony Rudej z KOD-u przez zdenerwowaną młodą urzędniczkę wojewody dolnośląskiego. Dobrze pamiętamy, że Ruda z KOD, to znana prowokatorka zakłócająca wszystkie spotkania Patryka Jakiego z wyborcami oraz innych polityków Prawa i Sprawiedliwości, nie wyłączając premiera i Prezydenta RP. Miara się przebrała, gdy rzeczona Ruda wrzaskiem zakłócała uroczystości obchodów 79 rocznicy wybuchu II wojny światowej w Warszawie. Właśnie wtedy zainkasowała słynnego plaskacza, który odbił się szerokim echem w mediach i w sieci.
Incydent spotkał się wtedy ze zdecydowanym potępieniem publicystów z lewa i prawa, a młoda kobieta zrezygnowała z pracy u wojewody.
Jak widać agresja i mowa nienawiści w wykonaniu przedstawicieli szeroko rozumianej opozycji są w rozkwicie, jeszcze moment, a będziemy świadkami Cyby2, zwłaszcza gdy waga takich incydentów będzie relatywizowana. Jedne, te które dotyczą tych, którym można więcej, będą nagłaśniane i potępiane, a o tych drugich, nawet nie będzie się wspominać i pamiętać….
Syzyfoptymista
https://wpolityce.pl/polityka/414824-bandytyzm-podczas-pikiety-kod-w-bydgoszczy
https://bydgoszcz24.pl/pl/11_wiadomosci/19088_bogdan_dzakanowski_szef_bydgoskiego_kod_u_uderzy_mnie_w_g_ow.html#
http://prawy.pl/78410-karma-wraca-czyli-jak-ruda-bije-i-w-pape-dostaje/
http://www.fronda.pl/a/wladzo-drecz-mnie-recznie-polityczny-masochizm-totalniakow,114752.html
Inne tematy w dziale Polityka