Podczas obecnej samorządowej kampanii wyborczej wiele już napisano na temat Patryka Jakiego i pewnie jeszcze wiele zostanie napisane. Trzeba przyznać, że oprócz paru idiotycznych fake newsów, które się pojawiły na jego temat, ten energiczny i pracowity polityk Zjednoczonej Prawicy ma nie najgorszą prasę nawet wśród niezbyt mu przychylnych komentatorów.
W końcu jaki jest koń każdy widzi, zatem malowanie jego fałszywego wizerunku mija się z celem, szczególnie gdy zacznie się go porównywać z jego najgroźniejszym rywalem do fotela prezydenta Warszawy - Rafałem Trzaskowskim. W przypadku Trzaskowskiego, jaki jest koń też każdy widzi, i właśnie z tego powodu pisanie na jego temat mija się z celem, bo po prostu nie bardzo jest o czym, a pastwienie się nad nietrafionym kandydatem Koalicji Obywatelskiej nie ma większego sensu.
Wracam zatem do Patryka Jakiego. Obserwuję tego młodego polityka od dość dawna i muszę przyznać, że budzi on mój coraz większy podziw i szacunek. Zawsze sprawiał wrażenie poważnego, energicznego człowieka, o ugruntowanych, zdrowych poglądach, co w przypadku tak młodego polityka wcale nie jest takie oczywiste i częste.
Na pewno zasłużenie przypadła mu funkcja wiceministra sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
Nie ulega jednak wątpliwości, że to funkcja przewodniczącego komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich pokazała nam w pełnej krasie jego pracowitość, dociekliwość, energię, empatię i zapał do tego, co robi.
Wystawienie jego kandydatury w wyborach na prezydenta Warszawy było już w zasadzie postawieniem kropki nad „i”, bo kto, jak nie on?
Obserwując teraz jego kampanię wyborczą muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Mnóstwo odbytych spotkań z mieszkańcami stolicy, zakłócanych przez przedstawicieli cyrku obwoźnego KOD, mnóstwo propozycji i pomysłów dla Warszawy świadczą o tym, że ten polityk ma wizję przyszłości naszej stolicy i że jemu chce się chcieć.
Jest przeciwieństwem Rafała Trzaskowskiego, któremu nie chce się nic, a właściwie to chce się mu być tym, kim jest, czyli europosłem, a w kampanię wyborczą został zwyczajnie wmanewrowany, bo z założenia miał wygrać wybory w cuglach, chociażby ze względu na swoją „przystojność" (rzecz gustu) i europejskość. Nikt jednak, nawet sam szef PO, nie wziął pod uwagę tego, że lenistwo Trzaskowskiego, tendencja do wpadek, bezbarwność i brak pomysłów oraz odpowiedniego zaplecza, skazują go na niespodziewaną, a na pewno na nie przewidywaną wcześniej, porażkę w bitwie o Warszawę.
W tej rywalizacji wyraźnie widać, że Patryk Jaki jawi się nam jako prawdziwy, z krwi i kości polityk młodego pokolenia, obdarzony niemałą charyzmą, który na pewno osiągnie wiele w przyszłości, nawet gdy tych wyborów nie wygra, w co jednak nie wierzę.
W końcu tacy ludzie jak on nie rodzą się na kamieniu, tylko w Opolu w blokowisku:).
Oby więcej takich, a Polska nie zginie.
Brawo Patryk Jaki!
Syzyfoptymista
Inne tematy w dziale Polityka